Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Bezlitosna recenzja Watch Dogs, który nie sprostał oczekiwaniom

Sebastian Oktaba | 03-06-2014 10:12 |

Walka, jazda samochodem, skradanie i parkour

Podobnie jak wszystkie rasowe sandboxy Watch Dogs kładzie silny nacisk na dynamiczne strzelaniny, które stanowią nieodłączny składnik przeważającej większości kontraktów, wszak rozwiązania siłowe to najbardziej efektowny sposób załatwiania problemów. Krzesanie ołowianych pestek jest zrealizowane solidnie, niemniej system automatycznych osłon okazuje się bardzo toporny, wystawiając cierpliwość grającego na ciężką próbę. Żeby postać zmieniła pozycję trzeba najpierw wskazać przeszkodę, tylko że namierzanie działa fatalnie i często zamiast ułatwiać, komplikuje wymianę ognia. Desperackie wypatrywanie znacznika to wątpliwa pomoc, zwłaszcza iż zaledwie kilka strzałów potrafi doprowadzić Aidena do stanu agonalnego. Koszenie oponentów lepiej wspomaga tradycyjne spowolnienie czasu (Bullet Time), ale wówczas rozwałka staje się dziecinnie prosta. Poważnym zgrzytem jest również niezbyt przemyślany system wyboru uzbrojenia, wymagający stanowczo zbyt wielu czynności, aby podczas rozpierduchy wyciągnąć kolejną giwerę danego rodzaju (np.: M16 zastąpić AK-47). Arsenał to standardowy zestaw pistoletów, strzelb, karabinów i materiałów wybuchowych, uzupełniony kilkoma gadżetami.

Jednak nie zawsze jesteśmy ograniczeni do bezpośredniej konfrontacji, bowiem gra pozostawia nam zdecydowanie więcej swobody przy wyborze strategii niżeli Grand Theft Auto. Unikanie wzroku przeciwników oraz dyskretna eliminacja przynosi sporo radochy, chociaż wspomniane wcześniej kulawe chowanie za przeszkodami terenowymi trochę doskwiera. Mimo wszystko wytłumiona broń połączona z mechanizmami powszechnie stosowanymi w Splinter Cell i Assassin's Creed, uczyniła z Watch Dogs zaskakująco przyjemną skradankę. Ciche morderstwa są niestety banalne do przeprowadzenia, gdyż oponenci nie grzeszą inteligencją popełniając karygodne błędy m.in.: ignorują ewidentne sygnały naruszenia strefy bezpieczeństwa, potykają o zwłoki kamratów, cierpią na ślepotę, ale zarazem posłusznie reagują na odwracanie uwagi. Pójdą sprawdzić przyczynę hałasu jeśli zdalnie wysadziny zawory parowe, aktywujemy telefoniczny wabik lub wyrażą głośne obawy dostrzegłszy cień majaczący w półmroku. Potem wystarczy tylko kropnąć gagatka i szukamy następnej ofiary. Mnie osobiście spokojniejsza forma zabawy spodobała się bardziej od klasycznego naparzania, więc wykorzystywałem każdą sposobność do przeprowadzenia krwawej dywersji.

Model prowadzenia pojazdów mówiąc wprost nie zachwyca, chociaż biorąc pod uwagę częstotliwość wykorzystywania środków transportu, powinien być przynajmniej satysfakcjonujący. Tymczasem jest bardzo... ubogi w niuanse. Żaden trzeźwo myślący człowiek nie wymaga od sandboxa akcentów symulacyjnych, zatem pomijając jego totalnie zręcznościowy charakter, rozczarowuje przeraźliwie drętwe zachowanie maszyn (wrażenie ślizgania po nawierzchni), żenujące stłuczki oraz nielogiczna fizyka. Przywalenie w ścianę lub zderzenie czołowe owocuje co najwyżej urwanym zderzakiem, zbitymi reflektorami i rysami na karoserii. Samochody są wytrzymałe niczym transportery opancerzone, strefy zgniotu bardzo ograniczone, zaś wpływ ewentualnych uszkodzeń na właściwości jezdne znikomy. Nawet rąbnięcie w barierkę rozpędzonym motocyklem nie powoduje wypadnięcia z siodła! Kolejne nieporozumienie to widok z kokpitu, odstraszający minimalnym promieniem widoczności oraz nieostrą deską rozdzielczą, co wygląda gorzej niż archaiczny Test Drive. Pojazdów jest także zauważalnie mniej niż oferowało Grand Theft Auto V - samoloty, rowery, śmigłowce, quady, betoniarki czy wózki golfowe nie występują wcale. Tuningu też pożałowano.

Kiedy opuścimy furmankę i postanowimy zwiedzić niedostępne zakamarki miasta, odkryjemy drugie oblicze Watch Dogs, które połączone ze skrytobójczymi misjami bez wątpienia (znowu) przypomina serie Assassin's Creed tudzież Splinter Cell. Główny bohater chociaż nie dorównuje zwinnością zakapturzonym zabójcom, to dziarsko pokonuje ogrodzenia, wspina po murach i biegnąc swobodnie wymija przechodniów. Aiden nad asasynami posiada jedną zasadniczą przewagę - manipuluje wybranymi obiektami zmieniając otoczenie w zależności od potrzeb. Wejście na kościelną wieżę czy dowolny wieżowiec jest wprawdzie niewykonalne, ale można przecież ściągnąć windę albo żurawia budowlanego, jakie zawiozą nas prosto do upatrzonego miejsca. Zbyt wysokie ogrodzenie? Podstawiamy samochód i przeskakujemy na drugą stronę. Zamknięta brama do podziemnego garażu? Rolety antywłamaniowe? Zasilanie podnośnika nie działa? Chwila obchodzenia zabezpieczeń powinna otworzyć drogę, wystarczy tylko rozglądać się dookoła w poszukiwaniu punktów dostępowych. Przyznać muszę, że śmiganie po aglomeracji o własnych siłach w przeciwieństwie do Grand Theft Auto jest miłym uzupełnieniem strzelanin, pościgów i skradania.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 35

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.