Recenzja Wolfenstein II: The New Colossus PC - Niemca w hełm!
- SPIS TREŚCI -
- 1 - O takim jednym, co oszukał śmierć...
- 2 - Dziwny przypadek B.J. Blazkowicza
- 3 - Przygoda! Szkopów zabić mi nie szkoda
- 4 - Formacja Nieżywych Szwabów
- 5 - Zgermanizowane lata sześćdziesiąte
- 6 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 7 - Wolfenstein II: The New Colossus - Galeria screenów
- 8 - Grafika, wymagania sprzętowe i podsumowanie
Dziwny przypadek B.J. Blazkowicza
Shesie! Sheise! Sheise! Alternatywna rzeczywistość widziana oczami B.J. Blazkowicza wygląda nieciekawie - Niemcy wygrali II Wojnę Światową wykorzystując broń atomową, zmuszając Stany Zjednoczone Ameryki do natychmiastowej oraz bezwarunkowej kapitulacji (historia jakby znajoma...). Zniszczenie Manhattanu złamało ojczyźnie wolności kręgosłup militarny, moralny i gospodarczy, skutkiem czego dogłębną metamorfozę przeszło również społeczeństwo. Konformistyczne „białe elity” oficjalnie poparły hitlerowców, akceptując ideologię głoszoną przez ciemiężycieli, którzy wprowadzili narodowe tradycje - segregację rasową i szeroko zakrojoną germanizację. Żadnych hamburgerów popijanych coca-colą! Tylko oślizgłe frankfurterki podawane z kwaśnym pszeniczniakiem! Pewnie dlatego niewielka grupa wkurzonych obywateli gorszego sortu postanowiła napsuć krwi okupantowi, zaczynając od podprowadzenia Niemcom atomowego okrętu podwodnego, gdzie opracowują ambitne plany wyzwolenia ameryki. Jednak do wykonania takiego zadania potrzeba kogoś wybitnie uzdolnionego, wirtuoza w sprawach czynienia krzywdy bliźniemu, człowieka bezwzględnego i chętnie pociągającego za cyngiel.
I właśnie tutaj pojawia się Blazkowicz... cały na biało... albo raczej na czerwono... Jego kwadratowa szczęka jest zaciśnięta, masywne czoło gniewnie zmarszczone, spojrzenie skupione i lodowate. Wygląda jakby intensywnie myślał, ale Joseph przede wszystkim lubi strzelać do Niemców, pytań ofiarom nie zadając wcale. Amerykanin polskiego pochodzenia o żydowskich korzeniach, zważywszy na warunki fizyczne mógłby uchodzić za niemalże wzorowego aryjczyka, został natomiast postrachem szkopów nieprzypadkowo nazywanym prze ministerstwo propagandy Terror Billy. Powody agresywnego zachowania względem rasy panów wylicza godzinami - nienawidzi wurstów, czarnych mundurów, kiedyś za ostatnie zaskórniaki kupił używanego Passata TDI, któremu po tygodniu wywaliło dwumas. Niemiec płakał... ze śmiechu kiedy usłyszał prośbę o zwrot pieniędzy. Spośród wszystkich germańskich wynalazków Blazkowicz najbardziej nie cierpi jednak faszyzmu, ponieważ jego wybranka spodziewa się bliźniaków, jakim chciałby zapewnić spokojną przyszłość, możliwość dorastania w normalnym otoczeniu. Odchodząc dodaje bez cienia zastanowienia - liczne ofiary są koniecznie.
Mogłoby się wydawać, że Wolfenstein II: The New Colossus będzie pustą strzelaniną o mięśniaku patroszącym nazioli, ale chociaż wątek fabularny jest momentami (zamierzenie) skrajnie absurdalny, wyszedł MachineGames nadzwyczaj dobrze. Twórcy popuścili wodze fantazji, stworzyli wiele nietuzinkowych postaci oraz kuriozalnych sytuacji, doprawiając całość szalonymi zwrotami akcji, błyskotliwymi dialogami i czarnym poczuciem humoru. Serio - czegoś równie odjechanego dawno nie widziałem, kilkukrotnie łapiąc szczękę w trakcie opadania, pomimo iż zamiast komedii wolałbym poważniejszego Wolfensteina wzorem RtCW. Jeszcze bardziej zaskakuje wydźwięk scenariusza, bowiem pierwszoplanowe role odgrywają zdeterminowane, silne i niezależne... kobiety. Blazkowicz również nie stanowi wyłącznie narzędzia do zabijania - poznajemy jego trudne dzieciństwo, rodzinne dramaty, bardziej ludzką twarz. Oczywiście nie zmienia to faktu, że najważniejsze decyzje strategiczne zawsze podejmują babeczki. Mężczyźni poza drobnymi wyjątkami okazują się marionetkami lub wydmuszkami, celowo sprowadzonymi do funkcji taranów, budzących politowanie miernot bądź zwykłych popychadeł.
Skoro wspomniałem o bohaterach drugoplanowych, grzechem byłoby nie poświęcić odrobiny uwagi szatańskiej Frau Engel, której nienawiść do Blazkowicza jest nakreślona równie wiarygodnie, jak skomplikowane relacje z pulchniutką córką Sigrun. Tego babsztyla można szczerze znienawidzić po zaledwie minutowej cut-scence. Przeciwwagą dla oschłej SS-Obergruppenführer jest czarnoskóra Grace Walker, liderka nowojorskiego ruchu oporu wzorowanego na Czarnych Panterach, rzucająca siarczystymi wiązankami niczym rasowi ziomale z najgorszej dzielnicy murzyńskiego getta. Dokładnie wysłuchajcie jej przemówienia dlaczego „jaja” niewiele mówią o jakości wojownika. Jest jeszcze Anya Oliwa nosząca pod sercem potomków Williama, chętnie uczęszczająca w akcjach ofensywnych, gdzie okazjonalnie paraduje z odsłoniętym biustem, umazana krwią świeżo rozstrzelanych szkopów. Spotkamy też wielu starych znajomych m.in.: Bombate, Seta Rotha, Fergusa Reida, Maxa Hassa, Caroline Becker i samego Adolfa Hitlera. Pod względem fabularnym Wolfenstein II: The New Colossus jest lekkostrawnym oraz nieprzewidywalnym shooterem, napakowanym różnymi smaczkami zahaczającymi o sprawy polityczne, społeczne, kulturowe i nazi-legends, jakim zamierzam poświęcić trochę miejsca w dalszych rozdziałach niniejszej recenzji.
- SPIS TREŚCI -
- 1 - O takim jednym, co oszukał śmierć...
- 2 - Dziwny przypadek B.J. Blazkowicza
- 3 - Przygoda! Szkopów zabić mi nie szkoda
- 4 - Formacja Nieżywych Szwabów
- 5 - Zgermanizowane lata sześćdziesiąte
- 6 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 7 - Wolfenstein II: The New Colossus - Galeria screenów
- 8 - Grafika, wymagania sprzętowe i podsumowanie