Yeedi K650 - Recenzja automatycznego, niedrogiego odkurzacza z funkcją mopowania. Super sprzęt, ale ma swoje wymagania
- SPIS TREŚCI -
Yeedi K650 - Jakość i kultura pracy
Podążając za Yeedi K650 krok w krok, przez kilka pierwszych dni "znajomości" oraz doglądając go przez kolejnych kilka tygodni zaobserwowałam rzeczy, którymi teraz się podzielę. Najważniejszą jest to, że odkurzacz jest całkiem sprytnym, przydatnym i godnym polecenia urządzeniem, jeśli tylko spełniamy kilka wymogów. Mianowicie jeśli mamy w domu dużo progów i bardzo wysokie, gruuube dywany, Yeedi K650 doprowadzi nas do szewskiej pasji. Trzeba też uważać na walające się po podłodze przewody, bo jak wkręcą się w miotełki to strach myśleć. Ale to akurat przywara każdego takiego robota. Dlatego też osobiście przed sprzątaniem "pomagałam" nieco odkurzaczowi przechodząc się po mieszkaniu i usuwając ewentualne przeszkody. Sprzęt niestety absolutnie nie radzi sobie z podjazdami na przeszkody wyższe niż 1,5 cm, zaś przy dywanach z długaśnym włosiem lubi się zawieszać, przez co musimy biec z akcją ratunkową. A kiedy podniesiemy Yeedi i przestawimy w inne miejsce, ten... zaczyna sprzątanie od nowa, zapominając o przebytym metrażu, przez co istnieje ryzyko, że na wysprzątanie całego domu braknie nam baterii. Kolejnym minusem w kwestii wydajności odkurzacza jest to, że ma on zbiorniki dość przeciętnej wielkości, które to trzeba oczyszczać (śmieci) raz na dwa sprzątania oraz napełniać (woda) każdorazowo. Lepiej więc przed ewentualnym zakupem sprawdzić, czy metraż naszego mieszkania jest dla tej "maszynki" odpowiedni.
Dodatkowa, gumowa szczotka zbierająca sierść. Podstawowa to już klasyczna obrotowa szczotka, która potrafi zruszyć dywany.
Panel ON/Off/Bluetooth, a zaraz obok jeden z czujników.
Wystarczy nacisnąć szary element, a pojemnik na śmieci i wodę będzie nasz!
Recenzja smartbanda Xiaomi Mi Band 5 - niezmiennie niepokonany
A teraz do zalet, bo tych jest również niemało. Przede wszystkim Yeedi K650 zamiata zaskakująco dokładnie, podobnie jak nie robi rażących omijaków (ewentualnie pominie czasami jakieś 5x5 cm na obszarze ~ 25 m2). Maksymalny poziom ssania radzi sobie też bez problemu z upierdliwymi dywanami, które ciężko mi było dotąd odkurzyć nawet klasycznym odkurzaczem. Ostatecznie muszę więc przyznać, że zachowując harmonogram sprzątania z Yeedim K650 co dwa, maksymalnie trzy dni, byłam zadowolona z rezultatów. Oczywiście nie obyło się bez przynajmniej jednej rundki w miesiącu z klasycznym Zelmerem Odyssey oraz z klasycznym mopem, bowiem cudów nie ma - oczekując idealnej czystości wyłącznie z autonomicznym odkurzaczem, srogo się rozczarujemy. Nie powinniśmy rozczarować się jednak natężeniem hałasu jaki generuje sprzęt. Na najniższym poziomie ssania, a więc w trybie Quiet, przejeżdżający nam obok stóp odkurzacz nie zaburzy wideokonferencji czy klasycznej rozmowy telefonicznej (wytwarza bowiem ok. 56 dB, co zgodnie z reklamą producenta jest hałasem zbliżonym do tego, który generuje mikrofalówka). Z kolei najwyższy poziom wciąż jest cichszy niż 600-watowy odkurzacz klasyczny. Robot jest ponadto niezwykle szybki (w sensie maksymalnej prędkości) i równie szybko zwalnia, zbliżając się do przeszkody. Nie ma też mowy o dewastowaniu mebli w efekcie odbijania. Namierzając ponadto raz krawędź pomieszczenia, ponownie już w nią nie uderzy.
Leżenie po robocie do góry kołami? Proszę bardzo.
Koła uraczono gumowymi "zębami". Układ radzi sobie przyzwoicie, ale nie pokona wyższych progów, odmawia też pracy na mokrych płytkach szkliwionych.