Recenzja GTA The Trilogy - The Definitive Edition. Sprawdzamy czy odświeżona kolekcja klasyków naprawdę jest tak kiepska
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Recenzja GTA The Trilogy - The Definitive Edition
- 2 - Recenzja GTA The Trilogy - Grand Theft Auto III: The Definitive Edition
- 3 - Recenzja GTA The Trilogy - Grand Theft Auto Vice City: The Definitive Edition
- 4 - Recenzja GTA The Trilogy - Grand Theft Auto San Andreas: The Definitive Edition
- 5 - GTA III - Porównanie natywnego obrazu z NVIDIA DLSS 2.3
- 6 - GTA Vice City - Porównanie natywnego obrazu z NVIDIA DLSS 2.3
- 7 - GTA San Andreas - Porównanie natywnego obrazu z NVIDIA DLSS 2.3
- 8 - Test wydajności GTA 3 - skalowanie wydajności DLSS
- 9 - Test wydajności GTA Vice City - skalowanie wydajności DLSS
- 10 - Test wydajności GTA San Andreas - skalowanie wydajności DLSS
- 11 - (Bardzo) pierwsze wrażenia z gry + słów kilka o wydajności okiem Eweliny
- 12 - Recenzja GTA The Trilogy - Galeria screenów
- 13 - Podsumowanie - Rockstar, co wyście narobili najlepszego...
Recenzja GTA The Trilogy - Grand Theft Auto San Andreas: The Definitive Edition
Grand Theft Auto: San Andreas - The Definitive Edition to zdecydowanie największa z oferowanych gier w pakiecie GTA The Trilogy. Nic dziwnego, wszak gra debiutująca pierwotnie w 2004 roku, daje nam dostęp do trzech miast: Los Santos (wzorowane na Los Angeles), San Fierro (San Francisco) oraz Las Venturas (Las Vegas), wraz z ternami im przylegającymi, m.in. wioskami, lasami i pustynią. Podobnie jak poprzednie gry z pakietu, także tutaj twórcy pozbyli się charakterystycznej mgły, która była przyczyną bardzo niskiego zasięgu rysowania obiektów. Ten trik 17 lat temu miał niejako zakryć fakt, że mapa świata gry jest stosunkowo niewielka. Dopiero teraz, gdy usunięto mgłę i w ten sposób poszerzono zasięg rysowania, widać, że na tle dzisiejszych gier z otwartymi światami, GTA: San Andreas - The Definitive Edition nie prezentuje się jakoś szczególnie okazale. Nie wydaje mi się jednak, żeby był to ogromny problem, wszak mapy przygotowane pierwotnie przez Rockstar North są przynajmniej ciekawe i z olbrzymią chęcią je przemierzamy, wykonując główne misje czy też aktywności poboczne.
GTA: San Andreas - The Definitive Edition nie może obyć się być przynajmniej jednej, niezaliczonej próby misji z pościgiem pociągu wraz z Big Smoke (udało mi się za drugim razem, więc nie jest źle!)
Na tle wszystkich trzech gier, Grand Theft Auto: San Andreas - The Definitive Edition wygląda jak produkcją, w którą włożono chyba najwięcej czasu przy produkcji. Znajdziemy tutaj naprawdę sporo zmian wizualnych na korzyść remastera. Oprócz większego zasięgu rysowania obiektów, w grę wchodzą także zdecydowanie lepsze tekstury, ulepszone cieniowanie, geometria obiektów czy też bardziej rozbudowane oświetlenie. Ta gra, zarówno na PC jak i konsoli Sony PlayStation 5, działa także najbardziej stabilnie, ze sporadycznymi spadkami wydajności (co w dalszym ciągu jest nieakceptowalne, żeby nikt nie pomyślał, że próbuję usprawiedliwiać twórców!). Mimo wszystko to dość ciekawa sytuacja - im większa gra z serii, tym lepiej ona działa w wersji The Definitive Edition. W przeciwieństwie do GTA III i Vice City, San Andreas ani razu nie wywaliło mi się do pulpitu (PC) lub ekranu głównego (PS5). Nie można tego powiedzieć o Grand Theft Auto III - The Definitive Edition - które pod względem działa zdecydowanie najgorzej, oferując niespodziewane zakończenie zabawy średnio co ~2 godziny. W grze na szczęście nie ujrzymy żadnej cenzury, jednak podobnie jak w Vice City - Rockstar nie zdecydował się na odnowienie licencji na brakujące kawałki muzyczne. Jest to to naprawdę bardzo dziwne i wręcz drażniące zachowanie ze strony wydawcy, który od czasu wydania GTA V stara się tylko zarabiać jak najwięcej, ale jak najmniejszym kosztem. Jakich słynnych utworów nie usłyszymy w San Andreas? M.in. Hellraiser Ozzy'ego Osbourne'a, Killing in the Name od Rage Against the Machine; Express Yourself Charlesa Wrighta & the Watts 103rd Street Rhythm Band; Rock Creek Park od The Blackbyrds; Funky President (People It’s Bad) oraz The Payback autorstwa Jamesa Browna.
Zatrzymując się teraz dowolnym pojazdem - czy to rowerem, autem czy motocyklem - zostawi on za sobą ślad na jezdni, gdy gwałtowanie się zatrzymamy.
Dodatkowo poniżej możecie zobaczyć kilka screenów porównujących oryginalną grę GTA: San Andreas z jej edycją definitywną. Po lewej umieściłem pierwotną grę, odpaloną w rozdzielczości 2560x1440 pikseli. Po prawej z kolei znajdziemy Grand Theft Auto: San Andreas - The Definitive Edition, także w rozdzielczości 1440p oraz przy maksymalnych ustawieniach graficznych. Dzięki temu lepiej można zorientować się w zmianach, wprowadzonych przez Grove Street Games na bazie silnika graficznego Unreal Engine 4.
GTA San Andreas Original vs The Definitive Edition (2560x1440)
GTA San Andreas Original vs The Definitive Edition (2560x1440)
GTA San Andreas Original vs The Definitive Edition (2560x1440)
GTA San Andreas Original vs The Definitive Edition (2560x1440)
GTA San Andreas Original vs The Definitive Edition (2560x1440)
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- …
- następna ›
- ostatnia »
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Recenzja GTA The Trilogy - The Definitive Edition
- 2 - Recenzja GTA The Trilogy - Grand Theft Auto III: The Definitive Edition
- 3 - Recenzja GTA The Trilogy - Grand Theft Auto Vice City: The Definitive Edition
- 4 - Recenzja GTA The Trilogy - Grand Theft Auto San Andreas: The Definitive Edition
- 5 - GTA III - Porównanie natywnego obrazu z NVIDIA DLSS 2.3
- 6 - GTA Vice City - Porównanie natywnego obrazu z NVIDIA DLSS 2.3
- 7 - GTA San Andreas - Porównanie natywnego obrazu z NVIDIA DLSS 2.3
- 8 - Test wydajności GTA 3 - skalowanie wydajności DLSS
- 9 - Test wydajności GTA Vice City - skalowanie wydajności DLSS
- 10 - Test wydajności GTA San Andreas - skalowanie wydajności DLSS
- 11 - (Bardzo) pierwsze wrażenia z gry + słów kilka o wydajności okiem Eweliny
- 12 - Recenzja GTA The Trilogy - Galeria screenów
- 13 - Podsumowanie - Rockstar, co wyście narobili najlepszego...
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150