Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Resident Evil 5 PC - Pożegnanie z Afryką

Sebastian Oktaba | 14-10-2009 12:06 |

Mój ojciec Makumba

Chris Redfield jak na wprawionego komandosa przystało, musi mieć jaja ze stali. To nie zazdrosne przypuszczenia lecz szczera prawda. Któż inny zachowałby zimną krew w obliczu nacierających przeciwników? Blądwłosy Chris brzydzi się ucieczką, albo co bardzo prawdopodobne, biegać nie potrafi wcale. Każdy dystans, bez względu na okoliczności pokonuje truchcikiem jakby uprawiał relaksujący poranny jogging. Nie mięknie nawet gdy sam staje naprzeciw tuzina wrogo nastawionych obywateli Kijuju. Kuriozalność takiego zachowania nie wymaga zbędnego komentarza. Niemoc towarzysząca grającemu, który ostatnią deskę ratunku widziałby w natychmiastowym daniu dyla szybko przeradza się we frustrację. Ale to dopiero pierwsza lekcja pokory lub próba nerwów, jak kto woli. Zawodowy zabijaka niezwykle trudnej sztuki zmiany magazynków podczas marszu jeszcze nie opanował. Żeby przeładować zawsze musi się zatrzymać i w skupieniu oddać wymagającemu rytuałowi. Ręce opadają... Wyobraźcie sobie sytuację gdy wokół roi się od adwersarzy, zaś Redfield stoi jak słup soli majstrując przy broni. Najwidoczniej masę mięśniową wypracował kosztem intelektu i zręczności. Mało tego, twórcy postanowili jeszcze bardziej „urozmaicić” zabawę. Strzelanie bądź użycie dowolnego przedmiotu także wymaga zachowania nienagannie wyprostowanej postawy. Chodzenie z jednoczesnym prowadzeniem ostrzału byłoby zbytnim ułatwieniem. Chris porusza się z gracją czołgu i gdyby nie klawisz odpowiedzialny za szybki obrót, miałby zagwozdkę kto właśnie odgryzł jego szanowną amerykańską potylicę. Następny Resident Evil będzie chyba turówką. Cięcie nożem w wykonaniu tegoż pana przywodzi na myśl „ciuciubabkę” - równie niezgrabną co skuteczną. Wrażenie jest bardzo niekorzystne, szczególnie gdy na ekranie zaczyna roić się od mutantów. Tytuł traci nie tylko na dynamice, ale przed wszystkim ofiarą kiepskich rozwiązań pada grywalność. Użeranie się z przymulonym sterowaniem nigdy do najprzyjemniejszych czynności nie należało. Kamera została zawieszona na wysokości bioder bohatera przypominając Gears of War, jednak zakres ruchów dalece ograniczono. Swobodne skakanie, kucanie lub zwody w tym przypadku nie przysługują. Podobne luksusy spotkamy tylko w wyznaczonych miejscach - tam gdzie przewidzieli taką opcje twórcy. Entuzjaści obeznani z serią od lat (z naciskiem na RE 4) problem zapewne zbagatelizują, niemniej nowi gracze muszą uzbroić się w cierpliwość. Przypomina się doskonałe Dead Space, które wielu przeklęło właśnie ze względu na nieprecyzyjne i ociężałe kierowanie postacią.


 

Zasadniczo Resident Evil 5 z oryginałem dzieli niewiele wspólnego. Zamiast rasowego „statycznego” survival horroru z zombie, do rąk dostajemy strzelaninę Tpp pełną mniej lub bardziej groteskowych potworów. Capcon podążył więc drogą utartą przez „czwórkę”. Niestety, gra już nie straszy, co najwyżej może wywoływać odruchy wymiotne. Obrzydlistwo, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, emanuje dosłownie zewsząd. W chatach znajdziemy obdarte ze skóry i poćwiartowane ciała, mózgi i krwiste zacieki, zaś w rynsztokach pleni się zgnilizna. Atmosfera grozy ustąpiła miejsca szokowaniu i zdegustowaniu, ale tylko do pewnego stopnia. Ulokowanie akcji w palonej słońcem Afryce, chociaż dobrze umotywowane, całkowicie mnie nie przekonało. Jasno, dzień, masy przeciwników – to już nie ten klimat. Nawet zombie dostały wolne, bowiem ich miejsce zajęli zarażeni wirusem ludzie (28 dni później?) nie przejawiający symptomów charakterystycznych dla „żywej śmierci”. Świadczy o tym chociażby ich zdolność do wykorzystywania arsenału, prowadzenia pojazdów (!) czy nadzwyczajna ruchliwość. Oj, brakuje rozkładających się zwłok motoryczne przewracających kończynami i sepleniących „braaaaaain... fresh meat...”. Afrykę opanowały makowate paskudztwa, latające maszkarony oraz trudne do scharakteryzowania kreatury, ale dawni znajomi w postaci czworonogów czy milusińskiego Lickera, także dostali angaż. Niektóre stwory wyglądają na żywcem wyjęte z Silent Hill - przykładem kapturnik z trzymetrowym toporem. Repertuar obfituje w najróżniejsze wynaturzone ścierwa włączając w to także pokaźnych rozmiarów bossów. Grubego zwierza raczej trudno pokonać klasycznym gradem kul, częściej natomiast trzeba kombinować. Wbrew pozorom rozwiązanie problemu zazwyczaj nie leży w główkowaniu lecz synchronizacji ruchów oraz zręczności. W grze praktycznie nie uświadczymy żadnych łamigłówek, bo chyba za takowe ciężko uznać przełączanie dźwigni lub wciskanie w odpowiednim momencie wskazanych klawiszy. Nieporównywalnie więcej czasu spędzimy na radosnym masakrowaniu opętanych żądzą mordu delikwentach przy użyciu masowych środków zagłady. Etap w którym na pace Hummera dzierżymy CKM przetrzebiając hordy nadjeżdżających motorami przeciwników, uznać należy za jeden z najbardziej dynamicznych i przyjemnych zarazem. Swoją drogą, twórcy piątej części Resident Evil byli posądzeni o rasizm, jako że w pierwotnej wersji występowali tylko czarnoskórzy. Wtopa została szybko naprawiona i teraz mamy znacznie szerszy przekrój etniczny. Mój ulubiony „brzydal” z twarzy przypomina Saddama Husajna, drugim jest „Makumba”... Suma summarum, jako stricte shooter Tpp produkt Capcom nie wypada rewelacyjnie.

Resident Evil 5 okazuje się tytułem naprawdę wymagającym, nie tylko ze względu na toporne sterowanie. Zazwyczaj „zombie” rzucają się na nas niczym banda pseudokibiców na samotny radiowóz. Ilość przeciwników oraz ich wytrzymałość nie pozwala czuć się panem sytuacji. Gra ciśnie z każdej strony - nawet podczas scenek przesuwnikowych zmuszeni jesteśmy wykonywać uniki (tzw. Quick Time Events). Również amunicja, ścisłej jej ilość, stanowi prawie zawsze istotny problem. Początkowy arsenał ogranicza się do pistoletu 9 mm, SMG, strzelby pompowej i paru granatów, acz w trakcie exodusu wzbogacimy się o kilka potężniejszych zabawek. Sporadycznie wspierać będziemy się sprzętem stacjonarnym. Gorzej gdy pestek w magazynku zabraknie, wtedy pozostaje tylko bezużyteczna maczeta. Najbardziej efektywną taktyką okazuje się więc strzał w głowę i dobicie ogłuszonego potworka. Prawy sierpowy, podbródkowy czy ostatecznie glanowanie pozwala zaoszczędzić cenny ołów. Przyjemnie jest obserwować system obrażeń uwzględniający możliwość wytrącania broni oponentom. Jeszcze ciekawiej robi się, gdy adwersarze dzierżą laski dynamitu - wtedy wystarczy tylko precyzyjnie wycelować i bum! Flaki zalewają najbliższą okolicę jak konfetti. Szkoda, że tempro gry pozostawia sporo do życzenia jak na shooter Tpp. Poszczególne potyczki z kilkoma paskudztwami trwają stanowczo zbyt długo, pochłaniając znaczną część naszych zapasów. Headshoty są zastanawiająco mało skuteczne przez co chwilami bywa drętwo, nawet jak na grę o trupach (hehe). Wzorem poprzednich części zbieramy pieniądze oraz różnorakie bonusy, którymi zarządzamy i handlujemy w ekwipunku przed misją. Survival połączony z kolekcjonowaniem kolorowych kamieni, mieszków złota i kwiatków? W Resident Evil 5 mamy to na porządku dziennym, zgodnie z konsolowymi tradycjami. Wirtualny sklepik oferuje wszystko co najpotrzebniejsze od apteczek przez ulepszenia osprzętu, po nowe giwery. Miejsca w plecaku nie mamy zbyt wiele, zatem trzeba dobrze gospodarować skromną przestrzenią. Nie można przy tym zapominać o partnerze, który także potrzebuje stosownego wyposażenia. Na deser pozostaje jeszcze odblokowywanie przeróżnych bonusów i żeby ukończyć grę w stu procentach trzeba się przyłożyć.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.