Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Cyberpunk 2077 - Wnikliwa recenzja. Zaglądamy Samurajowi pod kimono, a tam... Sinusoida wzlotów i upadków. Których więcej?

Ewelina Stój | 12-12-2020 21:00 |

Cyberpunk 2077 - Szeroko pojęty gameplay oraz gunplay

Gameplay. Pierwsze minuty w grze dość mocno skojarzyły mi się z Dying Light. Może to dlatego, że wybrałam ścieżkę Nomada, więc gra na początku umieściła mnie w Badlandach, czyli na swoistym wygnajewie poza Night City, kojarzącym się trochę z Harran. Jak już wspomniałam, tamtejsze okolice architekturą i modą nasuwają na myśl także ostatnie Borderlands. Ale przyczepmy się jeszcze na chwilę do tego Dying Light, bo skojarzenia napłynęły także od strony gameplay'owej. W CP77 nie ma co prawda parkouru (szkoda przy okazji, że V nie jest bardziej skoczny, ale o tym później), ale sposoby rozpoczynania zadań, zagajania rozmów z enpecami czy inne elementy rozgrywki bywają podobne. Jeśli miałabym jednak wybrać inną grę, najbardziej podobną do CP77, chyba miałabym problem, bowiem CP77 nie wydaje się być na szczęście kalką czegokolwiek. Widać tu jednak naturalnie wiele rozwiązań z innych tytułów tego typu, choć w mojej opinii więcej tu takiego Watch Dogs: Legion zmiksowanego z GTA V, niż ukochanego przez wielu Deus Eksa. Grzechem byłoby też, gdybym w tym miejscu nie zaznaczyła, że Cyberpunk 2077, choć sili się na pouczający przekaz, to brak w nim mroku, niepewności czy moralizatorstwa. W mojej opinii - szkoda, ale może taki właśnie jest oryginalny świat Mike'a Pondsmitha - stworzony nie by pouczać, a dostarczać rozrywki (dziwki, piguły and rock'n'roll). Nie wiem - ze wstydem przyznaję, że z oryginalną grą fabularną dotąd się nie zapoznałam. 

Cyberpunk 2077 - Wnikliwa recenzja. Zaglądamy Samurajowi pod kimono, a tam... Sinusoida wzlotów i upadków. Których więcej? [nc1]

Recenzja Serious Sam 4 - Czy są tu jakieś potwory do rozje... chania?

Gunplay. Pewnie wiecie, że grę można przejść w różnoraki sposób. Nazwę te sposoby jako podejście "na pełnej kur...ce" oraz podejście skradankowe. I o ile poprzednie elementy gry chwaliłam bardziej lub mniej, to odtąd zaczynają się schody. I to w dół. Strome. I co drugiego schodka nie ma. No dobra, aż tak źle nie jest, ale nie sposób twórcom nie wytknąć tych nierówności. Po pierwsze, żadne z tych podejść nie zadowoliło mnie w pełni. Granie "akcyjniakowe" nie spełniło mych oczekiwań pod kilkoma względami. W przeciwników trzeba mianowicie wywalić czasami ze trzy magazynki, zanim padną (i to nawet na najniższym poziomie trudności), co jest po prostu śmieszne. Ponadto zapomnijmy o rozkoszowaniu się gunplay'em. Broni jest sporo, podzielono je nawet na trzy kategorie: power, smart oraz tech, ale za cholerę nigdzie nie wytłumaczono czym się różnią (przynajmniej nie w przystępny sposób). Podczas walki, większość z nich sprawuje się też jak giwery wydrukowane na drukarce 3D przez laika. Celność jest byle jaka, feeling przeciętny, a jeśli lubimy zabawę ze snajperką, również gorzko zapłaczemy. Celowanie w głowy, zwłaszcza gdy przeciwnik jest dalej, kończy się na wiecznym pudłowaniu i nie liczmy na headshot, gdy niemilec chowa się za jakimś elementem otoczenia. Czubek głowy widzimy, celujemy, strzelamy i... w 99% pudłujemy. Dobrze tyle, że w przypadku tegoż akcyjniakowego podejścia nie mogę powiedzieć wiele złego o sztucznej inteligencji przeciwników. To że jest głupawa, to chyba przywara większości przeciwników w dzisiejszych grach, jednak jej niechlubne IQ rozwija skrzydła dopiero podczas skradania.

Cyberpunk 2077 - Wnikliwa recenzja. Zaglądamy Samurajowi pod kimono, a tam... Sinusoida wzlotów i upadków. Których więcej? [nc1]

Skradanie, hakowanie. Bardzo lubię skradanki. Skradanie w Splinter Cell, Styksie czy nawet w Asasynach daje mi szaloną frajdę. Pozwolę sobie nawet stwierdzić, że jeśli ktoś nie lubi skradanek, to dlatego, że grał dotąd w kiepskie. Tak było przynajmniej w moim przypadku. No właśnie - choć Cyberpunk 2077 pozwala na neutralizowanie przeciwników po cichu, a także włamywanie się do kamer, komputerów i innych systemów, aby np. odwracać uwagę przeciwników i przemykać między nimi w niezauważalny sposób, to nic, ale to nic nie zachęciło mnie, aby grać w ten właśnie sposób. A próbowałam. I to więcej niż raz. Winę zrzucam na karb wspomnianej już głupawej SI oraz na ulokowanie przeciwników w taki sposób, że po prostu nie da się obok nich przejść po cichaczu i prędzej czy później wzniecimy alarm. Co więcej, bronie długodystansowe, czy te z tłumikiem, dopiero na baaaardzo wysokim poziomie rozwoju pozwalają na jednostrzałowe powalenie przeciwnika. Nie ma więc szans, że wpadniemy do jakiejś lokacji i wystrzelamy wszystkich po cichu, skoro przeciwnik musi otrzymać pół kilo śrutu, aby dokonać żywota. Także hakowanie nie przypadło mi do gustu. Minigierka przy hakowaniu jest mniej intuicyjna niż instrukcja obsługi rozrzutnika gnoju w języku chińskim. 50 godzin gry, a ja nadal nie załapałam, o co w tym chodzi. No, ale może jestem beznadziejnym przypadkiem. I może nawet wybaczyłabym grze owe problemy w skradankowym podejściu, gdyby nie fakt, że podobnych problemów namnożyło się także w innych kwestiach, takich jak rozwój postaci czy crafting, ale o tym już na następnej stronie.

Cyberpunk 2077 - Wnikliwa recenzja. Zaglądamy Samurajowi pod kimono, a tam... Sinusoida wzlotów i upadków. Których więcej? [nc1]

Poruszanie się po mieście. Przez 95% czasu gry, grałam przy pomocy klawiatury i myszy. Zaczynałam na padzie, jednak strzelanie na kontrolerze, mając do czynienia z omówioną już jakością gunplay'u było dla mnie gorsze, niż najgorsze tortury z czasów Wojny Wietnamskiej. To jednak na padzie dużo lepiej prowadzi się w Night City pojazdy. Przesiadka na mysz i klawiaturę sprowadza nas szybko na ziemię i od razu odczuwamy ogromny dysonans pomiędzy takim podróżowaniem w GTA V, a tutaj. Jeśli wydawało mi się, że jazda w Watch Dogs: Legion bywa "mydlana" (wyścigi mydelniczek na terenie łazienki), to tutaj nie jest lepiej. Można to oczywiście przeżyć, ale jazda per se nie daje graczowi żadnej przyjemności. Musicie mieć też świadomość, że CP77 choć to gra z otwartym światem, dość wyraźnie pokazuje, że nie ma w niej miejsca na "rozrabianie" na miarę GTA. Gdy potrącimy pieszego, policja reaguje natychmiastowo (choć łatwo jej też uciec), i generalnie wypuszczanie śrutu na ulicach odbywa się raczej tylko w misjach pobocznych, np. podczas rozprawiania się z gangami. Przemieszczanie się na pieszo jest dużo bardziej dopieszczone. Nie ma się poczucia, że poruszamy się kołkiem drewna, choć brakowało mi tu możliwości zwiedzania świata jeszcze bardziej w pionie. Co to znaczy? Że nie uświadczymy tu odkrywania sekretów na dachach czy w ciągach wentylacyjnych. No i wspomniane już skakanie czy parkour - V jest dość przyziemnym kolesiem i woli być blisko chodnika. Na szczęście jednym z wszczepów możemy podnieść wysokość skoku oraz prędkość biegu. Są to w zasadzie dwa wszczepy, które uważam za pożyteczne, gdyż... Ech... Szczegóły na następnej stronie. 

Cyberpunk 2077 - Wnikliwa recenzja. Zaglądamy Samurajowi pod kimono, a tam... Sinusoida wzlotów i upadków. Których więcej? [nc1]

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 242

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.