Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Darkest of Days - Grajcie szybciej, bo się ściemnia...

Sebastian Oktaba | 17-05-2010 16:40 |

Ciemność widzę!

Chociaż Darkest of Days jest produkcją budżetową, zbrodnią byłoby stawianie go w jednym szeregu z „arcydziełami” pokroju Marine Sharpshooter czy Dusk 12. W porównaniu do wymienionych wyżej „crapów” opisywany tytuł wypada wręcz rewelacyjnie. Widać, że chłopaki z 8Monkey Labs bardzo starali się, aby ich debiutancki projekt został jak najlepiej zapamiętany. Zapewne zaraz odezwą się wzburzone głosy, iż dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane - cóż, jeżeli ktoś porównuje Porsche 911 do Opla Astry, pozostaje tylko życzyć zdrowia. Oczywiście, nie jest to bezpośrednia konkurencja dla drugiej części Battlefield: Bad Company lub Metro 2033 ale za kwotę ponad pięciokrotnie niższą otrzymujemy grę „normalną” oraz co najważniejsze, grywalną na tyle, żeby ją w ogóle ukończyć (niekoniecznie w bólach). Główny wątek zarysowano ciekawie i jednocześnie nie potrafiono dostatecznie wyczerpać tematu. Podróże w czasie dają wszak szerokie pole do popisu, ale ogarnięcie całego bałaganu oraz ustalenie sensownej chronologii zdarzeń wymaga czegoś więcej, niż oryginalnego pomysłu. Scenariusz może nie jest wcale najgorszy z możliwych lecz wyraźnie zabrakło czegoś, co większość nazywa „iskrą Bożą” oddzielającą przeciętność od sztuki. Skutek? Hulając z prędkością halnego nuda... Tak czy owak, znalezienie shooterów z gorszą fabułą nie stanowi wcale problemu.

Grywalność... hmm... na pewno nie mamy do czynienia z tak dynamicznym stylem rozgrywki, jaki wprowadził Call of Duty: Modern Warefare. Obecności nasyconych dramatyzmem oraz wyreżyserowanych scen nie zarejestrowałem, więc o porywającej niczym rwący potok akcji trzeba zapomnieć. Natomiast onanistów S.T.A.L.K.E.R. albo BioShock zapewne zmartwi wiadomość, że Darkest of Days to bardzo tradycyjna strzelanina. Żadnych znaczących elementów cRPG tutaj nie uświadczymy, podobnie jak nadprzyrodzonych mocy czy znanego z F.E.A.R. spowolnienia czasu. Z pewnością nie jest to tytuł z ambicjami, mający aspiracje wyznaczyć nowe standardy na najbliższe lata. Od biedy można dostrzec w DoD pewne (ślamazarne) nawiązania do drugiej odsłony Call of Duty, jeszcze zanim seria wyewoluowała i przeskoczyła na wyższy poziom (gdzie ostatecznie utknęła). Trzonem zabawy pozostaje wykonywanie liniowych zadań, polegających najczęściej na dotarciu z punktu A do B i dalej C etc. W międzyczasie wybijamy tuziny antagonistów, znowu biegniemy we wskazane miejsce, zbieramy potrzebne zaopatrzenie i rozgramiamy kolejną porcję hołoty. Niby nic nadzwyczajnego, acz praktyka wypada lepiej niż teoria. O dziwo, po pierwszej godzinie spędzonej nad grą nie miałem ochoty skorzystać z opcji „usuń”, ani odkręcić gazu w mieszkaniu. Rzecz to niecodzienna jak na wydawnictwo za dwie dyszki, zazwyczaj kojarzone z kategorią „kaszanka”.

Niezbyt wkręcająca kampania składa się z szeregu kilkunastu scenariuszy rozgrywanych w różnych okresach historycznych, o czym szerzej za chwilę, co samo w sobie było ciekawym posunięciem. Zwiedzimy kawałek globu oraz zajrzymy tak gdzie wzrok nie sięga, mimo to rozdziały mogły zostać w mojej skromnej opinii lepiej zaaranżowane. Na szczęście, wśród misji typowo ofensywnych, gdzie pierwsze skrzypce odgrywa przymusowa wymiana ołowianych kulek z oponentami, znajdzie się także garstka rodzynków. Szczególnie przelot uzbrojonym w CKM Zeppelinem zapada w pamięci, nie tyleż ze względu na porywające tempo, co fakt wykorzystania sterowca w boju. Jednak porażającej ilości świeżych pomysłów w Darkest of Days nie odnotujemy. Skoda, że twórcy nie zdecydowali się wystąpić poza szereg i korzystając z okazji, przemycić do półświatka FPS jakieś pionierskie rozwiązania. Tematyka którą podjęło 8Monkey Labs charakteryzuje się sporą elastycznością, więc programiści mogli kreatywniej podjeść do kwestii wykorzystania czasoprzestrzeni jako narzędzia lub broni. Niestety, pomimo potencjału zbyt wiele nie wyciśnięto z tej dojnej krowy, pozostawiając wolną rękę ekipie Raven Software z zapowiedzianym na lipiec Singularity. Cóż, pewnie dlatego Darkest of Days zginie szybko w szarym tłumie i za pół roku nikt o nim nie będzie rozpamiętywał. Taki już smutny los budżetówek. Z drugiej strony, widywałem znacznie gorsze gry, sprzedawane za nieporównywalnie większe pieniądze, czego przykładem Legendary: The Box.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 4

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.