Dream Machines RG2070S - Test laptopa z GeForce RTX 2070 SUPER

Dream Machines RG2070S - wygląd zewnętrzny, wnętrze notebooka

Notebook przyjechał do testów dokładnie w takim samym opakowaniu jak inne laptopy bazujące na kadłubkach Clevo - typowe kartonowe pudełko ze szczątkowymi informacjami o specyfikacji urządzenia. W środku natomiast znajdziemy drugie opakowanie, już z logotypem Dream Machines, notebooka, zasilacz o mocy 230 W wraz z kablem zasilającym oraz komplet dokumentacji. Całość prezentuje się bardzo ascetycznie, podobnie zresztą jak ma to miejsce w przypadku samego notebooka, w całości w czarnym kolorze.

Charakterystyka Dream Machines RG2070S:

• Ekran: 17,3” / matowy WVA / 240 Hz / 1920x1080 pikseli / AU Optronics B173HAN05.0
• Wymiary: 399 x 275 x 30 mm (W x SZ x G)
• Waga: 2,9 kilograma z akumulatorem
• Bateria: litowo-jonowa/ 4-komorowa / 62 Wh
• Materiał: tworzywo sztuczne / aluminium
• Wyjścia/wejścia audio: 1x wyjście słuchawkowe / 1x wejście mikrofonowe
• Złącze sieciowe: 1x Ethernet RJ-45
• Wyjścia: 1x USB 3.2 typu C Gen.2 / 3x USB 3.2 typu A Gen.1
• Wyjścia wideo: 1x mini DisplayPort 1.4 / 1x HDMI 2.0
• Czytnik kart pamięci SD, SDXC, SDHC, MMC
• Wbudowany mikrofon
• Blokada Kensington Lock
• Zasilacz 230 W (waga około 700 gramów)
• 24 miesiące gwarancji Door-to-Door z możliwością rozszerzenia

Dream Machines RG2070S prezentuje się bardzo skromnie pod względem wizualnym. Bynajmniej nie jest to żadna wada, wręcz przeciwnie. Ten ascetyzm i minimalizm z pewnością wielu osobom przypadnie do gustu (mi osobiście przypadł). Obudowa jest stonowana, bez żadnych udziwnień i wszechobecnego RGB. W zasadzie tylko klawiatura jest podświetlana i to jest jedyny element konstrukcji, po którym w sumie możemy stwierdzić, że mamy do czynienia z laptopem głównie do gier. Design jest bardzo prosty, niemalże cały sprzęt jest w jednolitym, czarnym kolorze. Jedyne co w sumie rzuca się w oczy to charakterystyczna faktura pod ramką z matrycą. Na zewnętrznej pokrywie znajdziemy logo producenta, podobnie jak w dolnej ramce pod ekranem. Oprócz tego na palmreście znajdziemy kilka naklejek sugerujących, jakie podzespoły zostały wykorzystane w urządzeniu.

Sama jakość wykonania również jest całkiem niezła. Sprzęt w zdecydowanej większości został wykonany z aluminium - cała zewnętrzna pokrywa oraz palmrest wykorzystują ten materiał. Z kolei ramka wokół ekranu, boki sprzętu oraz spód to już matowe tworzywo sztuczne o dobrej jakości. O ile plastik jest mocno odporny na zabrudzenia, o tyle aluminium radzi sobie pod tym względem o wiele gorzej, bowiem bardzo szybko na powierzchni pozostają choćby odciski palców. Mam również pewne zastrzeżenia co do sztywności obszaru z klawiaturą - tutaj wystarczy nawet niewielki nacisk by obudowa zaczęła się uginać. Obszary wokół klawiatury jak również ramka wokół ekranu są już znacznie sztywniejsze i tutaj nie zaobserwowałem wyginania obudowy. W celu utrzymania całej zewnętrznej pokrywy z ekranem, wykorzystano w tym celu dwa solidne zawiasy, które umożliwiają odchylenie ekranu o kąt blisko 140 stopni.

Jako, że Dream Machines RG2070S jest notebookiem o dość dużych rozmiarach, bez problemu zamontowano pełnowymiarową klawiaturę wraz z częścią numeryczną. Każdy przycisk jest odseparowany od siebie, a przerwy pomiędzy klawiszami są dobrze rozmieszczone, dzięki czemu wygodnie się na niej pisze. Skok klawiszy jest dość mały, jednak z wyraźnie wyczuwalną odpowiedzią. Osobiście na klawiaturze zarówno dobrze mi się pisało jak również grało. Podświetlenie klawiszy tylko dodatkowo to ułatwiło w późnych godzinach, gdy już w pokoju było ciemno, a nie chciałem włączać dodatkowego źródła światła. Szkoda tylko, że nie pokuszono się o bardziej widoczne odseparowanie klawiszy strzałek od pozostałych.

Pod klawiaturą umieszczono typowych rozmiarów touchpad z osobnymi przyciskami odpowiadającymi LPM oraz PPM. Komfort obsługi płytki dotykowej stoi na wysokim poziomie. Powierzchnia jest przyjemnie ślizga, dzięki czemu palce przesuwają się bez najmniejszego problemu. Precyzja działania jest wzorowa, nigdy nie zdarzyło się, aby touchpad samoistnie wykonał jakieś działanie czy to na pulpicie czy to np. w przeglądarce. Wszystko działa błyskawicznie i precyzyjnie.

Notebook został wyposażony w dwa głośniki, ulokowane na przodzie obudowy i rozmieszczone po jednym z lewej oraz prawej strony. Oprócz dwóch głównych głośników, laptop Dream Machines RG2070S posiada także osobny subwoofer, który mocno podkręca jakość dźwięku dzięki wyczuwalnym niskim tonom. Oczywiście urządzeniu jeszcze nieco brakuje do topowych konstrukcji pokroju MSI GT76 Titan czy ASUS ROG Zephyrus Duo 15, które mają bardzo rozbudowaną sekcję audio, niemniej jednak w podanym budżecie jest to jeden z lepiej grających notebooków na rynku. Do oglądania filmów/seriali czy słuchania muzyki będzie jak znalazł, tym bardziej że maksymalna głośność jest bardziej niż akceptowalna.

Nie mogę także powiedzieć złego słowa na temat ilości portów komunikacyjnych, jakie znalazły się w laptopie Dream Machines RG2070S. Złącza rozmieszczono zarówno z lewej, prawej strony jak również z tyłu, dzięki czemu po żadnej ze stron nie ma nadmiaru portów, a użytkownik w ten sposób może bez problemu podłączyć wiele peryferiów. Lewa strona została zajęta przez blokadę Kensington Lock, pojedynczy USB 3.2 typu A Gen.1 oraz dwa gniazda audio jack 3,5 mm - po jednym dla słuchawek oraz mikrofonu. Z prawej strony znajdziemy po jednym złączu USB 3.1 typu A Gen.1 oraz USB typu C Gen.1. Z tyłu natomiast otrzymujemy gigabitowy Ethernet RJ-45, cyfrowe mini DisplayPort 1.4 oraz HDMI 2.0, USB 3.2 typu C Gen.2 ze wsparciem dla DisplayPort 1.4, trzeci port USB 3.2 typu A Gen.1 oraz gniazdo zasilania. Znalazło się również miejsce dla czytnika kart pamięci SD, choć jego lokalizacja jest dość nietypowa. Jak spojrzycie na poniższe zdjęcie zobaczycie małą wnękę na spodzie - to właśnie tutaj ukryto czytnik kart pamięci.

Dostęp do podzespołów wymaga zdjęcia akumulatora oraz całego spodu trzymanego przez kilkanaście śrubek. Jest jednak pewny szkopuł, który dla mnie osobiście okazał się irytujący i podejrzewam, że potencjalnych kupujących także może to zirytować. Tym razem nie wystarczy bowiem wykręcić wszystkich śrubek na spodzie laptopa. Obudowa jest bowiem mocno trzymana przez jeszcze jedną śrubkę, którą producent zdecydował się umieścić... pod klawiaturą. Z tego względu konieczne jest najpierw zdjęcie klawiatury, a dopiero później wykręcenie ostatniej śrubki. W ten sposób dopiero możemy bez problemu wyjąć cały spód od reszty notebooka. Jeszcze przed zdjęciem spodu możemy zauważyć rozległe siatki wentylacyjne z widokiem na układ chłodzenia. Ponadto przez podobną siatkę możemy zobaczyć subwoofer. Po zdjęciu całego spodu wraz z akumulatorem o pojemności 62 Wh, naszym oczom ukazuje się układ chłodzenia, na który składają się dwa wentylatory, cztery radiatory oraz łącznie cztery heatpipe'y. Oprócz tego otrzymujemy dostęp do dwóch slotów SO-DIMM na pamięć RAM, zajętego złącza M.2 dla dysku SSD (zajęty w testowanym laptopie przez nośnik Samsung 970 EVO Plus) oraz slotu 2,5" na drugi dysk SSD lub HDD w zależności od wyboru. Zaplecze dyskowe jest tutaj więc całkiem solidne i mamy możliwość konkretnej rozbudowy. Procesor oraz karta graficzna z kolei są standardowo wlutowane bez możliwości wymiany.

• « pierwsza
• ‹ poprzednia
• 1
• 2
• 3
• 4
• 5
• 6
• 7
• 8
• 9
• …
• następna ›
• ostatnia »