Recenzja Total War Rome II - Veni, Vidi... Vici? Z Vici niestety nici
- SPIS TREŚCI -
Wymagania sprzętowe i podsumowanie
Zawarte na poprzednich stronach screeny dają jakiś obraz co do wyglądu gry, warto jednak skreślić o tym parę słów. Oprawa graficzna jest bardzo dobra - szczegółowa, zróżnicowana mapa kampanii, imponujące miasta, ciekawe pojedynki na rozstrzygnięcie bitwy. Szczególnie to ostatnie z przyjemnością się ogląda. O co chodzi? Gdy już wynik bitwy jest znany, na ekranie podsumowania figurki reprezentujące armie toczą ze sobą krótki pojedynek. Nie jest to tylko prostackie łup-łup, ale prawdziwa wymiana ciosów - są finty, zastawy, uderzenia tarczą i brudne zagrywki. Repertuar ruchów jest spory, więc powtarzalność jest mała i naprawdę miło się na to patrzy. Złego słowa nie można też powiedzieć o samych bitwach. Te wyglądają iście epicko - liczne armie, złożone z dużych oddziałów (standardem jest 150 ludzi, 60 koni lub 4 machiny), różnorodne animacje i wygląd żołnierzy, latające pociski... aż czuje się ten rozmach. Tereny walk też wyglądają dobrze, choć pustynnym mapom przydało by się jakieś urozmaicenie: są strasznie jednolite kolorystycznie. Oprawa audio również nie zawodzi - odgłosy marszu i walki brzmią poprawnie, głosy nagrane są dobrze, a muzyka dobrze komponuje się z akcją. Dźwięk zawsze zresztą był mocną stroną serii i tak jest też w tym przypadku.
Niestety, urok całej tej wizualnej maestrii się trochę rozwiewa gdy przychodzi oglądać grę w ruchu, z jednej bardzo prostej przyczyny: wymagań sprzętowych. Właściwie nie ma sensu tutaj podawać danych producenta, bo gra zarzyna praktycznie każdego peceta. Optymalizacja leży i nawet na redakcyjnej maszynie, która do słabych nie należy, nie udało się osiągnąć w pełni płynnej rozgrywki. Co gorsza, zmiana ustawień pomagała w minimalnym stopniu - czy Low, czy High, zwalniało tak samo. W tym czasie GPU obciążone było na 30-40%, nawet wentylator nie załączał się na wysokie obroty. CPU za to nie mógł narzekać na nudę - obciążony był cały czas na wszystkich rdzeniach, co i tak niewiele wnosiło. O ile spadki prędkości animacji można jeszcze przeżyć, nie są tu tak bolesne z racji małej dynamiki gry, to większe problemy są gdzie indziej. Po pierwsze, na mapie kampanii interfejs często reaguje ociężale, szczególnie widać to, gdy próbujemy w coś kliknąć podczas scrollowania mapy. Do tego czas liczenia tury jest masakrycznie długi. W grze, poza głównymi frakcjami, jest cała masa plemion, państw-miast i pomniejszych frakcyjek - łącznie dobrze ponad setka. Dla każdego z nich AI musi przeliczyć ruchy, co powoduje, że od naciśnięcia przycisku "koniec tury" do rozegrania następnej potrafi minąć ładnych kilka minut - a im dalej w kampanii i więcej mapy jest odkryte, tym gorzej. Te przerwy między turami są strasznie długie, można spokojnie iść zaparzyć herbatę, a wrażenie to potęguje fakt, że często własną turę można zrobić dość szybko (szczególnie, gdy nie toczy się walk). Gdy grałem po nocy zdarzyło mi się przydrzemać... Jest to chyba największa wada gry, która powoduje, że zwyczajnie odechciewa się grać. Creative Assembly oczywiście bije się w pierś i obiecuje patche poprawiające wydajność i optymalizację (w momencie publikacji już jakieś powinny być), nie zmienia to jednak faktu, że w tej postaci gra nie powinna była ujrzeć światła dziennego.
Total War: Rome 2 ogólnie sprawia mieszane wrażenie. Z jednej strony niby wszystko jest ok: duża mapa, różnorodne frakcje, wiele typów bitew i sporo małych usprawnień. Wiele mechanizmów wydaje się jednak być doklejonych na siłę albo zwyczajnie niedokończonych. Weźmy politykę wewnętrzną na przykładzie Egiptu. Rządzi w nim dynastia Ptolomeuszy, oprócz tego o wpływy walczą szeroko pojęte "inne rodziny". Jest temu poświęcony cały ekran, gdzie mamy pokazane wpływy naszych Ptolomeuszy i reszty, kto ma ilu generałów, ale na tym w zasadzie koniec. Cała ta "polityka" sprowadza się do tego, że co jakiś czas wyskakuje losowe zdarzenie typu "intryga polityczna - próba zamachu" (czasem udana) czy "przepchnięto awans" jakiegoś generała (co jest całkiem miłe). Praktycznie przez całą grę miałem mniejszość w radzie i co? I nic. Żadnych kłopotów, tarć wewnętrznych, niezadowolenia... może przepychanki w rzymskim Senacie są ciekawsze, jakoś w to jednak wątpię. Najgorsze jest to, że grając w Rome II cały czas miałem wrażenie, że "to już było". Nowe mechanizmy to drobnica; owszem, są fajne. nie wnoszą jednak na tyle dużego powiewu świeżości, żeby tytuł ten nie był po prostu kolejnym Total Warem. W połączeniu z niewygodnym interfejsem i skopaną optymalizacją tworzy to dość niepokojący obraz sytuacji. Oczywiście, nie jest całkiem źle - nadal warto w Total War: Rome 2 zagrać i można się przy nim dobrze bawić, ale jeśli ktoś nie był fanem serii to po tym tytule raczej nim nie zostanie. A fanom radzę poczekać na kilka patchy.
Total War: Rome II
Cena: ~120 PLN
Dobra oprawa graficzna i dźwiękowa
Ogromna mapa Duża różnorodność jednostek Kilka ciekawych rozwiązań Wyraźne różnice między frakcjami Spektakularne bitwy lądowe i morskie Duży downtime między turami Bardzo słaba optymalizacja silnika Miejscami niewygodny interfejs Ogólnie durne lub nieporadne AI Wrażenie odgrzewanego kotleta Czuć niewykorzystany potencjał |
Grę do testów dostarczyła:
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6