Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Dead Space 3 - Zima, zima, zima... pada, pada... trup...

Sebastian Oktaba | 12-02-2013 19:45 |

Zima zima, zimna... pada, pada trup...

Pierwsze chwile spędzone z Dead Space 3 utwierdziły mnie w przekonaniu, że wszystko wygląda bardzo znajomo, co wielkim zaskoczeniem nie było. Pomijając oprawę wizualną, która nie wykonała spektakularnego skoku jakościowego od czasu drugiej odsłony, większość kluczowych elementów również pozostawiono w spokoju. Sterowanie nadal nie należy do najbardziej precyzyjnych, zaś strzelaniu wciąż daleko do dynamiki znanej z typowych shooterów, zatem w gruncie rzeczy utrzymano status quo. Weterani błyskawicznie się tutaj odnajdą, aczkolwiek grze zdecydowanie bliżej do sequela, niżeli oryginału z 2008 roku. Więcej akcji oznacza jednak kolejne uproszczenia oraz mniejszy nacisk położony na straszenie. Nawet ubywająca amunicja nie będzie już naszym największym zmartwieniem, ponieważ została zunifikowana i jeden rodzaj pasuje do każdej giwery. Apteczek też wypada pod dostatkiem, więc pozostaje tylko młócić nekromorfy czym popadnie, zapominając o konieczności odkładania zasobów na czarną godzinę.

Akcję tradycyjnie obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby, wykonujemy proste zadania logiczne i walczymy z kolejnymi falami przeciwników. Rozgrywka pozostała całkowicie liniowa, stąd marzenia o odrobinie swobody trzeba zachować na lepsze czasy. Okazjonalnie trafimy do nieco większych lokacji umieszczonych w przestrzeni kosmicznej, ale pomimo wrażenia iż przebywamy w bezkresnej pustce, tak naprawdę jesteśmy w dużym stopniu ograniczeni do podążania wyznaczoną ścieżką. O zgubieniu gdzieś pośród mrocznych korytarzy, śnieżnej zamieci czy nawet na orbicie planety nie trzeba się niepokoić. Jeśli jakimś cudem stracimy orientację w terenie, wystarczy użyć podręcznego lokalizatora, który poprowadzi nas prościutko do wyznaczonego celu. Bezstresowa rzeźnia na najniższym poziomie trudności przypomina Doom, ale chętni mogą sprawdzić swoje umiejętności na wyższych szczebelkach, gdzie czekają prawdziwe wyzwania. Dopiero wtedy Dead Space 3 zaczyna przypominać survival horror, tylko w wybitnie hardcorowym wydaniu, bowiem twórcy zamiast na jakość postawili na ilość.

Niestety, najnowsza produkcja ekipy Visceral nie przeraża w równie skuteczny sposób jak poprzednie odsłony, pomimo wykorzystywania zbliżonych schematów... Podczas całej dwunastogodzinnej kampanii podskoczyłem z wrażenia raptem kilka razy. Elementu zaskoczenia nie udało się twórcom utrzymać - znamy przecież metody działania nekromorfów oraz sposoby ich eksterminacji. Tego się w pewnym stopniu spodziewałem, ponieważ trzecie podejście do tego samego tematu, zawsze grozi zmęczeniem materiału. Programiści starali się nadrobić braki nowymi sekwencjami zręcznościowymi (m.in.: wspinaczką po ścianach) oraz zmianą klimatu na mniej zobowiązujący do straszenia, ale poczucie niedosytu pozostaje. Zwolennicy slasherów pewnie się ucieszą, zaś amatorzy horrorów odejdą z oburzeniem. Ciekawie wypadają natomiast etapy, podczas których musimy monitorować poziom temperatury ciała wzorem Cryostasis, pomijając absurdalność sytuacji kiedy wskaźnik wyziębienia pokazuje 11 stopni Celsjusza :)

Największym novum w Dead Space 3 jest natomiast wprowadzenie trybu kooperacji, czyli możliwości rozegrania kampanii w dwuosobowym zespole, najlepiej z zaufanym przyjacielem u boku. Trzon zabawy CO-OP jest z grubsza identyczny jak w singlu, niemniej od czasu do czasu trafimy na specjalnie przygotowane fragmenty, jakich w pojedynkę nie aktywujemy. Jeśli zdecydujemy się zagrać drugą postacią (Carverem), to niektóre sceny będą wyglądać inaczej niż u Clarke'a, więc rozgrywka wyraźnie zyskuje wtedy na atrakcyjności. Szkoda tylko, że mechanizm parowania graczy trochę kuleje. Żeby ktokolwiek dołączył do zabawy, trzeba najpierw dotrzeć do miejsca zapisu, a jeśli partner wyjdzie z gry bądź zostanie wyrzucony, to automatycznie wracamy do punktu wyjścia. Sam pomysł jest niczego sobie, pozwalając wspólnie dokonać czystki Tau Volantis, wymieniać uzbrojeniem, wzajemnie uzupełniać i spojrzeć na fabułę z nieco innej perspektywy.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 9

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.