Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Zaginięcie Ethana Cartera - recenzja. Piękna i mroczna, ale krótka przygoda

Sebastian Oktaba | 03-10-2014 11:00 |

Piękne i tajemnicze Red Creek Valley

Zaginięcie Ethana Cartera w odróżnieniu od typowych przygodówek, gdzie obserwujemy postać z perspektywy trzecioosobowej, ewentualnie podziwiamy statyczne plansze i klikamy interaktywne obiekty, wprowadza bardziej nowoczesne rozwiązania. Całkowicie trójwymiarowe środowisko, pierwszoosobowy widok i swobodne poruszanie wzorem strzelanin. Komfort grania w takich warunkach jest nieporównywalnie wyższy od zwykłego machania kursorem, zupełnie inaczej odczuwa się wydarzenia oraz nawiązuje bliższy kontakt z postacią. Częściowo otwarty świat momentami przypomina Skyrim, bowiem w obrębie dostępnej planszy możemy chodzić gdziekolwiek zechcemy, zaś zbadanie jej zajmuje kilkadziesiąt minut. Niestety, szybko natrafiamy na magiczne ściany chroniące przed upadkami z wysokości, a topografia terenu nie pozwala przekroczyć każdego wzniesienia, strumyczka lub ogrodzenia. Jesteśmy zamknięci w ściśle określonym obszarze, ale przyjemność płynąca z eksploracji wszystko wynagradza. Byłem pozytywnie zaskoczony taką koncepcją.

Red Creed Valley to nieprawdopodobnie urokliwe i zróżnicowane miejsce, którego naturalne krajobrazy oraz tajemnicze zakątki chwytają za serducho, kontrastując z mroczną tajemnicą czekająca do rozwikłania. Gęste sosnowo-brzozowe zagajniki, polany pokryte delikatnie falującą trawą, górskie potoki spływające po kamieniach i zachodzące słońce wyglądają niemalże jak z pocztówki. Dopiero opuszczone domostwa, wnętrza wygaszonych kopalni czy zapomniane składnice kolejowe przyprawiające o gęsią skórkę uświadamiają, że wszelkie życie dawno się tutaj skończyło. Cudowna, wysmakowana mieszanka. Trudno mi jednak przyjąć do wiadomości, iż akcja recenzowanej gry została umieszczona w Stanach Zjednoczonych, skoro większość lokacji żywcem przeniesiono z południowej Polski m.in.: zaporę Pilchowicką oraz Kościół Górski Naszego Zbawiciela znany powszechnie jako Świątynia Wang. Cóż... najwyraźniej zwyciężyło przeświadczenie, że ojczyzna Mieszka na rynku międzynarodowym sprzedałaby się gorzej niż amerykańska ziemia (zresztą twierdzenie to niepozbawione jest zasadności).

Klimat... taaak... klimat dosłownie wypływa z monitora oblepiając wszystko dookoła, aczkolwiek nie paraliżującym strachem, lecz kombinacją misternej tajemnicy, nostalgii i jakiegoś rodzaju rozpaczy, którego na wczesnym etapie rozgrywki nie potrafiłem określić. Unikalna atmosfera to bezsprzecznie najmocniejszy atut Zaginięcia Ethana Cartera. Stworzenie czegoś równie sugestywnego bez udziału potworów, hektolitrów krwi tudzież makabrycznych przerywników, stanowi naprawdę duże osiągnięcie. Jestem pod ogromnym wrażeniem efektu końcowego - klimat zmiażdżył mnie doszczętnie. Ostatni raz podobnego uczucia doznałem ogrywając znakomite Amnesia: Mroczny Obłeb, więc osobom mile wspominającym tamten tytuł szczerze polecam produkcję The Astronauts, chociaż muszę z nieskrywaną satysfakcją przyznać, że osobiście dzieło polaków bardziej mnie zaintrygowało. Zaginięcie Ethana Cartera pod względem nastrojowości, to małe arcydzieło cyfrowej sztuki.

Końcowy akapit muszę niestety poświęcić na wypunktowanie twórcom kilku dodatkowych baboli, jakich pomimo niewielkiego rozmachu, krótkiej fabuły i spokojnej rozgrywki nie udało się uniknąć. Przede wszystkim w ciemnych lokacjach strasznie brakuje latarki. Możliwe, że decyzja programistów była zamierzona, ale kilkukrotnie straciłem orientację w pieczarach i musiałem po omacku spacerować wzdłuż ściany, aby szczęśliwie znaleźć wyjście. Mocno irytują także drobne błędy techniczne - tekstura drzwi znikająca po przejściu kilku kroków, winda niereagująca na przywołanie oraz problem przy zagadce z teleportami (kto grał, powinien kojarzyć). Zdarzają się jednak poważniejsze wpadki np.: zatrzaśnięte wrota do kluczowej lokacji, gdzie rozwiązaniem jest... wgranie ostatniego punktu kontrolnego. Tych z kolei nie znajdziemy nazbyt wiele, przed pierwszą aktualizacją w ogólnie nie było wiadomo, kiedy dokonują się zapisy. Niektórych może denerwować też brak skakania, ale skoro Call of Duty i Battlefield nie oferuje takiej funkcjonalności, to Zaginięcie Ethana Cartera chyba nie musi...

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 16

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.