Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Cyberpunk 2077 - Wnikliwa recenzja. Zaglądamy Samurajowi pod kimono, a tam... Sinusoida wzlotów i upadków. Których więcej?

Ewelina Stój | 12-12-2020 21:00 |

Cyberpunk 2077 - Grafika, udźwiękowienie i bugi

Grafika to jeden z elementów, dla których Cyberpunk 2077 potrafi urzec choć... nie od razu. Może to kwestia pierwszej dużej aktualizacji, a może przyzwyczajenia, ale na początku gra wydawała mi się po prostu brzydka, bez głębi i zbyt... kanciasta? A wszystko to na najwyższych możliwych ustawieniach graficznych. Po dłuższej chwili w grze nie można jednak nie docenić przepięknego nocnego krajobrazu Night City, dopracowanych wnętrz luksusowych, supernowoczesnych pomieszczeń czy też wyrażających emocje twarzy o wzorowo rozbudowanej mimice. Na korzyść immersji wpływa też bezsprzecznie zmienność pogody. Ulewne deszcze, które potęgują działanie techniki śledzenia promieni w czasie rzeczywistym czy piękne zachody słońca naprawdę czarują, podobnie jak rozszczepienia świateł reflektorów czy rozpraszające się we mgle światło latarni ulicznych. Jest więc ładnie, może zbyt kolorowo i neonowo, ale trzeba przyznać, że całość robi niezłe wrażenie. Niewiele tekstur się tu powtarza, świat jest zróżnicowany, pełen graffiti, multimedialnych reklam itp. Ostatecznie jest czym nacieszyć oko.

Cyberpunk 2077 - Wnikliwa recenzja. Zaglądamy Samurajowi pod kimono, a tam... Sinusoida wzlotów i upadków. Których więcej? [nc1]

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą

Udźwiękowienie. Ucho te jest czym nacieszyć. Od pierwszej minuty, gdy tylko chwycimy w ręce broń, w akcjach towarzyszą nam rockowe kawałki podnoszące dodatkowo tętno, zaś w samochodowych (i nie tylko) radiach znajdziemy mnóstwo stacji o zróżnicowanych gatunkach muzycznych - tłuste basy, rytmiczny hiphop czy rock'n'drollowe utwory składają się łącznie na około 150 kawałków w grze. W mojej opinii zostały one wyselekcjonowane całkiem rozsądnie i kilka piosenek utkwiło mi w głowie na dłużej. Jak pisałam na pierwszych stronach niniejszej recenzji - świat Cyberpunka 2077 jest tak żywy między innymi także dzięki udźwiękowieniu: trąbiące pojazdy, "mówiące" przejścia dla pieszych, szum oceanu, przejeżdżających pojazdów o różnych dźwiękach silników, rozmawiający na ulicach ludzie, echa, muzyka z aut... Bosko. Zwłaszcza, że dopracowano także dźwięk przestrzenny. Na słuchawkach świat brzmi wyjątkowo realnie, a dźwięki dochodzą nas z kierunków, z których powinny. No i jeszcze kwestia polskiego dubbingu. O głosie Johny'ego Silverhanda już było. A co z resztą? Damska V brzmi dobrze, bez większych zgrzytów, podobnie jak przeważająca ilość pozostałych NPCów. Pod koniec gameplay'u natrafiłam jednak na czarnoskórego mężczyznę piejącego głosem kastrata. Ale to tyle w przypadku potknięć. Chociaż nie. Bowiem właśnie przyszła pora na największe z nich. 

Cyberpunk 2077 - Wnikliwa recenzja. Zaglądamy Samurajowi pod kimono, a tam... Sinusoida wzlotów i upadków. Których więcej? [nc1]

Bugi, glitche, problemy. Zanim z dziką rozkoszą zaczniemy pastwić się nad Cyberbugiem, trzeba zauważyć także dobre strony strony technicznej. Chociażby fakt, że otrzymujemy tak ogromne przestrzenie, praktycznie bez ekranów ładowania! Te pojawiają się tylko podczas ładowania sejwów oraz czasami w misjach (odnotowałam jednak tylko około 5-6 takich ekranów w 50 godzin). Na szczęście bugów odnotowałam także niewiele więcej. Musicie jednak wiedzieć, że miewam jakieś podejrzane szczęście, bowiem w grach, których inni nie mogą przejść z powodu zabugowania, ja nie doświadczam zbyt wielu tego typu problemów. Owszem, w CP77 w wersji gry 1.0.3 zdarzało się znikanie przedmiotów, a więc osoba piła "nanibowego" drinka, zaś V strzelała z "nanibowej" broni. Niektóre przedmioty były też do połowy zatopione w chodniku, jakby zalane cementem, a tekstury lubiły doczytywać się po czasie lub wyskakiwać ni z tego ni z owego jak pryszcz na czole przed rozmową kwalifikacyjną. Moi znajomi donosili też o innych problemach jak znikający znacznik czy utknięciach sprawiających, że trzeba było restartować misję i tracić tym samym kilka godzin postępu. W mojej opinii, recenzenci w ostatnich latach zbyt lekko traktowali tego typu wpadki nie biorąc ich pod uwagę przy ostatecznej ocenie gry. Dlatego też dziś dostajemy to, co dostajemy, czyli tak naprawdę niedokończone jeszcze na tip top gry, które dopiero będą naprawiane nadchodzącymi aktualizacjami. Jako jednak że osobiście nie trafiłam na zbyt wiele bugów, nie wypowiem się w tej kwestii przesadnie krytycznie.

Cyberpunk 2077 - Wnikliwa recenzja. Zaglądamy Samurajowi pod kimono, a tam... Sinusoida wzlotów i upadków. Których więcej? [nc1]

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 242

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.