Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Path of Exile - Darmowa alternatywa dla Diablo III

Sebastian Oktaba | 30-01-2014 01:08 |

Już od rana ekipa rozbujana

Przedmiotów przygotowano kilka gatunków - począwszy od zwykłych, przez magiczne i wyjątkowe, skończywszy na legendarnych. Zabrakło tylko zestawów zwiększających premie w miarę dokładania nowych elementów, ale wówczas byłaby to bezczelna kalka Diablo II. Wbrew pozorom, najlepszych (złotych) zabawek wcale nie trzeba poszukiwać tygodniami lub kupować za realne pieniądze! Osobiście w trakcie regularnych potyczek z maszkaronami znalazłem ich wystarczająco, żeby gromadce preferowanych bohaterów wręczyć przynajmniej dwa porządne wihajstry - miecz, zbroję ewentualnie biżuterię. Rozdawnicza polityka cieszy, zwłaszcza po niesmaku jaki pozostawiło Diablo III, gdzie wejście w posiadanie czegoś wartościowego oznaczało niemiłosiernie długie farmienie lub skorzystanie z oferty RMAH. Wkurza tylko niewielki rozmiar plecaka, zmuszający do częstego odwiedzania sklepikarzy - tutaj wybawieniem byłby zwierzaczek, który zautomatyzowałby proces wzorem Torchlight II. Żadnego handlu opartego na złotym kruszcu nie uświadczymy, ponieważ rolę waluty pełnią magiczne zwoje i kule runiczne, używane do modyfikowania przedmiotów. Jedne zamieniają zwykłe żelastwo w magiczne lub wyjątkowe, podnoszą bądź resetują jego parametry, inne zwiększają ilość miejsc na klejnoty lub generują dodatkowe punkty cofania zdolności. Niejednokrotnie trzeba decydować co ważniejsze - stan posiadania czy parametry akcesoriów do czynienia krzywdy bliźniemu.

Path of Exile kładzie ogromny nacisk na walkę drużynową, pozwalając tworzyć w trybie kooperacji sześcioosobowe eskadry, którym przydzielone zostają instancje (mapy) niedostępne dla innych graczy urzędujących na serwerach. Kłania się tutaj Guild Wars. Funkcję społecznościowej kawiarenki pełnią ośrodki miejskie, gdzie możemy znaleźć towarzyszy niedoli lub przystąpić do działających zespołów - wystarczy zerknąć na tablicę ogłoszeń. Oprócz radosnej grupowej naparzanki, przewidziano również moduł PvP pozwalający rywalizować maksymalnie sześciu użytkownikom, zaś zorganizowanym brygadom oddano sposobność założenia własnej gildii. Osobiście preferuję starcia PvE występując jako wolny strzelec i muszę uczciwie przyznać, iż właśnie taka forma zabawy przyniosła mi najwięcej radości. Odnoszę jednak wrażenie, że postacie dystansowe spisują się lepiej od typowych siepaczy, zwłaszcza jeśli potrafią w jakikolwiek sposób zatrzymać ścierwo dążące do bezpośredniej konfrontacji. Rozgrywka solowa to zajęcie głównie dla początkujących, chcących w spokoju poznać fabułę oraz mechanikę Path of Exile, natomiast na wyższych poziomach trudności współpraca okazuje się koniecznością, zatem dobrze jest posiadać kilku zaufanych znajomych...

Kooperacja oznacza starcia z potężniejszymi przeciwnikami, ale jednocześnie zwiększają się szanse na zdobycie cennego ekwipunku, co miłośników hack'n'slash kręci chyba najbardziej. Niestety, fanty wypadające na ziemię z wypatroszonych potworów są domyślnie widoczne dla wszystkich członków komitywy, dlatego potrzeba trochę bezczelności i refleksu podczas zbierania klamotów. System przydzielający każdemu zawodnikowi osobną pulę przedmiotów, stosowany z powodzeniem chociażby w Diablo III albo Torchlight II, można na szczęście włączyć w opcjach zakładania drużyny (łatwo ją przegapić). Granie z zupełnie obcymi osobami, które szybkim ruchem mogą pozbawić nas drogocennego łupu, powoduje głęboki dyskomfort psychiczny... działający oczywiście w obydwie strony. Przynajmniej skrzynia do przechowywania złomu jest naprawdę obszerna, mieszcząc nawet kilkadziesiąt sztuk najróżniejszych rupieci, bez potrzeby dokupowania kolejnych zakładek za grube wirtualne pieniądze. Postacie należące do jednej ligi współdzielą między sobą przestrzeń bagażową, więc wyposażenie kompletnie nieprzydatne barbarzyńcy, możemy przy najbliższej okazji przekazać komuś o delikatniejszych dłoniach.

Czego najbardziej brakowało w Diablo III, kiedy osiągnęliśmy najwyższy poziom i zdobyliśmy niezły rynsztunek? Wyjątkowo wymagających wyzwań, aczkolwiek nie polegających na ciułaniu absurdalnej ilości złota, niezbędnego do kupienia porządnego sprzętu, żeby później móc... uzbierać więcej monet na jeszcze lepszy ekwipunek. Moje początkowe doświadczenia z Inferno pewnie są nieaktualne, lecz szczerze wątpię, aby kwestia end-game w produkcji Blizzarda diametralnie się zmieniła. Path of Exile serwuje inne podejście do tematu - ukończywszy czwarty (ostatni) poziom trudności, posiadając odpowiednio wyszkolonego bohatera i znajdując w konkretnych lokacjach, natrafimy na unikatowe mapki. Dzięki takiemu kawałkowi papieru, korzystając ze specjalnego laboratorium przeniesiemy się prosto do planszy, która otrzymała własne modyfikatory przeciwników i końcowego bossa. Areny występują w rożnych wariantach, posiadają dość restrykcyjne zasady użytkowania drużynowego oraz wymagają twardego tyłka, ale nagrody czekające na śmiałków są warte zachodu. Cóż... zawsze to ciekawsze zajęcie, niż bezustanne farmienie golda... sam zwrot zaczerpnięty z angielszczyzny brzmi odpychająco.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 25

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.