Test Genesis Zircon 550 – bezprzewodowa mysz dla graczy w cenie do 200 zł. Czy pokona mocną konkurencję?

Genesis Zircon 550 – Pierwsze wrażenie, wygląd i jakość wykonania

W sprzętach takich jak myszki komputerowe, najbardziej nienawidzę, gdy prezentują one marną jakość wykonania. W przypadku Genesis Zircon 550 mamy na szczęście do czynienia z bardzo dobrym spasowaniem. Nic tu nie trzeszczy, nie ugina się i nie trąci tanizną, choć potrząsając całością scroll daje klekocące lekko znaki o swoim istnieniu. Wracając jednak do jakości elementów wierzchnich - choć prezentują się nieźle (m.in. równe malowanie), to po miesiącu użytkowania gryzonia na matowym plastiku zaobserwowałam niestety bardzo delikatne (ale jednak) połyskujące wytarcia. Niestety, w wielu przypadkach niezależnie od marki, gdy decydujemy się na tańszy sprzęt, skutkuje to właśnie mniej odporną na użytkowanie powierzchnią (na ten sam problem cierpi np. moje prywatne Logitech G102). Poza tym Zircon 550 nie budzi więcej zastrzeżeń. Na starcie zaplusował chociażby takimi elementami jak schowek na transmiter (na spodzie), zapasowe ślizgacze oraz ładowanie z użyciem złącza USB-C.  

Zircon 550 to na pierwszy rzut oka mysz symetryczna. Chwila obcowania zdradza jednak, że mamy do czynienia z konstrukcją wyprofilowaną i to nie tylko względem dłuższej osi. Dostajemy mianowicie mysz, która ma lekką wypukłość na mały palec prawej ręki, ale także opada pod lekkim kątem względem podkładki. Mówiąc wprost - mamy do czynienia z urządzeniem lekko otwierającym nasz nadgarstek. Producent nazywa to kształtem ergonomicznym i faktycznie kąt opadania względem dłuższej osi możemy porównać do konstrukcji takiej jak uchodząca za ergonomiczną Logitech G604. Zircon 550 jest to jednak model raczej wąskawy, a także dość długi. Zgodnie z moimi pomiarami, mierzy on 127 x 66 x 43 mm w najszerszych miejscach przy wadze 90 gramów. Relatywnie niską wagę zawdzięczamy perforowanemu korpusowi, przyciskom głównym oraz częściowo pleckom. Przez miesiąc użytkowania starałam się celowo zapaskudzić owe otwory w kształcie plastra miodu, jednak na próżno. Mysz wciąż wygląda jak nowa, a zaznaczę, że testom towarzyszyło m.in. jedzenie tłustych chipsów maczanych w dipie.

Wierzchnia część myszy to w większości matowy plastik. Błyszczące elementy znajdziemy m.in. tuż pod scrollem oraz na obu bokach. Te uraczono jednak niskimi, matowymi wypustkami, co daje nie tylko fajny efekt wizualny, ale poprawia także nieco chwyt. Może nie tak, jak gdybyśmy mieli do czynienia z gumą, ale zawsze. No i guma jest cięższa. I lubi się odklejać. Mysz otrzymała łącznie (z głównymi) 7 przycisków, zaś jej scroll ma podgumowanie z wyraźnie wyczuwalnymi i widocznymi wcięciami. Wśród przycisków znalazło się miejsce na przyciski Dalej / Wstecz (na lewej krawędzi), przycisk zapętlający poziomy DPI oraz przycisk zmieniający tryby podświetlenia. Wspomniane podświetlenie zawiera się na pasek u podstawie, scroll oraz logo producenta prześwitujące ze środka myszy. Zarządzać możemy jednak wyłącznie paskiem, ponieważ barwy pozostałych elementów wskazują na używane aktualnie ustawienie DPI. Zaglądając pod spód gryzonia znajdziemy dwa cienkie, ale długie teflonowe ślizgacze, schowek na odbiornik USB, ujście sensora oraz przełącznik. Pozwala on wyłączyć mysz, włączyć ją z podstawowym podświetleniem (logo + scroll) bądź z pełnym (logo + scroll + pasek). Na "dziobie" myszy jest jeszcze wspomniane złącze USB-C, cechujące się solidnym wykonaniem.

• « pierwsza
• ‹ poprzednia
• 1
• 2
• 3
• 4
• 5
• 6
• następna ›
• ostatnia »