Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Test Drive Unlimited 2 - Sims & Cars

Sebastian Oktaba | 17-02-2011 12:43 |

Jazda! Jazda! Jazda!

Test Drive Unlimited 2 podobnie jak poprzednik, reprezentuje rodzinę wyścigówek bliższych zręcznościówkom niż pełnokrwistym symulatorom. Z drugiej strony, najnowsza produkcja Eden Studios nie jest równie bezkompromisowa co Split Second czy nawet Need for Speed: Hot Pursuit. Model jazdy wymaga czegoś więcej niż utrzymania samochodu na drodze i ciągłego wciskania pedału gazu. Żeby zapanować nad maszyną trzeba się solidnie przyłożyć oraz potrenować, bo sterownie przy pierwszym (i także drugim) kontakcie potrafi nieprzyjemnie zaskoczyć. W przypadku Test Drive Unlimited 2 element ów wzbudza najwięcej zastrzeżeń, wszak wiele osób oczekiwało jego poprawy względem „jedynki” i wersji beta. Niestety, auta wciąż wydają się ociężałe, promień skrętu jest zbyt szeroki, natomiast gwałtowne poślizgi przy 60 kilometrach na liczku zdarzają nadspodziewanie często. Fani, którzy połamali zęby na Test Drive Unlimited, mogą poczuć pewien uzasadniony niedosyt. Zresztą, twórcy od ostatniego testowego „builida” poprawili raczej niewiele - pozostaje chyba liczyć na patche. Wszyscy mający w pamięci płynność z jaką śmigało się w Need for Speed: Hot Pursuit, powinni zejść na ziemię. Tutaj pokonywanie zakrętów na ręcznym czy kilkunastometrowe driftowanie jest średnio zalecane - przed wykonaniem manewru trzeba zwolnić, zaś umiejętne operowanie hamulcem powinniśmy doprowadzić do perfekcji. Inaczej sytuacja rysuje się w zawodach off-road, ale o tym szerzej za momencik... Cóż, czasami nawet pomimo usilnych starań maiłem wrażenie, że zamiast sportowej fury prowadzę pojazd znany z serialu The Flinstones. Sterowanie klawiaturą w Test Drive Unlimited 2 zwyczajnie ssie, taka jest smutna prawda...

Solidnie wpieniony wygrzebałem z odmętów szuflady pada od xBox 360, którego trzymam właśnie na takie szczególne okazje. Różnica była odczuwalna natychmiast, ale wciąż kilka niuansów nie pozwalało czerpać pełnej radości z zabawy. Zdeterminowany zacząłem majstrować w opcjach - zwiększyłem czułość kontrolera, zredukowałem martwą strefę, poeksperymentowałem z linearnością gazu oraz hamulca i nareszcie zdołałem wykrzesać jakieś sensowne ustawienia. Ufff... zajęło to dobrą godzinę lecz efekt końcowy był nieporównywalny z tym, czym zastałem poczęstowany na starcie. Chociaż twórcy przygotowali trzy odmienne tryby sterowania (pełne wspomaganie, sportowe i zawodowe), tylko ten pierwszy w moim subiektywnym odczuciu spełnia swoje zadanie. Pozostałe zwyczajnie olałem, gdyż zdecydowanie preferuję czysty „fun”, któremu nie sprzyja nadmierny i często daremny wysiłek w opanowaniu auta. Kolejna ulga przyszła wraz z lepszymi pojazdami, gdyż początkowo dostępne (m.in.: Mustang z 1968 roku) cechuje wyjątkowo słaba dynamika, przyczepność oraz ogólna klockowatość. Dopiero gdy dorobiłem się Audi TTS i Subaru WRX zabawa nabrała rumieńców. Niektóre gabloty lepiej omijać szerokim łukiem - na szczęście każdą można przed zakupem dogłębnie przetestować. Cóż, trzeba z bólem przyznać, że Test Drive Unlimited 2 jeśli chodzi o „handling” wzbudza mieszane uczucia, jednakże przy odrobinie samozaparcia można przeboleć pewne zgrzyty.

Zmaganiom nie towarzyszy oszałamiające poczucie prędkości, znacznie mniej odczuwalne niż w pierwszej części. Niżej podpisanemu akurat taki stan rzeczy niezbyt przeszkadza, natomiast osobom lubiącym oglądać rozmazany, drżący obraz będzie chyba czegoś brakować. W porównaniu do GRID czy ostatniego Need for Speed, sequel Test Drive Unlimited jest zdecydowanie mniej efekciarski. Pokonywanie łuków długaśnymi poślizgami, używanie podtlenku azotu albo przepychanki na drodze odpadają. Klimat najnowszej produkcji Eden Studios jest skrajnie odmienny od serii Electronic Arts, przynajmniej w obrębie danego gatunku. Obydwa tytuły łączy z pewnością niemożliwość trwałego uszkodzenia pojazdów, które pomimo rys na lakierze i oderwanych zderzaków, zawsze zachowują pełną sprawność. Cóż... latarnie, balustrady, płoty oraz drzewa również są nietykalne, tylko znaki idzie skosić. Kolizje z otoczeniem nie prezentują niczego nadzwyczajnego, skoro po „dzwonie” stajemy jak wryci choćbyśmy grzali 200 km/h. Sporadycznie doświadczymy czegoś bardziej spektakularnego lecz o kraksach rodem z Burnout lepiej zapomnieć. Przynajmniej wyrównano drogi, więc pędząc ile fabryka dała nie zahaczymy już o niewidzialny „garb” wystający z teoretycznie płaskiej powierzchni. Podczas wyścigów towarzyszy nam często ruch uliczny, niemniej kierowcy sterowani przez SI zdradzają tendencje samobójcze - lubią wyskoczyć na czołówkę. I chociaż okolicę podobnie jak wcześniej patroluje policja, rejestrująca wszelkie wykroczenia jakich się dopuścimy, jej rola jakby zmalała. Twórcy mogli śmiało zaczerpnąć kilka ciekawych pomysłów z Hot Pursuit, aby dodatkowo urozmaicić rozgrywkę.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 17

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.