Test Acer Swift 5 - lżejszego notebooka ze świecą szukać
- SPIS TREŚCI -
Acer Swift 5 - funkcjonalność i użytkowanie
No dobrze, ale odłóżmy na bok wszelkie liczby czy testy i przyjrzyjmy się, jak sprawuje się Acer Swift 5 na co dzień. Laptop na prawdę zaskakuje lekkością i poręcznością i docenią go z pewnością osoby, które biegają z tego typu urządzeniami cały dzień np. po mieście bądź biurowcu. Waży tak mało, że otrzymawszy karton z przesyłką, w której znajdował się Swift 5 zaczęłam się zastanawiać, czy magazynier nie zapomniał właściwie wrzucić sprzętu do środka. Acer Swift 5 jest wręcz stworzony do mobilnej pracy nie tylko dzięki poręczności, ale i dużej wytrzymałości baterii, co udowodniliśmy testami. A po pracy, pozwoli na spokojne wylegiwanie się z nim na ogródku w pełnym słońcu. I choć jego jasność mogła by być ciut większa, to bardzo dobrze rekompensuje nam to kontrast oraz rozpiętość tonalna matrycy. Swoją drogą testowanie Swift 5 przez kilka dni obudziło we mnie chęć na takiego właśnie laptopa: z tak pięknym ekranem IPS, wytrzymałą baterią oraz niewielką wagą.
Acer Swift 5 ma w sobie jeszcze dwa elementy, z czego jeden wydaje się (przynajmniej w moim mniemaniu) zbędnym gadżetem, który przy okazji funkcjonuje nie do końca tak, jak powinien: mowa o czytniku linii papilarnych. Drugim elementem jest strona audio, ale o dźwięku kilka słów znajdzie się w kolejnym akapicie. Teraz powróćmy na chwilę do wspomnianego skanera. Czytnik umieszczono w wygodnym miejscu, pod strzałkami kierunkowymi klawiatury. Jest dość szeroki, a żeby móc wczytać po raz pierwszy swój odcisk palca, należy... zakryć go całego - co z resztą moim drobnym palcom się nie udało. Nie przesadzę więc, jeśli napiszę że męczyłam się dobrych 10 minut próbując nagrać swój odcisk. Kiedy w końcu się udało, okazało się, że logowanie za pomocą tego elementu nie będzie rozsądnym posunięciem: tylko około jedna próba na trzy kończyła się poprawnym odczytaniem odcisku palca. Tak więc czytnik w urządzeniu jest, ale nic by się nie stało, gdyby go tam jednak nie było.
Testując audio w laptopach, w krew weszło mi puszczanie z nich utworu Thunder zespołu Imagine Dragons. Dlaczego? Piosenka ta od pierwszych sekund potrafi pokazać, czy układ audio urządzenia ma moc. Obserwacje dotyczące Swifta 5 zebrałam następujące: mimo iż system nie jest wzbogacony o wbudowany subwoofer to dźwięk wydobywający się z laptopa nie jest tak mocno sopranowy, jak w większości laptopów. Bas nie jest jakiś znów porażający, niemniej dźwięk jest przyjemny, a głośność maksymalna pozwoli nawet na codzienne puszczanie sobie muzyki w tle codziennych obowiązków, bądź włączenia serialu podczas przygotowywania w kuchni posiłków. Głośniki (dwa: lewy i prawy) umieszczono na rogach spodniej części urządzenia, niemniej konstrukcja obudowy sprawia, że dźwięk nie idzie wprost w podłoże, a rozchodzi się na boki. Egzamin na przenośny odtwarzacz muzyki jak najbardziej więc zdany.