Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国
 

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą

Ewelina Stój | 30-10-2019 11:30 |

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębąRecenzowanie The Outer Worlds zacznę od odważnego postulatu. Otóż: dobrych gier się dziś nie robi. Może inaczej: bardzo dobrych gier dziś się nie robi. Z każdą kolejną produkcją, którą otrzymuję do recenzowania bądź na którą sama ostrzę sobie zęby tracę nadzieję na to, że kiedyś zagram jeszcze w coś, co zapamiętam na długie lata. Jeśli zapytać mnie teraz o tytuł, w który ostatnio grało mi się naprawdę nieźle, wymieniłabym może Prey czy Kingdom Come: Deliverance (ale dopiero po sporej dawce patchy). Dalej zamajaczy Dishonored, naturalnie Wiedźmin 3 (choć miałam do niego kilka nieudanych podejść) czy nowsze Deus Eksy. Do czego zmierzam pisząc o tym wszystkim? Do tego, by podkreślić, że im głębiej w przeszłość, tym jakby więcej dopracowanych gier, na wspomnienie których na sercu robi się ciepło. Dziś 80% gier AAA to odcinanie kuponów i chęć łatwego zarobku na mikrotransakcjach. Na wstępie miło mi więc zaznaczyć, że The Outer Worlds przywraca wiarę w gaming najwyższych lotów.

Gra The Outer Worlds od studia Obsydian przywraca wiarę w gaming najwyższych lotów. Dlaczego? O tym przeczytacie w niniejszej recenzji, którą pisało mi się równie przyjemnie, co grało w "Zewnętrzne Światy".

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [33]

No dobra, z tymi najwyższymi lotami to Was trochę oszukałam. The Outer Worlds jako RPG akcji zawiera w sobie generalnie wszystko co najlepsze z innych, podobnych produkcji, ale nie jest to też tytuł bez wad. Raczej nie postawiłabym go na równi z legendami takimi jak Pierwsze Fallouty czy trylogia Mass Effect. Wciąż jest to jednak kawał niezłego giercowania, o którym osobiście nieprędko zapomnę. Być może moje zachwyty nad nowym tytułem studia Obsidian wzięły się stąd, że faktycznie na bezrybiu i rak ryba (mam nadzieję, że analogii nie muszę tłumaczyć). Może wiele miesięcy oczekiwania na jakąkolwiek grę, która mnie usatysfakcjonuje sprawiły, że moje wymagania krytycznie się obniżyły? Nie wiem. Wiem za to, że "Zewnętrzne Światy" od pierwszych zapowiedzi zakrawały mi na świetną przygodę i zasadniczo przeczucia mnie nie myliły. No dobra - ustaliliśmy już, że The Outer Worlds to gra, która zostawia inne, nowsze tytuły w tyle, a teraz sprawdźmy dokładnie, jak bardzo daleko.

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [2]

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [3]

Kilka słów o samej grze jako gatunku. The Outer Worlds jest pierwszoosobowym RPG akcji przeznaczonym dla pojedynczego gracza. Nie mamy trybu sieciowego, nie mamy najmniejszych nawet mikrotransakcji (Alleluja!), nie mamy też możliwości zmiany kamery na TPP... To pierwsza wtopa gry i to całkiem bolesna. Przejdźmy jednak do dalszych kwestii związanych z prezentacją gry. Wyszła ona spod klawiatur tego samego studia, które poczyniło Fallout: New Vegas, South Park: Kijek Prawdy, Pillars of Eternity czy Tyranny. Mowa naturalnie o Obsidian Entertainment. Grając w TOW nie sposób nie zauważyć czerpania garściami ze wszystkich tych tytułów, z New Vegas na czele. Może zdziwi moje nawiązanie do prześmiewczego South Park, ale to dlatego, że w TOW nie brakuje rubasznego poczucia humoru. Z erpegów izometrycznych Obsidianu otrzymaliśmy z kolei schedę w postaci interesujących postaci oraz możliwości wcielenia się w sarkastycznego dupka, mającego za nic wszystko i wszystkich.

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [4]

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [5]

Nawiązań do innych gier, w których Obsiadian nie maczał już palców, jest dodatkowo cała masa. Widać (całkiem udane) elementy wspomnianego już Mass Effect, dwie tony nawiązań do Fallouta (czasem przestarzałych, ale może docenią to starsi gracze), systemy znane z Borderlands, a nawet rozwiązania z Dishonored. Mówiąc więc o tych wszystkich nawiązaniach i rozwiązaniach - Obsidian wziął esencję znanych i lubianych metod i wrzucił je do gameplay'u w miejscach takich jak rozwijanie bohatera, współpraca z przybocznymi towarzyszami, poruszanie się po mapie czy crafting. Jest więc absolutnie intuicyjnie jeśli chodzi o interfejs czy poruszanie się pomiędzy kolejnymi menusami. O wszystkim tym nieco szerzej już za chwilę, a teraz dodam tylko tyle, że do tych sprawdzonych i lubianych rozwiązań, Obsidian dorzucił jeszcze jedno, równie cieszące: możliwość zabicia każdej osoby w grze co oznacza pełną swobodę przeżywania kosmicznej przygody. No, prawie pełną, bo zakończenia mamy zasadniczo dwa (choć poszczególne, mniejsze wątki również ulegają pewnym zmianom w filmiku podsumowującym).

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [6]

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [7]

Dlaczego tak liczyłam na The Outer Worlds? Zazdrościłam bowiem fanom battle royali i looter shooterów, że mają nie tylko przyzwoite tytuły do ogrywania, ale także tego, że jest ich całkiem sporo. Wśród gier AAA - czy to akcji, czy też RPG - gaming stacza się niezaprzeczalnie i chyba stąd od czasu do czasu mamy tak ogromny hype, gdy na horyzoncie pojawi się coś pokroju Cyberpunka 2077 ("O tak! Nareszcie zagram w grę, która da mi mnóstwo frajdy, a nie marne wypociny deweloperów"). Nie powiem - gdy przedstawiano pierwsze gameplay'e miałam pewne obawy. Związane były one zasadniczo z nieco drewnianym poruszaniem się postaci czy szeroko rozumianą grafiką (jest - nazwijmy to - artystyczna i potrafi opuścić koparę, ale diabeł tkwi w szczegółach, a owe szczegóły graficzne nie są najwyższych lotów). The Outer Worlds zrobił mi przede wszystkim "smaka" na dobrą, kosmiczną fabułę, na dobre RPG i na dobry shooter. Stare porzekadło głosi jednak, że nie można mieć wszystkiego. Czy, aby na pewno?

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [8]

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [9]

Tym razem porzekadło się nie myliło. Fabularnie grze wystawiłabym mocną siódemkę, elementom RPG słabą siódemkę, zaś potyczkom szóstkę z plusem (plus za różnorodność giwer). Zacznijmy jednak po kolei, czyli od fabuły. W grze zastaje nas XXIII wiek. Układ planetarny znany jako Arkadia (Halcyon) to kilka zróżnicowanych klimatycznie planet, które są w większości we władaniu tzw. Rady. W rzeczywistości w układzie panuje więc coś na zasadzie korporacjonizmu, gdzie przeznaczeniem człowieka jest ciężko pracować, o nic nie pytać i (jeśli ma się na tyle szczęścia) przeżyć do kolejnego dnia. Nie jest więc łatwo, zwłaszcza że jedne, faworyzowane przez władzę planety utrzymują się w zasadzie z niemal niewolniczej pracy innych planet. Nic dziwnego, że w układzie nie brakuje anarchii pod postacią zbuntowanych kolonii oraz innych, różnych odmian "ruchu oporu". Okazuje się, że Rada sama w sobie ma wewnętrzne problemy, a układ Arkadia zmierza ku nieuchronnemu upadkowi m.in. z powodu kurczących się zapasów i złej organizacji społeczeństw.

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [10]

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [11]

Na estradę wkraczamy więc my: nieznany z nazwiska kolonista, który został wybudzony z kriostazy przez wyjętego spod prawa, szalonego naukowca Phineasa Wellesa. Welles zlecił nam wstępnie naprawę statku kosmicznego, a potem (już "z grubej rury") wybudzenie pozostałej ilości zahibernowanych kolonistów. Dlaczego nikt dotąd ich nie "rozmroził"? Tego nie napiszę, by recenzja nie przepełniła się spoilerami. Mogę tylko nadmienić, że ci wciąż zamrożeni, to swoista ziemska elita, która po wybudzeniu ma szansę na przywrócenie równowagi w układzie Arkadia, czyli m.in. na pozbycie się rządów korporacji. Jak już zauważyłam, gra bardzo mocno stoi fabułą. Nie ma tu może miejsca na jakiś końcowy "mindblow", ale tematyka jest zaskakująco poważna. Zaskakująco, bo sporo zadań pobocznych czy rozmów z bohaterami to jedne wielkie... robienie sobie jaj. Dlatego też, gdy fabuła zaczęła się zawiązywać, a atmosfera zagęszczać pomyślałam "a jednak nie będzie to tylko głupawa gierka do pochichotania".

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [12]

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [13]

I rzeczywiście - choć historia dzieje się w XXIII wieku, to nie brakuje tu nawiązań do przykrych wydarzeń znanych z rzeczywistości XX i XXI wieku. Kult jednostki (w tym wypadku jedynej słusznej firmy - Kosmoluba), brak poszanowania praw ludzkich, wykorzystywanie przez pracodawców, uciekanie w alkohol czy sekty religijne - to wszystko (i wiele więcej) to tematyka The Outer Worlds. I choć niekiedy na pierwszy rzut oka trąci sztampą, to wszystko to wewnątrz gry rozegrano naprawdę dobrze, wręcz niekiedy grobowo poważnie. Widać to w dialogach, gdzie nie wylewają się jakieś "złote myśli beztroskiego Amerykanina", ale sporo treści egzystencjalnej i co najważniejsze - bez niepotrzebnego patosu. Z jednej strony: kto by pomyślał, że tak głębokie tematy zostaną przemycone do gry, z drugiej zaś: Obsidian niejednym zaskoczył nas już w swoich izometrycznych erpegach - linie dialogowe niektórych postaci były czasami niemal "przebudzające". Wracając jeszcze do ogólnego zarysu fabuły: nie czułam, żeby była nierówna czy w pewnym momencie nudząca do szpiku kości. Odniosłam tylko wrażenie, że koniec nadszedł jakby za szybko, znienacka.

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [14]

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [15]

Tytuł udało mi się przejść w 17 godzin (główny wątek plus ~ 65% zadań pobocznych). Szacuję, że w świecie The Outer Worlds da się spędzić łącznie około 30 godzin. Wiem co powiedzą niektórzy z Was: "mało". Może i mało, ale jestem pewna, że spora część graczy (oraz ja - naturalnie już na emeryturze) zechce przejść grę raz jeszcze. Nie tylko ze względu na różne zakończenia, ale na tak wiele możliwości, jakie daje gra. Po pierwsze nic nie jest czarne albo białe. Owszem, możemy grać zgodnie z ogólnie przyjętą etyką, ale czasami wybory jakich musimy dokonać stoją z nią we wszelkiej sprzeczności. W moim przypadku, gdy jedna z "mądrych, rządzących głów" kazała mi "sprzątnąć" całą kolonię, by tamtejsi ludzie nie byli ciężarem dla reszty układu, nic nie stanęło na przeszkodzie, abym w przypływie wstrętu i wściekłości nie "sprzątnęła" właśnie owej mądrej głowy. Rozumiecie? Możecie być dobrymi zbawcami, podwójnymi agentami. zimnymi skurczybykami, wyrachowanymi draniami - czym tylko chcecie. A ostatecznie, możecie nawet wyrżnąć wszystkich w pień. Cud, miód, malina.

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [16]

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [17]

I nie, żebym rozpływała się nad możliwościami niesienia chaosu (twórcy zresztą jakby ugrzecznili model zabijania o czym później). Rozpływam się raczej nad różnorodnością gameplay'u. Nie tylko zadania możemy wykonywać na różne sposoby jak w Deus Ex czy Dishonored (różne drogi, skradanie, atak, łapówka), na różne sposoby możemy też przeprowadzać dialogi: zastraszać, kłamać itp.), dzięki czemu jesteśmy w stanie np. uniknąć bezpośredniego starcia. Takimi umiejętnościami nie będziemy naturalnie dysponować już na starcie (są one do rozwinięcia), ale już podczas tworzenia swojej postaci na początku zabawy warto przypisać jej kilka punktów do inteligencji czy nauk ścisłych - dzięki temu zdecydowanie rzadziej sięgać będziemy po giwerę, a częściej zwyciężać mową. I tak, wiem - nie są to rozwiązanie nowe, ale godne pochwały i nadmienienia, jako że ostatnimi czasy jakby zanikało, wraz zresztą z innymi rozwiązaniami, które ostatecznie upraszczają gry RPG, tym samym zmniejszając jej zawartość.

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [18]

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [19]

Wspomniałam o wolności wyborów, a więc grzechem byłoby nie wspomnieć o takim, który mocno uzmysławia rozmiar tej wolności. Wspomniany już Phineas Welles, czyli naukowiec, który bez pytania przywrócił nas do życia i zlecił niełatwe zadanie, nie musi koniecznie być naszym "jedynym i właściwym" zleceniodawcą. Jeśli uznamy, że koleś jest po prostu stuknięty, a to Rada ma prawo wyczyniać co chce, możemy go naturalnie prędko podkapować ("uprzejmie donoszę o położeniu Wellesa"), do samej Rady. Nie są to więc jak widać pomniejsze decyzje, które nie mają ostatecznie żadnego wpływu na grę, a solidne tematy do przemyślenia i decyzji. Podobnie ma się rzecz z naszymi towarzyszami broni. W trakcie wykonywania misji możemy skompletować swoich przybocznych. Jednocześnie u naszego boku mogą walczyć dwie osoby, jednak cała drużyna, która później szwęda się to tu, to tam po statku, składać się może z maksymalnie sześciu osób. Nie oznacza to, że odnajdziemy ich wszystkich. Mi przez przypadek "udało się" nawet niechcący zastrzelić swojego potencjalnego towarzysza. Cóż, przynależał on wówczas do frakcji, która niekoniecznie mnie lubiła.

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [20]

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [21]

O The Outer Worlds można byłoby napisać spory elaborat - nie przesadzam. Czas i miejsce mam jednak ograniczone, więc wybaczcie, jeśli przez nieuwagę (lub celowo) ominę opis jakiegoś elementu gry. Przejdę bowiem teraz już raczej do kwestii technicznych jak gunplay czy ogólne wrażenia z przebywania w światach The Outer Worlds. Zamykając niejako jednak powyższą "sekcję" dodam, iż każdy z napotkanych bohaterów, który zasili naszą ekipę, również będzie miał dla nas kilka zadanek do wykonania. Podobnie jak pozostałe misje - czy to główne czy dodatkowe, są one w większości może nie tyle ciekawe co niefrustrujące. Brak tu zasadniczo zadań typu "zbierz 3 typy czegoś tam". Dialogi towarzyszące zadaniom są raczej rozbudowane i sprawiają, że wczuwamy się w poszczególne zlecenia. Co zaś do samych naszych "przybocznych": są to w większości postaci dobrze napisane o wyraźnych cechach charakteru, które możemy polubić bądź nie (alkoholiczka, lubujący się w przemocy pastor czy nawiedzony robot czyszczący), ale nie oczekujmy, że ich pokochamy i zapamiętamy na wiele lat.

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [22]

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [23]

Wejdźmy teraz w "strefę RPG". Co warto zaznaczyć już na wstępie to to, że dawno nie było gry, w której dialogi były tak długie (ale nienużące), a możliwości odpowiedzi tak zróżnicowane i prowadzące do różnych scenariuszy. To po pierwsze. Jeśli chodzi o tworzenie postaci, to mamy do czynienia z czymś, w co do końca nie mogę uwierzyć (aż taki to absurd). Otóż na początku gry, tytuł oferuje nam zaawansowany kreator postaci. Nie chodzi w nim tylko o wstępne przypisanie kilku umiejętności, ale także o dostosowanie płci, wyglądu itd. Na cóż nam jednak to wszystko, skoro w całej grze ani razu nie zobaczymy naszego bohatera. Ani w cutscenkach, ani też w rozmowach - zwłaszcza że jest on niemy. No, poprawka - zobaczymy swojego bohatera z perspektywy trzeciej osoby tylko wtedy, gdy przez dłuższy czas nie będziemy dotykać klawiatury i myszy. Wówczas kamera zacznie krążyć wokół naszej trzyosobowej ekipy. Cóż, dla mnie brak możliwości zmiany widoku FPP na TPP jest słaba. Gdybyśmy chociaż mogli zobaczyć siebie w jakimś przerywniku filmowym... Szkoda i jeszcze raz szkoda. Zwłaszcza że kreator pozwala na stworzenie całkiem przyjemnej postaci.

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [24]

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [25]

Co tam jeszcze w świecie elementów RPG? Aaa - bronie i crafting. Tu dość zwięźle: broni jest od groma i ciut ciut. Broń biała, broń palna, broń która zadaje dodatkowe obrażenia prądem czy plazmą (przeciwnicy mają swoje słabości), miotacz ognia, granatnik, strzelby, snajperki. Jest tego naprawdę sporo i wszystko to można ulepszać (upgrade'ować czy wyposażać w magazynki, lufy i inne takie). W menu związanym z osprzętem nie spędzimy jednak długich godzin, tak samo jak w menu związanym z ulepszeniami bohatera czy jego pancerza. Dlaczego? Po pierwsze zabawy z ekwipunkiem nie ma aż tyle (pomimo zatrzęsienia broni), a po drugie po jakimś czasie przekonamy się, że feeling jednej broni zasadniczo niewiele różni się od drugiej. Niestety strzelanie do przeciwników (nawiasem mówiąc - wyjątkowo głupich i ślepych) nie daje frajdy. Headshootów nie czujemy, a pociski wchodzą w materię organiczną jak w masło nie wywołując większego feedbacku graficznego. Sporo tu także czytania (nie tylko dialogów, ale także przechwyconych e-maili), jest też jakieś budowanie umiejętności, ale nie liczmy na wielogodzinne przesiadywanie celem zbudowania postaci czy też na skomplikowany, wymagający crafting.

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [26]

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [27]

Co innego jednak, jeśli chodzi o poziom trudności. Gra proponuje na wstępie bowiem cztery: cieszenie się fabułą, łatwy, średni i tryb Supernova. Ten ostatni to już hardcore. Po pierwsze wybierając go, nasi towarzysze permanentnie umierają podczas potyczek. Po drugie: nasz bohater musi dbać o sen oraz pożywienie. Bez snu spadają np. nasze umiejętności (np. w negocjacjach), a bez pożywienia ostatecznie możemy umrzeć. Jeśli więc ktoś narzekałby na zbyt łatwe przechodzenie tytułu, zawsze można zmierzyć się własnie z trybem Supernova. Powiedzmy sobie teraz jeszcze co nieco o świecie gry. Po pierwsze mamy do czynienia z kilkoma planetami, między którymi poruszamy się przy pomocy naszego kosmicznego statku. Każda z planet ma przynajmniej jedną, raczej niewielką mapkę. Niektóre mają kilka poziomów (pomieszczenia czy osady) jednak ostatecznie wciąż są to raczej małe przestrzenie. Nic więc dziwnego, że w grze nie uświadczymy żadnego pojazdu. Dobre wieści są takie, że mapy są bardzo czytelne, podobnie jak znaczniki zadań i cały interfejs - wszystko to stworzono by było bardzo intuicyjne. No i szybkie podróże: punkty porozmieszczano w kluczowych miejscach, więc nie ma upierdliwego "popylania" przez naście kilometrów celem dostania się na miejsce.

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [28]

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [29]

Zła wiadomość jest taka, że mimo niewielkich map, potrafią się one długawo wczytywać - nawet do 15 sekund. Silnik gry zawodzi również tym, że nieustannie mamy do czynienia z doczytywaniem się tekstur (po pojawieniu się na nowej mapie), zaś rozpoczynanie rozmów z bohaterami jest opóźnione. Bez wyjątków, za każdym razem od zagadania, musiałam czekać 5 sekund, aż tekstury postaci się doczytają i zacznie ona mówić. Taki koszmarek, który psuje ostateczny odbiór gry. Co jeszcze go psuje? Trochę ugrzecznione zabijanie. Owszem, po zastrzeleniu kogoś na trawie odnajdziemy nogę czy ciało bez głowy, jednak ostatecznie jakoś mało tu krwi czy innych flaków. Nie to, żebym miała jakiś fetysz na gore - razi po prostu brak czegoś, co w innych grach jest naturalnie. Rażą też czasami elementy graficzne, zwłaszcza na twarzach rozmówców. Mimika czy synchronizacja ust z głosem jest poprawna, jednak twarze są jakieś dziwne, jakby robione na szybko. Zdecydowanie za dużo jest tu też męskich kobiet i zniewieściałych mężczyzn. Ale kto wie, może XXIII wiek przyniesie właśnie takie "ujednolicenie".

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [30]

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [32]

Na szczęście trzeba przyznać, że przez cały czas trwania gameplay'u nie miałam do czynienia z bugami, ragdollami czy innymi artefaktami. Z innej jednak nieco beczki: gra moim zdaniem aż krzyczy o możliwość oszałamiania przeciwników dla osób lubiących grać skradankowo. Jest co prawda tłumik, który można założyć na większość broni, czy też broń biała, ale to jednak nie to, co stare, dobre duszenie. Skacząc jeszcze trochę od tematu do tematu wspomnę co nieco o stronie audio, zaczynając od voice actingu. Jaki jest? Mówiąc krótko - wyborny. Wyborny tak samo jak polska lokalizacja (napisy), dzięki której naprawdę można wczuć się w korporacyjną atmosferę, mimo iż uważam, że kilka nazw własnych powinno zostać nieprzetłumaczonych (jak Arkadia chociażby). Muzycznie jest tylko dobrze, a to dlatego, że w głowie nie została mi ani jedna "nuta". Generalnie istnienie muzyki zauważyłam tylko dlatego, że ta się... przycinała. Bardzo często tło muzyczne więc znienacka się urywało, by później - znów znienacka - zabrzmieć od nowa. O ilości klatek na sekundę nie będę rozprawiać - o tych elementach przeczytacie najpewniej w naszym oddzielnym wpisie. Mogę tylko póki co zaznaczyć, że gra potrafiła złapać czkawkę (mega spadek klatek) dość często, zasadniczo po pojawieniu się w nowej lokacji.

Moja dusza strudzonego poszukiwacza wartościowych gier jest usatysfakcjonowana tytułem The Outer Worlds, mimo problemów związanych z doczytywaniem tekstur i drętwawą walką. Wszystko to m.in. dzięki poważnej tematyce, interesującym postaciom i naprawdę wielu nawiązaniom do klasyków.

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [31]

Powoli kończąc recenzowanie The Outer Worlds muszę przede wszystkim wyraźnie zaznaczyć, że granie w ową produkcję jest wyborne. Dzieje się tak m.in. dzięki poważnej, ciekawej tematyce, interesującym postaciom, przemyślanej fabule i wielu, naprawdę wielu nawiązaniom do klasyków. W grze zastaną nas znane i lubiane rozwiązania mechaniczne i gameplay'owe. Moja dusza strudzonego poszukiwacza wartościowych gier jest więc usatysfakcjonowana, mimo problemów związanych z doczytywaniem tekstur i drętwawą walką. Wady gry są bowiem bezapelacyjnie przyćmione przez jej zalety i widząc owe wady - przynajmniej ja - macham na nie ręką. Z jednej strony zastanawiam się, czy nie jest to faktycznie związane ze wspomnianymi już na wstępie, obniżonymi wymaganiami co do gier, z drugiej zaś z odczuciami nie można się kłócić, a są one następujące: dawno nie grało mi się w jakiś tytuł tak wybornie, jak właśnie w The Outer Worlds studia Obsydian.

The Outer Worlds (PC)
Cena: 259,99 zł

The Outer Worlds (PC)
  • Rozwiązania gameplay'owe czerpane z klasyków i nie tylko
  • Artystyczna oprawa graficzna i różnorodność światów
  • Niemal nieograniczona wolność wyborów w dialogach
  • Misje można wykonywać na wiele sposobów
  • Każdy w grze może paść trupem
  • Poważna fabuła i ciekawe postaci
  • Angażujące zadania główne i poboczne
  • Czytelne mapy i użyteczne szybkie podróże
  • Brak bugów czy mikrotransakcji
  • Brak możliwości grania w widoku TPP
  • Lekko drewniana mechanika
  • Problemy z doczytywaniem tekstur
  • Elementy shootera raczej słabo dopracowane
  • Długawe wczytywanie lokacji

Grę The Outer Worlds do testów dostarczyła firma:

Recenzja The Outer Worlds - Nareszcie RPG pełną, kosmiczną gębą [nc1]

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 86

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.