Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Bulletstorm - Polacy zrobili niezłą rozróbę

Sebastian Oktaba | 08-03-2011 15:51 |

Kop & Bicz Sp. z o.o.

Bulletstorm jest typowym shooterem, który na przekór obecnej modzie nie próbuje przełamać konwencji i gatunkowych stereotypów. Żadnych elementów pseudo-RPG tutaj nie uświadczymy, chociaż w grze pojawia się kilka ciekawostek. Twórcy skupili się jednak na tym, co wychodzi im zdecydowanie najlepiej, czyli zaserwowaniu grającemu maksymalnej jatki. Czuć w Bulletstorm ducha Painkillera, którego osobiście bardzo ciepło wspominam i wysoce cenię. Zasady rozgrywki są banalne do bólu - chwytaj gnata w ręce i pruj ile wlezie do tych brzydszych, robiąc przy okazji użytek z pozostałych gadżetów o których szerzej za chwilę. Mięsa armatniego napierają całe tabuny i nie trzeba wiele wysiłku, aby zamienić przeciwników w rubinową miazgę o konsystencji galarety. Strzelanie daje naprawdę sporo dzikiej satysfakcji, czego brakuje większości FPS z tak zwanymi „ambicjami”. Bulletstorm niczego nie udaje, jest absolutnie odmóżdżające i jego siła tkwi właśnie w owej bezkompromisowości. Wracasz zmęczony z uczelni lub biura i chcesz trochę rozluźnić skołatane nerwy? Włączasz zatem opisywaną grę dając upust nagromadzonej frustracji, żeby poprawić sobie humor zaszlachtowaniem setek oponentów. Najprostsze rozwiązania są zwykle najbardziej efektywne, niemniej w Bulletstorm wprowadzono szereg dodatków, wydatnie uprzyjemniających pacyfikowanie agresywnej trzody. Kop & Bicz Sp. z o.o., mają to zagwarantować.

Grayson Hunt dysponuje stosunkowo rozbudowanym arsenałem broni palnej, czego z racji charakteru zabawy należało się spodziewać. Pacyfikowanie wynaturzonego ścierwa, to wszak podstawa i motyw przewodni imprezy pod szyldem Bulletstorm. Standardowy karabin automatyczny, shotgun, snajperkę, wyrzutnię bomb czy mini-guna, widywaliśmy w setkach slasherów i tutaj również nie mogło zabraknąć podobnego asortymentu. Szkoda, że zapomniano o miotaczu ognia albo pile spalinowej, ale People Can Fly uzupełniło zbrojownię o dwie przydatne zabawki, jakich świat strzelanin chyba dotąd nie widział. Pamiętacie, ile frajdy w Painkillerze dawało podrzucanie wrogów do góry i faszerowanie ich ołowiem? A gdyby dodać do tego jeszcze spowolnienie czasu, działające tylko na wskazy obiekt? Taką właśnie rolę pełnią kopniak i elektryczny pejcz, które zamieniają pozornie zwykłą strzelaninę w spektakularną masakrę na niespotykaną skalę. Przywalenie adwersarzowi z buta powoduje, iż nieszczęśnik zamiast błyskawicznie wylądować na plecach, wbrew prawom grawitacji majestatycznie szybuje w oczekiwaniu na naszą reakcję. Możemy wtedy spokojnie poczęstować go serią z karabinu lub zorganizować znacznie mniej przyjemną egzekucję. Podobnie rzecz wygląda w przypadku bicza (inspirowanego chyba „sznurowadłem” Skorpiona z MK!), wyciągającego łapserdaków zza osłon i posiadającego kilka własnych bajerów. Jakby tego było mało, Bulletstorm niemalże zmusza do eksterminacji nacierających mas nieprzyjaciół w najbardziej efektowny sposób...

Pomysł z „kreatywnym” mordowaniem przeciwników nagradzanym specjalnymi punktami, chociaż wydaje się chory i zepsuty... w praktyce sprawdza się rewelacyjnie. Każda gnida odhaczona na lufie, zostaje przeliczona na kredyty służące do zakupu amunicji oraz ulepszeń dla giwer, które znajdujemy w porozrzucanych tu i ówdzie zasobnikach. Żeby było weselej, twórcy przygotowali setki kombinacji jakie powinniśmy wykonać, aby odblokować wszystkie dopalacze i zgarnąć maksymalne premie. Cóż, wartości edukacyjnej opisywana gra raczej ze sobą nie niesie, więc obrońcy moralności z pewnością zaraz podniosą larum. Posoka tryska obficie, głowy eksplodują („Arbuz”), kończyny walają pod stopami, zaś wszystko przypomina makabryczny kolorowy cyrk z nagrodami. Miodność oraz widowiskowość takiego rozwiązania spokojnie przebija zwykłą sieczkę z Serious Sam czy nawet wspomnianego wielokrotnie Painkillera, stanowiąc wypadkową pomiędzy okrucieństwem i groteską. Spośród dzierżonego żelastwa najciekawiej prezentuje się kołkownica, której pociski przewiercają kilku wrogów na wylot („Szaszłyk”) tudzież przybijają nieszczęśnika do ściany i obracają bezwładnymi zwłokami. Normalny człowiek nigdy nie zrozumie, jak można czerpać radochę z takiego widoku... i nie wie, co traci ;] Poszczególne gnaty posiadają własny unikalny zestaw „kombosów”, jednak dopiero połączenie broni palnej z rynsztunkiem kosmicznego kowboja (Kop & Bicz Sp. z o.o.) odsłania największy atut Bulletstorm - dziesiątki oryginalnych sposobów na uśmiercenie wrogów. Wtedy gra nabiera właściwego wyrazu.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 7

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.