Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Test myszki Roccat Kone Pro oraz Pro Air - Wzór do naśladowania w świecie lekkich i ergonomicznych myszy gamingowych

Ewelina Stój | 24-05-2021 08:00 |

Roccat Kone Pro i Pro Air - Pierwsze wrażenie, wygląd i jakość wykonania

Kone Pro oraz Kone Pro Air przybywają do nas w czarnych opakowaniach (przyozdobionych renderami urządzeń) o standardowych wymiarach około 19 x 13 x 5 cm. Z pudełek dowiemy się, że mamy do czynienia z lekkimi rozwiązaniami, aluminiowymi scrollami, zwiewnym przewodem Phantom Flex czy też wytrzymałymi, szybkimi przełącznikami optycznymi o nazwie Titan Switch. Producent wyraźnie zaznaczył także, że obcujemy z konstrukcją ergonomiczną, a wersja bezprzewodowa oferuje ponadto rozwiązanie o nazwie Stellar Wireless, zapewniające połączenie bez zauważalnych opóźnień. Z pudełka "łypie" też obietnica aż stu godzin na pojedynczym ładowaniu akumulatora. Wewnątrz obu konstrukcji odnajdziemy myszy wraz z towarzyszącymi im przewodami, dokumentację, zaś model tańszy, przewodowy, ma w zestawie jeszcze dodatkową parę ślizgaczy. Trochę dziwne, że Pro Air ich nie ma, ale ma za to niewielki nadajnik 2.4 GHz zakończony klasycznym wtykiem USB-A.

Test myszki Roccat Kone Pro oraz Pro Air - Wzór do naśladowania w świecie lekkich i ergonomicznych myszy gamingowych [nc1]

Gryzonie mierzą 125 x 40 x 72 mm w najszerszych miejscach. Wersja Pro waży tylko 66 gramów, zaś Pro Air 75 gramów, co wciąż jest bardzo dobrym wynikiem przy tego typu budowie (brak dziur, wbudowany akumulator, podświetlenie). Seria Roccat Kone Pro to myszy asymetryczne, wyprofilowane pod gracza praworęcznego. Mamy więc do czynienia z naprawdę dużym i wygodnym zagłębieniem na kciuk, pewnym pochyleniem ku podkładce względem dłuższej osi myszy (ale nieprzesadnie dużym) oraz coś mniej oczywistego - wyprofilowanie pod mały palec. Początkowo podchodziłam do niego nieco sceptycznie, ale już po krótkiej chwili takie ułożenie małego palucha w dedykowanym zagłębieniu przestało być odczuwalne jako coś dziwnego, a wręcz dziwnie było wrócić do myszy bez tego rozwiązania. Co więcej, gdy chwyciłam gryzonia układem palców 1+3+1, okazało się, że dzięki temu ergonomia jest jeszcze lepsza. Po wyjęciu zarówno jednej jak i drugiej konstrukcji z pudełek od razu odnotowałam kilka rzeczy: lekko prążkowane boki gryzonia, co delikatnie poprawia pewność chwytu; niecodzienne podświetlenie, ale przede wszystkim lekkość. Umówmy się: wiele tzw. ultralekkich myszy przewodowych nie osiąga takiej wagi, jaką zaprezentował nam Roccat w bezprzewodowej wersji Kone Pro Air.

Test myszki Roccat Kone Pro oraz Pro Air - Wzór do naśladowania w świecie lekkich i ergonomicznych myszy gamingowych [nc1]

Jak już wspomniałam, z racji kształtu, mysz najwygodniej jest obsługiwać układem palców 1+2+2 oraz 1+3+1. Nawet bardzo małe dłonie będą mogły ze spokojem objąć gryzonia i manewrować nim chwytem palm, mimo iż konstrukcja wydaje się spora. Wszystko to dzięki wybrzuszeniu dobrze wypełniającemu dłoń, obłemu zakończeniu skorupy bez zbędnych przedłużeń, ale przede wszystkim dzięki sporym zagłębieniom ułatwiającemu chwyt. Roccat Kone nieco inaczej jednak niż np. model SteelSeries Prime, największe wybrzuszenie ma nieco cofnięte względem środka, przy czym konkurencyjny model największy "peak" ma właśnie w centrum. Przez to dłonie średnie i większe używające modelu Kone Pro będą miały tendencje do korzystania z chwytu claw oraz fingertip. Gryzoń otrzymał nieco śliskawą, ładnie prezentującą się powierzchnię. Jest ona na wpół matowa, a na wpół połyskliwa, ale zupełnie nie ma to negatywnego odbicia w pewności chwytu. Pewne jest jedno - nieprędko się brudzi, jest fantastyczna w dotyku i wygląda na to, że nieprędko będzie się też ścierać, co jest dzisiejszą plagą zwłaszcza tańszych konstrukcji. Dobrze zapowiada się także zupełne odcięcie przycisków głównych od reszty korpusu myszy. Lekką i bardzo stabilną rolkę wykonano z aluminium. Nie pokryto jej co prawda gumą, ale gęsto usiane wyżłobienia dają wystarczającą kontrolę nad jej pracą. 

Test myszki Roccat Kone Pro oraz Pro Air - Wzór do naśladowania w świecie lekkich i ergonomicznych myszy gamingowych [nc1]

Kolejne punkty aktywacji rolki są średnio mocno wyczuwalne, jej praca jest przy tym paradoksalnie bardzo cicha, ale do wcisku należy użyć już nieco siły. Punkt aktywacji ŚPM należy bowiem do głębszych. Na lewej ściance (patrząc z perspektywy użytkownika) umieszczono dwa przyciski, fabrycznie przypisane do akcji Dalej/Wstecz. Choć są spore, to siła, którą trzeba włożyć w ich aktywację jest niewielka. Ich pracę można określić jako przyjemną, miękką, z całkiem sporym i wyczuwalnym skokiem i bez żadnego chybotania. Nie ma też szans, że aktywujemy przyciski niechcący, ponieważ odległość od zagłębienia na kciuk jest spora, a same przyciski względem tego zagłębienia w zasadzie wcale nie wystają, tak jak miało to miejsce chociażby w modelu Kova AIMO. Co się zaś tyczy przycisków głównych (LPM i PPM), to muszę przyznać, że ich skok jest raczej niski, choć ostateczny efekt nieco przekłamywać może miękkość kliku. Może nam się bowiem wydawać, że switch nie jest tak responsywny, a jego skok tak niski, jak ma to miejsce przy twardszych przyciskach, jednak ja sama preferuję właśnie raczej średnio-twarde i miękkie przyciski, dlatego też obecnie na dłużej oddałam swe serce budżetowemu Logitechowi G102. Wciskając LPP i PPM nie będziemy narzekać też na hałas - kultura pracy jest dobra i otrzymujemy tu raczej niższe, "basowe" kliknięcia. 

Test myszki Roccat Kone Pro oraz Pro Air - Wzór do naśladowania w świecie lekkich i ergonomicznych myszy gamingowych [nc1]

Przewód obu gryzoni wychodzi z nich praktycznie pod zerowym kątem względem podłoża, ale to nic, ponieważ zarówno w przypadku wersji przewodowej jak i bezprzewodowej zastosowano tu przewód w zwiewnym, materiałowym oplocie. Nie jest to co prawda wciąż rozwiązanie na miarę myszy Glourious PC, jednak wciąż mamy do czynienia z czymś bardziej lejącym się, niż w przypadku np. wspomnianej już serii SteelSeries Prime. W wersji Pro otrzymujemy kabel na stałe przymocowany do myszy (rozwiązanie nie budzi zastrzeżeń), zaś w wersji Pro Air mamy solidnie trzymający wtyk USB-C. Kabelki mają długość 180 cm. Obsługując mysz zauważymy, że jest ona idealnie wyważona. Mianowicie po podniesieniu ponad podkładkę nie ucieka w żadną ze stron. Na pleckach obu gryzoni namierzymy dwa spore teflonowe ślizgacze oraz po jednym mniejszym wokół sensora. Zarówno Kone Pro jak i Kone Pro Air mają przycisk zmiany profilu w locie tuż obok czujnika (funkcję przycisku można zmienić np. na zapętlenie poziomów DPI). Model bezprzewodowy tuż obok wspomnianego przycisku ma jeszcze suwak zmieniający tryb łączności myszy (2.4 GHz, BT, kabel) oraz praktyczny schowek na odbiornik. Za ten ostatni spory plus.

Test myszki Roccat Kone Pro oraz Pro Air - Wzór do naśladowania w świecie lekkich i ergonomicznych myszy gamingowych [nc1]

Test myszki Roccat Kone Pro oraz Pro Air - Wzór do naśladowania w świecie lekkich i ergonomicznych myszy gamingowych [nc1]

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 21

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.