Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Call of Duty: Vanguard - Widowiskowa i angażująca przygoda, to największa zaleta gry. Jednak czy jest ich więcej?

Ewelina Stój | 08-11-2021 13:00 |

Na zachodzie (klasycznie) bez zmian

Rozwijając myśl z poprzedniej strony - tak, kampanię dla jednego gracza w Call of Duty: Vanguard da się przejść w 4,5 do 7 godzin. W moim przypadku, grając na normalnym poziomie trudności (jest jeszcze fabularny i dwa trudniejsze), potrwało to właśnie 7 godzin, ale nie powiem, żebym jakoś szczególnie przy przechodzeniu się guzdrała. Mówiąc inaczej - dwa wieczory i "po robocie". Smuci to zaiste, ale co poradzić - przyszłość "stoi" multiplayerem i my, starsi gracze, możemy sobie tylko pomarudzić. Ale czy w przypadku kampanii w Vanguard można marudzić na coś jeszcze? Niespecjalnie. Z pełną świadomością przyznam, że tegoroczny singiel "smakował" mi bardziej niż ubiegłoroczny. Z multiplayerem było zaś na odwrót, ale póki co zostańmy jeszcze przy singlu. Jego fabuła jest dość banalna, ale dobrze zaserwowana. Deweloperzy wpletli w główną linię fabularną całą masę retrospekcji, dzięki czemu jesteśmy w stanie lepiej poznać przeszłość głównych bohaterów. A ci są całkiem fajną zbieraniną. Cóż, może od czasu do czasu zachowują się zbyt szczeniacko, ale dadzą się lubić. W ogóle trzeba w tym miejscu nadmienić, że twórcy najwyraźniej słuchają fanów, a przynajmniej w kilku kwestiach. Chodzi mianowicie o to, że w grze nie ma już takiego przesadzonego patosu czy nawet poprawności politycznej jak w ostatnich odsłonach. Nie to, żeby wcale tego nie było, ale w takim wydaniu da się już strawić. Na pewno na duży plus poczytuję to, że w grze nie bano się ukazać swastyk, a w przerywnikach filmowych nie brakuje nazistowskiego pozdrowienia Heil Hitler.

Recenzja Call of Duty: Vanguard – Widowiskowa i angażująca przygoda. To największe z zalet gry. Czy jest ich jednak więcej? [nc1]Recenzja Call of Duty: Vanguard – Widowiskowa i angażująca przygoda. To największe z zalet gry. Czy jest ich jednak więcej? [nc1]

Podkreśliłam, że banda głównych bohaterów da się lubić. Fakt, to istna zbieranina osobowości, i całe szczęście, że gra wyjaśnia jakim cudem w jednej drużynie zebrało się tak wiele różnych narodowości. Inaczej zrzucilibyśmy to - a jakże - na poprawność polityczną. A tak mamy Australijczyka, Brytyjczyka, ciemnoskórego Francuza czy Rosjankę, którzy razem walczą o to, aby Czwarta Rzesza nie rozwinęła skrzydeł. Główni bohaterowie w większości przypadków zapadają w pamięć, w przeciwieństwie do antagonisty, który ma temperament mimozy. Również poszczególne misje (choć zróżnicowane) są nierówne akcyjnie. Wszystko jednak dlatego, że w grze nie tylko biegamy z MP40, ale także sporo się skradamy, wspinamy, czy latamy. Niektóre misje są także spokojniejsze (przynajmniej początkowo), ale intrygują na tyle, że w grze nigdy się nie będziemy nudzić. Pomagają w tym cutscenki, które rozgrywane są co każdą misję, i które zrealizowane są istnie fenomenalnie. Czasami można wręcz pomyśleć, że oglądamy prawdziwy film. To jednak nie tylko zasługa grafiki, ale także gry świateł, gry "aktorskiej" (mimika, voiceacting) czy generalnie niemal hollywoodzkich ujęć. Gdy w grze pojawiały się cutscenki, przyłapywałam się na tym, że rozsiadałam się wygodnie w fotelu czekając na to, jak potoczy się fabuła, przy czym nierzadko przerywniki filmowe w innych grach przesuwam. 

Recenzja Call of Duty: Vanguard – Widowiskowa i angażująca przygoda. To największe z zalet gry. Czy jest ich jednak więcej? [nc1]Recenzja Call of Duty: Vanguard – Widowiskowa i angażująca przygoda. To największe z zalet gry. Czy jest ich jednak więcej? [nc1]

Tak jak głosi tytuł niniejszego materiału, Vanguard cieszy przede wszystkim grafiką, która nie jest może topem topów wśród gier AAA, jednak z roku na rok, pod tym kątem seria rozwija się w dobrą stronę (zwłaszcza twarze / mimika bohaterów). Zaimplementowanie takich rozwiązań jak HDR czy NVIDIA DLSS 2.0 sprawiło, że Vanguard to bezsprzecznie najładniejszy dotąd CoD. Gra jest także wciągająca. Historia nie jest być może znów jakaś ambitna, ale nie brakuje momentów, w których twórcy przypominają nam o okrucieństwach II wojny światowej. Było nawet kilka momentów, które przypomniały mi o starych, dobrych CoDach (głównie te irytujące, gdzie na potęgę mnie zabijano). Było też kilka mocniejszych uderzeń serca podczas misji skradankowych. Nie jest to więc ostatecznie odsłona w żadnym wypadku "blada", ale nie przynosi również godnych zapamiętania rewolucji. Kiedyś kampanię kończyło się ze spoconymi dłońmi, przyspieszonym oddechem i rozszerzonymi źrenicami. Zakończenie Vanguarda jest co prawda energiczne, ale i przewidywalne, stąd efektu wow nie ma. Jak więc zauważyłam – rewolucji brak (no kto by się spodziewał...), choć deweloperzy odważyli się na pewne urozmaicenia gameplay'owe jak np. umiejętności poszczególnych bohaterów. I tak Polina umie odwracać uwagę snajperów, Arthur potrafi wydawać polecenia drużynie, zaś Wade... Wade zdaje się mieć szósty zmysł i widzieć zbliżających się wrogów. Nie to, że nam się z Call of Duty zaraz jakieś fantasy zrobiło, ale trzeba wiedzieć, że w fabule nie brakuje miejsca na elementy paranormalne. 

Recenzja Call of Duty: Vanguard – Widowiskowa i angażująca przygoda. To największe z zalet gry. Czy jest ich jednak więcej? [nc1]Recenzja Call of Duty: Vanguard – Widowiskowa i angażująca przygoda. To największe z zalet gry. Czy jest ich jednak więcej? [nc1]

Kończąc powoli opis singleplayera, wypadałoby rzec co nieco o mechanice, gunplay'u czy gameplay'u jako takim. Wiedząc jednak, że gra powstała na silniku IW 8.0 (a więc znanym z Modern Warfare 2019 oraz z Warzone), komentarz powinien być zbędny. Bohaterów prowadzi się bardzo płynnie i intuicyjnie - sprinty, szybkie wślizgi, zabijanie po cichu, a także kilka nowych elementów jak np. ostrzał na ślepo - wszystko to nie pozostawia niczego do życzenia. Częstowanie wrogów headshotami daje satysfakcję, a potężniejsze spluwy dają realistycznego kopa. Tu nie ma filozofii. Przy zupełnie nowych na rynku strzelankach, bądź po konkretnych zmianach związanych ze sterowaniem, można by się tu nad czymś popastwić. W przypadku jednak gdy mamy do czynienia z delikatnie ulepszanymi co rok rozwiązaniami - nie ma co czarować. A propo czarowania - grafika miejscami potrafiła mnie oczarować, muzyka już niekoniecznie. Co mam przez to na myśli? Ano to, że jakaś była. Ale żebym miała po czasie zapamiętać przynajmniej jakiś anthem z tegorocznej odsłony? Za cholerę. A jeśli jesteście ciekawi jak się sprawy mają od strony technicznej, to mogę Was zaprosić na dedykowany materiał o wydajności gry, który na PurePC pojawi się już za kilka dni. Od siebie dodam tylko tyle, że przez ok. 30 godzin zabawy (single- i multiplayer), gra dwukrotnie mi się wypłaszczyła (cyberpunkowym slangiem - wywaliło do pulpitu). Trzykrotnie byłam też świadkiem jakiegoś zabawnego, ale na szczęście niegroźnego ragdolla. Większej liczby problemów z glitchami, bugami, czy nawet z zauważalnym spadkiem wydajności nie odnotowałam.

Recenzja Call of Duty: Vanguard – Widowiskowa i angażująca przygoda. To największe z zalet gry. Czy jest ich jednak więcej? [nc1]Recenzja Call of Duty: Vanguard – Widowiskowa i angażująca przygoda. To największe z zalet gry. Czy jest ich jednak więcej? [nc1]

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 41

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.