Test Raspberry Pi - Malinowy król wśród tanich mikrokomputerów?
- SPIS TREŚCI -
To, co mniej lub bardziej niezbędne, by zacząć
Jak każdy komputer, tak i Raspberry Pi do poprawnego działania potrzebuje urządzeń zewnętrznych. Tutaj mamy jednak dużo uboższe możliwości rozbudowy wykorzystując wyłącznie to, co nam fabryka dała. Dwa porty USB wystarczą jedynie na podpięcie klawiatury i myszy. Bez tej drugiej można się oczywiście obyć, pracując, załóżmy, w trybie tekstowym, bez uruchomionego menedżera okien wybranej dystrybucji systemu Linux. Takie rozwiązanie sprawdzi się np. w przypadku uczynienia Raspberry Pi serwerem plików, WWW czy stacją służącą do programowania. Rezygnacja z myszki byłaby jednak dość uciążliwa, gdy z naszej Malinki zrobimy przykładowo centrum multimedialne. Kolejną wadą jest brak karty sieci WLAN, co byłoby naprawdę przydatnym dodatkiem. Kartę taką, w postaci dongla USB możemy oczywiście dołączyć. Zaraz, zaraz…a gdzie miejsce na podpięcie zewnętrznych nośników pamięci, takich jak pendrive czy dysk przenośny USB? A co, jeśli chcemy prowadzić konwersacje przez Internet ze znajomymi i musimy skorzystać z mikrofonu (oczywiście na USB). Portów uniwersalnej magistrali szeregowej tu ewidentnie brakuje. Dlatego warto zainwestować w hub USB, najlepiej wyposażony w dodatkowe zasilanie. Raspberry Pi może dostarczyć przez USB prąd o natężeniu jedynie 100mA, stąd bardziej prądożerne urządzenia, jak dyski twarde, nie będą działały z Malinką.
Zwykły hub USB kupimy już za kilkanaście złotych
O rzecz najważniejszą - zasilacz - martwić się generalnie nie musimy. Prawie każdy posiadacz nowoczesnego smartfona może być pewny, że jego ładowarka ze złączem micro-USB nada się do zaspokojenia apetytu Raspberry na energię elektryczną. Trzeba jednak jeszcze sprawdzić, czy nie będzie ona zbyt słaba - pamiętajmy, że minimalne wymagania, to napięcie rzędu 5V i prąd o natężeniu 500 – 700mA (w zależności od naszego modelu Maliny).
Z lewej wtyczka micro-USB, a po prawej USB
Kolejną bardzo ważną rzeczą jest wyświetlacz wyposażony w złącze HDMI lub analogowe kompozytowe (wtyk RCA). Gdy nasz monitor nie posiada żadnego z tych interfejsów, a posiada np. DVI, możemy zaopatrzyć się w odpowiedni kabel - przejściówkę. Koszt takiego rozwiązania nie jest duży - wynosi około 20 zł.
Kabel HDMI na pewno sie przyda
Uruchomienie systemu operacyjnego, czyli tzw. proces bootowania, może zostać przeprowadzony jedynie w przypadku obecności w gnieździe karty SD. Start z dysku USB jest również możliwy, jednak dopiero po załadowaniu głównego programu bootującego z karty pamięci. Co do pojemności – w wypadku większości dystrybucji Linuksa dostępnych na Raspberry, wystarczy 2GB. Żeby jednak mówić o pełnym komforcie użytkowania systemu (dodatkowe programy + aktualizacje) dobrze jest się wyposażyć w kartę o pojemności 8GB lub większej. Maksymalny rozmiar nie powinien przekroczyć 32GB - producent zapewnia, że karty o takiej pojemności będą poprawnie współgrały z urządzeniem. Przed zakupem warto jednak się rozejrzeć co do modelu wybranego nośnika pamięci półprzewodnikowej. Producent deklaruje swoje, jednak na forach poświęconych Raspberry można się spotkać z uwagami co do działania lub nie konkretnych modeli kart pamięci.
16GB karta SD w zupełności wystarcza do wszytskiego
Do komfortowej pracy z Malinką niezbędne jest połączenie z Internetem. Instalowanie aplikacji czy uaktualnień do nich lub do systemu ręcznie do przyjemnych nie należy. Łatwiej jest użyć prostej komend sudo apt-get install pakiet lub pacman –S pakiet, prawda? Do tego niezbędna będzie oczywiście skrętka UTP lub, wspomniana wcześniej, karta WLAN USB.