Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Path of Exile - Darmowa alternatywa dla Diablo III

Sebastian Oktaba | 30-01-2014 01:08 |

Wieczorem przychodzi do mnie diabeł

Spoglądając na screeny przedstawiające świat w jakim umieszczono akcję Path of Exile, raczej trudno nie zauważyć, że zewsząd przebijają odcienie szarości, brązów, purpury i zgniłej zieleni, odróżniające tytuł Grinding Gear Games od bajkowej konkurencji. Oprawie wizualnej zdecydowanie bliżej do Beyond Divinity, Dark Souls i oczywiście pierwszego Diablo, aniżeli cukierkowego Torchlight II, Dungeon Siege III albo Diablo III. Taka aranżacja niebagatelnie wpływa również na klimat produkcji, zwłaszcza iż twórcy odważnie operują detalami otoczenia, podkreślającymi okrucieństwo wykreowanej rzeczywistości. Świątynia wypełniona tysiącami trupów, ułożonych stosami niczym w niemieckich obozach koncentracyjnych, to widok potrafiący wywołać zgorszenie. Ukrzyżowane ofiary kabalistycznych kultów, nadgryzione korpusy w jaskiniach i posoka tryskająca hektolitrami z masakrowanych oponentów nie pozostawiają wątpliwości, że Path of Exile reprezentuje gatunek mrocznych hack'n'slash. Czegoś o podobnym wydźwięku brakowało na rynku od dawna, dlatego tym bardziej warto docenić szlachetną postawę autorów projektu, udostępniających swoje dzieło zupełnie za darmo.

Genialnej fabuły od zwykłego slashera nie wypada oczekiwać, wszak filozofia takich gier w przeciwieństwie do rasowego cRPG zbudowana jest na zupełnie innych fundamentach, gotowych wytrzymać nawet najbardziej irracjonalne scenariusze. Path of Exile niczym nadzwyczajnym nie zaskakuje - opowiada historię skazańca cudem ocalałego z katastrofy statku więziennego, który odzyskawszy przytomność wśród resztek wraku wyrzuconych na brzeg, rusza dziarskim krokiem zaliczyć randkę z przeznaczeniem. Smak wolności okazuje się jednak krótkotrwały, ponieważ Wraeclast to wyjątkowo nieprzyjemne miejsce, opanowane przez zastępy upiorów, nieumarłych oraz demonów, gnębiących garstkę przerażonych mieszkańców. Właśnie teraz docieramy do sedna problemu - nasza postać musi wyzwolić uciemiężoną krainę, pokonując w nierównej walce głównego mąciciela. Dopiero wtedy zasiądzie w bujanym fotelu, odpali fajkę i obejrzy zachód słońca. Wszystko jest zatem pretekstem do rozwałki - konwersacje polegają na wysłuchiwaniu racji postaci niezależnych, zaś kwestię podejmowania suwerennych decyzji wpływających na przebieg wydarzeń, pozwolę sobie uczcić minutą ciszy... Uniwersum pomimo niekwestionowanego potencjału, spójnością nie dorównuje Diablo, ale niedostatki nadrabia grubo ciosanym klimatem.

Kampania obejmuje trzy pełnoprawne rozdziały, które w przyszłości mogą zostać uzupełnione o czwarty, bo programiści nieustannie pracują nad ulepszeniem tytułu. Jednorazowe przejście wątku głównego z uwzględnieniem wszystkich misji pobocznych zajmuje do kilkunastu godzin, więc wystarczy pomnożyć ilość postaci przez poziomy trudności i wyjdzie nam naprawdę konkretna liczba. Większym pożeraczem czasu z darmowych gier pozostaje tylko windowsowy pasjans. Wracając do tematu - pierwszy akt rozgrywany jest na wybrzeżu, drugi w głębi kontynentu, natomiast trzeci umieszczono w ruinach potężnej metropolii. Podczas wojaży zwiedzimy wydmowe pustkowia, zatęchłe bagna, cmentarzysko statków, sanktuarium, gęste lasy, kanały, cuchnące krypty, świątynie i wiele podobnych lecz cholernie nastrojowych miejscówek. Wykonanie lokacji zasługuje na piątkę z plusem, deklasując gatunkowych rywali w całej rozciągłości. Wzorem Diablo oraz Torchlight, mapy generowane są losowo po każdorazowym wejściu do rozgrywki. Z kolei korpus potworów to mieszanina klasycznych paskudztw - szkieletów, opętańców, zombie, golemów, duchów i potomków Cthulu, uzupełniona dziwnymi wyjątkami w kształcie wściekłych małpiszonów (?). Stawkę zamykają potwory wyjątkowe oraz bossowie, kończący każdy z aktów.

Pomimo wielu zalet i ciągłego udoskonalania, Path of Exile posiada też trochę baboli technicznych, które negatywnie wpływają na komfort zabawy. Chociaż dysponuję niezłym łączem internetowym, to sporadycznie doświadczałem lagowania - przeciwnicy nagle znikali, postać przemieszczała się skokowo albo przyjmowała obrażenia niewiadomego pochodzenia. Niektóre algorytmy nie działają poprawnie np.: ukończywszy podstawowy poziom trudności, zbyt późno skorzystałem z portalu do kolejnej planszy, więc drużyna zdążyła ubić pierwszego gagatka otwierając bramy miasta. Niestety, mnie spotkało rozczarowanie - musiałem opuścić instancję i samemu powtórzyć zadanie, aby uzyskać dostęp do obozowiska. Lekko wkurzające jest również resetowanie wcześniej odwiedzonych obszarów, utrudniające powrót na miejsce zgonu, jeśli po drodze nie odblokowaliśmy punktu kontrolnego lub zapomnieliśmy postawić teleport. Rozstawienie przejść pozostaje wprawdzie identyczne, ale labirynt z odrodzonymi oponentami trzeba przebiec od nowa. Pozostałe problemy techniczne to czysta kosmetyka - strzały utykające w powietrzu oraz drobne błędy w teksturach nie wpływają na przyjemność płynącą z młócenia - oczekiwałbym tylko poprawy niezbyt czytelnej mini-mapy.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 25

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.