Recenzja Prototype 2 PC - GTA zmutowane z Assassin's Creed
- SPIS TREŚCI -
Arsenał dodatkowy
Rozwałka pomimo niekwestionowanej widowiskowości, cierpi na jedną nieprzyjemną przypadłość - niestety polem walki bezlitośnie włada chaos. Wszystkie cuda jakie potrafi wykonywać protegowany wymagają ciągłego naparzania w różne klawisze, ciężko ogarnąć co dzieje się dookoła gdy wróg zewsząd naciera, a sterowanie wcale nie ułatwia nam zadania. W skali „makro” operowanie Hellerem jest bardzo przyjemne, wszak dopóki klepiemy miękki motłoch lub urządzamy maraton przez miasto, problem zasadniczo nie występuje. Jednak precyzyjne manewry to zdecydowana bolączka Prototype 2 - może na padzie wygląda to lepiej, ale klawiatura i mysz trochę zawodzą. Spróbujcie selektywnie zdjąć każdego z dwudziestu kolesi, balansują na krawędzi wieżowca, to zrozumiecie w czym jest pies pogrzebany. Sytuację pogarsza jeszcze niezbyt dokładna kamera, stanowiąca kolejną bolączkę uprzykrzającą eksterminację oraz eksplorację Nowego Jorku. Odnoszę wrażenie, iż programiści chcieli zbyt dużo upchnąć w jednej grze, zapominając o czynniku ludzkim, który nie jest w stanie ogarnąć takiego wachlarzu możliwości.
Oprócz radosnego okładania przeciwników pazurami, mackami, kolcami oraz innymi wariacjami kończyn górnych bądź dolnych, absolutnie nic nie stoi na przeszkodzie, aby przechwycić także zabawki należące do oddziałów Black Watch. Karabiny, wyrzutnie rakiet czy granatniki kurczowo ściskane przez mundurowych okazują się równie skuteczne co autorski cekhauz, ale prawdziwe cacuszka wyrwiemy dopiero z czołgów, helikopterów lub transporterów opancerzonych. Wystarczy wskoczyć na pojazd, chwilę poszarpać z chłodnym metalem i wyrwać potężną armatę, którą w błyskawicznym tempie rozniesiemy wszystko dookoła. W razie sytuacji kryzysowej, jeśli żadnej z pukawek nie posiadamy w zasięgu dłoni, możemy spokojnie skorzystać z tego, co aktualnie oferuje miasto. Rzucanie samochodami, śmietnikami, kioskami, klimatyzatorami albo ławkami jest całkowicie dozwolone, a momentami wręcz wskazane, zwłaszcza kiedy na tyłku siedzi nam Grupa Uderzeniowa. W Prototype 2 obowiązują zasady... zaraz... jakie zasady? Przecież to wolna amerykanka!
Korzystanie z broni palnej byłoby nawet przyjemną odskocznią od tłuczenia łapserdaków, gdyby twórcy najpierw dopracowali system namierzania celów, bowiem ten zastosowany dość mocno kuleje. Automatyczne kierowanie ogniem jest strasznie nieprecyzyjne, zaś wybieranie przeciwników klawiszem w natłoku wydarzeń niespecjalnie zdaje egzamin. Będąc taranowanym, ostrzeliwanym z RPG, skacząc, brocząc w ciałach i lawirując między wybuchami, ciężko jeszcze poświęcać uwagę na wskazywanie i oznaczanie konkretnego gagatka. Tradycyjny celownik sprawnie reagujący na ruchu myszki byłby optymalny, ale najwidoczniej sterownie zostało podporządkowane padowi od Xbox 360. Najgorzej sprawa wygląda ze strącaniem śmigłowców bojowych, które z natury bywają ruchliwe i szybko zmieniają pozycje - tutaj ponownie daje o sobie też znać toporna kamera.
Kolejnym z rozwiązań wprowadzonych w Prototype 2, które nie trafiło w moje wysublimowane gusta, jest stosunkowo często wykorzystywany tryb polowania na kluczowych NPC. Rzecz polega na odszukaniu w miejskiej dżungli określonej postaci, aczkolwiek nie bardzo wiadomo gdzie dany osobnik obecnie się znajduje, więc musimy trochę pobiegać po rewirze coby namierzyć ofiarę. Wykorzystujemy do tego zadania promień pulsara, a lokalizację naszej zdobyczy określamy po kierunku skąd powraca wysłana fala. Przypomina to trochę tryb detektywistyczny, ale przyjemności z takiego pseudo polowania jakoś nie potrafiłem czerpać. W dystrykcie, gdzie dominują wysokie wieżowce proces bywa zresztą mocno utrudniony, więc trzeba włazić na najwyższy punkt i obserwować gdzie znajduje się epicentrum... Zajęcie pozwala odsapnąć od intensywnego szatkowania, ale okazuje się trochę nudnawe na dłuższą metę.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »