Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Call of Duty: Vanguard - Widowiskowa i angażująca przygoda, to największa zaleta gry. Jednak czy jest ich więcej?

Ewelina Stój | 08-11-2021 13:00 |

Multiplayer i tryb Zombie

Przyznam, że granie pod recenzję zaczęłam właśnie od trybu dla wielu graczy. Było to w moim przypadku zupełnie odwrotne niż zazwyczaj posunięcie, ale i uzasadnione. Otóż zanim sama mogłam podejść do recenzowania niniejszego tytułu, zdołałam się już dowiedzieć, że "singiel" ma około 5 godzin gameplay'u, więc już na starcie byłam trochę zniesmaczona. Po drugie zaś uczestniczyłam w testach beta Vanguarda i muszę przyznać, że w multiplayer grało mi się przyjemnie. I zanim przejdę już do szczegółów "multika", to podkreślę, że podobne emocje towarzyszyły mi także w grze popremierowej. Przyjemnie. Nic więcej. Żebyście wiedzieli jednak, z jakim rodzajem multiplayerowca macie do czynienia, to dodam tylko, że z ostatnich odsłon strzelanek, to Battlefield 1 zabrał mi najwięcej czasu, co oznacza że podobał mi się najbardziej. Oczywiście nie ma co CoDa porównywać do BFa. Wiemy bowiem, że w CoDzie mamy zupełnie inne tempo gry. Dlatego też osobiście bardzo podpasowała mi nowość w serii, a mianowicie możliwość wyboru liczby graczy na mapie, co sprawia, że gra może być bardziej taktyczna lub szybsza, a zarazem bardziej chaotyczna. Jeśli jesteśmy już przy zmianach, to warto podkreślić, że prócz klasycznych trybów (DM drużynowy, DM klasyczny, Dominacja, Zabójstwo Potwierdzone, Znajdź i Zniszcz czy Umocniony Punkt) mamy nowy tryb o nazwie Patrol. Zabawa polega tu na zdobyciu i utrzymywaniu przemieszczającej się strefy, co skutkuje otrzymywaniem punktów dla drużyny. Sam tryb potrafi dać frajdę, jednak w mojej opinii raczej wtedy, gdy wybierzemy walki z mniejszą liczbą graczy. W przeciwnym wypadku giniemy na potęgę i w miejscu frajdy pojawia się frustracja. Zanim bowiem zdołamy się dobrze zrespić, już gryziemy piach. 

Recenzja Call of Duty: Vanguard – Widowiskowa i angażująca przygoda. To największe z zalet gry. Czy jest ich jednak więcej? [nc1]

Recenzja Call of Duty: Vanguard – Widowiskowa i angażująca przygoda. To największe z zalet gry. Czy jest ich jednak więcej? [nc1]

Map w CoD: Vanguard jest na starcie aż 20 (w tym 4 dedykowane trybowi Wzgórze Mistrzów, o którym za moment). Są one co prawda zróżnicowane i kilka mocno mi podpasowało (głównie Hotel Royal oraz Eagle's Nest inspirowane alpejską bazą Hitlera), ale łączy je klaustrofobiczność, co nie służy chociażby wspomnianemu trybowi Patrol czy Umocniony Punkt. Nie ma co ukrywać - taki callowy mayhem albo się lubi, albo nie. Powtórzę raz jeszcze, że klasyczne tryby, w sumie niezależnie nawet od wyboru ilości graczy rozgrywa się przyjemnie, jednak Patrol nie do końca mi podszedł. Inaczej w przypadku kolejnego nowego trybu, jakim jest mocno e-sportowe Wzgórze Mistrzów. W tym rodzaju rozgrywki, dwu- lub trzyosobowe zespoły walczą na niewielkich mapach w serii rund, aż z ośmiu zespołów wyłoni się ten najlepszy. Pomysł jest w mojej opinii naprawdę ciekawy, choć aby faktycznie czerpać z niego radość (przewagę), nadaje się on raczej do grania ze znajomymi, nie zaś z randomami, z którymi nie zdołamy obrać w sumie żadnej taktyki. Podążając "szlakiem nowości" warto wspomnieć o pomniejszych kwestiach jak sprint taktyczny (pozwala na ultra szybki bieg przez krótki czas) czy opieranie broni o elementy otoczenia (powrót). Kilka razy zdarzyło mi się też skorzystać z opcji oddania ostrzału na oślep. Możliwość ta pojawia się, gdy zranieni wbiegniemy za osłonę, za którą czai się wróg. Moim zdaniem żadna z tych nowości gameplay'owych nie jest zbędna czy wciśnięta na siłę, a fajnie podnosi realizm rozgrywki. Jedną z największych nowości (którą szczyci się także Battlefield) jest ulegające zniszczeniom otoczenie. Takie rozwiązanie może zarówno służyć na korzyść, jak i na niekorzyść gracza. Daje bowiem możliwość wyłamania kilku desek w drzwiach z przysłowiowego półobrotu i skitranie się w tym miejscu np. jako snajper. Z drugiej strony nie raz przemykałam pod płotem, który nagle został rozwalony, przez co wróg miał mnie jak na dłoni. 

Recenzja Call of Duty: Vanguard – Widowiskowa i angażująca przygoda. To największe z zalet gry. Czy jest ich jednak więcej? [nc1]

Recenzja Call of Duty: Vanguard – Widowiskowa i angażująca przygoda. To największe z zalet gry. Czy jest ich jednak więcej? [nc1]

Wspomniałam o snajperowaniu. No właśnie, w nowym CoDzie niewiele jest miejsc na ukrycie się z karabinem snajperskim. Niektórzy będą z tego powodu zadowoleni (nikt nie lubi dostawać w czapę nie wiadomo skąd), ale mi akurat było z tego powodu przykro. Jak już bowiem wspomniałam, Vanguard stawia na szybkie tempo, dynamiczne walki z niskim time-to-kill, co oznacza że fragi są szalenie częste, a oczy przed monitorem dosłownie wpadają w oczopląs. Wydaje mi się, że równie szybkie co akcja zabawy, jest wbijanie kolejnych poziomów. Ani się zorientujemy, a po paru już godzinach zabawy mamy już 20 rangę. Czy czuć tu jednak klimat II wojny światowej? Niekoniecznie. Zależy to co prawda w dużej mierze od mapy, ale takich klimatycznych map jest może ze dwie. Realizmu nie dodają też nieco abstrakcyjne modyfikacje i dodatki do broni (ale co zrobić, taki mamy świat, który kocha skórki i inne udziwnienia). Multi w Call of Duty Vanguard bezsprzecznie daje radochę. Spory wpływ ma na to także postawienie całej odsłony na przyjemnym silniku Modern Warfare, co czuje się już od pierwszego meczu. Mamy więc do czynienia z wygodnym sterowaniem i bardzo satysfakcjonującym feelingiem broni. Jeśli jednak miałabym zestawić tryb wieloosobowy z tym z Call of Duty Black Ops: Cold War, czy z Warzone, to Vanguard nie miał by szans. Nie jestem niestety w stanie do końca sprecyzować, co wpłynęło na taki osąd, jednak wiem jedno - o ile poprzednie multiki przyklejały mnie do monitora na wiele, wiele godzin, Vanguard nie ma syndromu jeszcze jednego meczu". Tyle dobrze, że po około 15 h spędzonych w trybie multiplayer nie byłam w stanie przyuważyć żadnych syndromów cziterstwa. Ale jak to mówią: "nie chwal dnia przed zachodem słońca, a kobiety za życia".

Recenzja Call of Duty: Vanguard – Widowiskowa i angażująca przygoda. To największe z zalet gry. Czy jest ich jednak więcej? [nc1]

Recenzja Call of Duty: Vanguard – Widowiskowa i angażująca przygoda. To największe z zalet gry. Czy jest ich jednak więcej? [nc1]

Wiem, że tryb Zombie jest uwielbiany przez wielu graczy. Ba, spora część z nich kupuje nowe CoDy głównie dla Zombie. Na wstępie podkreślę więc, że ja w przypadku tegoż trybu mogę być mocno nieobiektywna, gdyż zwyczajnie nigdy za nim nie przepadałam. Co tam bym sobie jednak o aktualnym trybie Zombie nie uważała, to prawda jest taka, że deweloperzy nie dowieźli na premierę trybu fabularnego. Ten ma pojawić się wraz z aktualizacją (i pierwszym sezonem) w grudniu. Póki co, możemy samodzielnie bądź z kilkoma kompanami pojawić się w bazie w centrum Stalingradu, skąd teleportować się będziemy do kolejnych misji. Misje są w zasadzie trzy, ale można je powtarzać do woli (chyba że wcześniej umrzemy, wówczas wszystko zakończy się fiaskiem). Na wspomniane misje składa się Blitz (szybka eliminacja zombiaków), Żniwa (zbieranie run po ubitych Zombie i zasilanie nimi wyznaczonych urządzeń) oraz Transmisja (podążanie za świecącym orbem, przy okazji nie dając się zabić). Już po czterech takich dowolnych misjach możemy dokonać eksfiltracji, a więc uciec z bazy w Stalingradzie i zakończyć misję sukcesem. Aby to uczynić, a zarazem ukończyć misję Der Anfang (początek), wystarczy w zasadzie solidne 30 minut zabawy. Oczywiście nikt nam nie każe eksfiltrować się już po 4 misjach, bo po każdej jednej rośniemy w siłę (ulepszając broń, używając artefaktów itd.), podobnie zresztą jak zombiaki. I w teorii zabawa powinna się z minuty na minutę robić coraz lepsza. Sęk w tym, że się nie robi. Okej, można by ukończyć misję Der Anfang nawet w te 30 minut, ale wypadałoby rozpocząć misje kolejne, których póki co nie ma... Trudno więc ocenić, czy tegoroczny tryb Zombie mi się podobał, czy też nie. Graficznie i gameplay'owo bez wątpienia aspiruje, ale nie sposób ocenić produktu niedokończonego... Sami rozumiecie. 

Recenzja Call of Duty: Vanguard – Widowiskowa i angażująca przygoda. To największe z zalet gry. Czy jest ich jednak więcej? [nc1]

Recenzja Call of Duty: Vanguard – Widowiskowa i angażująca przygoda. To największe z zalet gry. Czy jest ich jednak więcej? [nc1]

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 41

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.