Recenzja gry Diablo IV PC. Władca hack'n'slash wraca z wygnania. Sprawdzamy, ile warte są obietnice Blizzarda w dniu premiery
- SPIS TREŚCI -
Po miesiącach dyskusji, zapowiedzi i beta testów wreszcie doczekaliśmy się. Blizzard wypuszcza nową odsłonę swojej legendarnej franczyzy - nie ma taryfy ulgowej, usprawiedliwień, że to jeszcze nie jest gotowe, następują pierwsze poważne rozliczenia z obietnic. Zwłaszcza, że na łagodne traktowanie deweloperzy po prostu liczyć nie mogą - nie znajdując się w bezapelacyjnie najgorszym okresie w historii firmy co najmniej pod kątem opinii publicznej. Dlatego też zakasano rękawy i z otwartą przyłbicą ruszono naprzeciw, a jakże, wygórowanym oczekiwaniom. Jak wyszło? Cóż, do pewnych aspektów gry można podejść różnie, ale bez wątpienia powrót do Sanktuarium nie okazał się katastrofą.
Autor: Szymon Góraj
Pomyśleć, że cały koncept miał swój początek jeszcze w głębokich latach 90., gdy David Brevik ze swoją ekipą w pocie czoła stworzyli strasznie kameralnego (szczególnie na dzień dzisiejszy) hack'n'slasha, w którym gracze muszą uratować miasteczko Tristram przed czającym się gdzieś w jego głębinach pradawnym złem. Żeby podkreślić, jak inne to były czasy dla tego nurtu warto uzupełnić, że nim ostatecznie Brevik, bracia Schaeferowie i reszta dogadali się z Blizzardem, ich projekt miał być odrzucany ponad dwudziestokrotnie. Co ciekawe, pierwotnie Diablo było planowane nawet jako gra z systemem turowym i ograniczeniem czasu wykonania zadania.
Diablo IV to bez najmniejszych wątpliwości absolutna czołówka pod kątem najbardziej oczekiwanych gier 2023 roku i zarazem jedna z najbardziej kluczowych inwestycji Blizzarda w ostatnim okresie.
Test wydajności Diablo IV - Wymagania sprzętowe z piekła rodem? Test kart graficznych Intel ARC, AMD Radeon i NVIDIA GeForce
Co oczywiste, prawdziwą chwałę zyskała dopiero druga odsłona Diablo, nie tylko absolutna legenda gatunku, ale jedna z najbardziej rozpoznawalnych franczyz w historii branży. Ale od tamtej premiery minęło dwadzieścia lat z hakiem, Brevika i jego żołnierzy dawno już nie ma (pożegnali się zresztą z firmą w mało przyjemnych okolicznościach), a w międzyczasie Blizzard w ogromnym stopniu stracił na wiarygodności. Nie wchodząc w długą listę ich grzechów i grzeszków, skupię się jedynie na kontrowersyjnym wyjściu Diablo III. Owszem, po latach tytuł przeszedł wiele przemian - z dodatkiem Reaper of Souls na czele - ale pierwszego wrażenia, i to tak wyrazistego, nie da się tak po prostu zatrzeć.
Myślę, że zbytnio nie przesadzę stwierdzając, że czwarta odsłona serii od pierwszego trailera jawi się nie tylko jako potencjalne odkupienie IP, ale bardzo ważny punkt w ocieplaniu wizerunku firmy. Widać to zresztą po samym podejściu. Deweloperzy od początku preferują bardzo otwartą politykę, jeśli chodzi o prezentację materiałów, dzielenie się postępami, na każdym kroku podkreślając, że słuchają uwag milionów czekających fanów. Wielu z nas zdążyło się przekonać, że gameplayowo fuszerki raczej nie będzie. Co nie zmienia faktu, iż fiasko ze strony serwerów na co najmniej pierwszą falę premiery było więcej niż oczekiwane. O dziwo, jak na razie Blizzard nas od tej strony pozytywnie zaskoczył. Cóż jednak z resztą gry? Przyjrzyjmy się.
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- następna ›
- ostatnia »