Recenzja Assassin's Creed III PC - Zabójca w pidżamie!
- SPIS TREŚCI -
Misje, zdania, kontrakty
Kampania składa się z szeregu sekwencji rozgrywanych na przestrzeni kilku dekad, misje wyraźnie zyskały na różnorodności i zaniechano wielu dotychczas stosowanych schematów, kładąc silniejszy nacisk na przedstawienie samej opowieści. Zamiast ciągłego odbijania fortów Templariuszy, przejmowania kontroli nad dzielnicami miasta tudzież ganiania za oficerami, więcej jest unikalnych zadań stawiających przed graczem coraz to inne wyzwania. Dowodzenie grupką strzelców, zasadzka na konwój z bronią, uwalnianie więźniów, prowadzenie dyskretnych śledztw czy przebieranie za wrogów i dywersja, to tylko część atrakcji jakie czekają podczas wykonywania głównego wątku. Poszczególne misje przesadną oryginalnością może nie grzeszą, aczkolwiek zebrane do kupy tworzą bardzo energetyzującą mieszankę. Wprawdzie wciąż musimy postępować według odgórnie narzuconych reguł, bo inaczej nastąpi desynchronizacja i wrócimy do ostatniego punktu kontrolnego, ale wrażenie uczestnictwa w nieprzewidywalnej przygodzie nieustannie mi towarzyszyło. Tutaj zaliczam duży plus na konto recenzowanego tytułu.
W Assassin's Creed III nie brakuje oczywiście zadań pobocznych, natomiast obok mało ekscytującego polowania i zbieractwa, roboty kurierskiej czy przejmowania terytoriów, znajduje się jeden rodzynek. Misje związane z rozbudowywaniem posiadłości zasługują na gromkie brawa za ładunek emocjonalny, drobiazgowość, nietuzinkowość oraz nagradzanie za wnikliwość (np.: długie rozmowy aktywują nowe wyzwania itp.). Postacie jakie możemy zwerbować do pomocy to prawdziwe osobowości, często boleśnie doświadczone przez życie i przez to wiarygodnie nakreślone. Zadania są proste lecz bardzo wdzięcznie zaaranżowane, zwłaszcza iż losy mieszkańców z czasem zaczynają się przeplatać i jesteśmy świadkami zdarzeń przyczynowo-skutkowych np.: ślubu. Rozbudowywanie osady, handel materiałami i wytwarzanie przedmiotów kompletnie mnie nie interesowało, ale misje pograniczników to mistrzostwo świata.
Z rzeczy niepotrzebnych pozostawiono możliwość werbowania sprzymierzeńców do gildii, którzy służą pomocą tylko w miastach, gdzie w dalszych etapach zbyt często nie przebywamy. Mini gierka związana z otwieraniem zamków bardziej denerwuje niż bawi, natomiast QTE w walce z drapieżnikami to jawne nieporozumienie. W Assassin's Creed III przed niedźwiedziem czy wilkiem uciekałem gdzie pieprz rośnie nie ze względu na zagrożenie, ale niechęć do wykonywania sekwencji polegającej na wciskaniu określonych przycisków. Strzałem w dziesiątkę okazują się natomiast.... bitwy morskie! Dysponujemy bowiem wyszkoloną załogą, własnym statkiem i możemy nim własnoręcznie pokierować. Wrażenia z żeglowania to niezapomniane przeżycie, zaś walka wymaga zmysłu taktycznego, cierpliwości oraz konsekwencji. Eh... pierdyknięcie z kilku armat jednocześnie daje kupę radochy :) Brakuje tylko opcji abordażu, skrzeczącej papugi i beczki rumu, chociaż są cholernie drogie ulepszenia łajby - chyba tylko w tym celu warto zbierać pieniądze.
Recenzując Assassin's Creed III jedno trzeba wyraźnie podkreślić - mamy do czynienia z produkcją umieszczoną w ogromnym i przebogatym świecie, która pozostawia nam sporo swobody w doborze zajęć. Do polowania, walki z grupkami poborców podatkowych (poważnie), werbowania asasynów, zbierania setek przedmiotów, handlu przedmiotami czy nawet rozbudowywania osady, absolutnie nie jesteśmy formalnie zobligowani. Assassin's Creed III pod względem zawartości rzuca na kolana większość znanych mi sandboxów, ale wyłącznie od grającego zależy, czy podniesie rękawicę rzuconą przez Ubisoft. Ostatecznie, wątek fabularny zajmuje dobrych kilkanaście godzin jeśli zamierzamy wykonać wszystkie misje w stu procentach, a resztę można zastawić na end-game. Pewnie nie opisałem nawet połowy opcji, jakie oferuje Assassin's Creed III, a uwierzcie mi - jest tego znacznie więcej.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »