Test słuchawek Kruger&Matz KM 665BT - Granie w stylu retro

Kruger&Matz KM 665BT - Testy w muzyce

Testy odtwarzania muzyki to podstawowa część procedury dla sprzętu audio, gdzie zostanie przeanalizowana jakość oferowanego dźwięku oraz poszczególnych jego składowych. Osobno analizowana jest jakość niskich, średnich i wysokich tonów, a także separacji, sceny oraz dynamiki. Poszczególne testy polegają na odsłuchu muzyki głównie w bezstratnym formacie FLAC, ale także streamowanej z Tidal w wysokiej jakości (OGG, 320 kbps) oraz wybranych formatach stratnych. Wszystkie dodatkowe efekty oferowane przez kartę dźwiękową czy programy do odtwarzania są wyłączone aby nie zniekształcać brzmienia testowanego sprzętu. Przykładowe albumy, z których pochodzą testowe utwory widoczne są na grafikach poniżej.

Po założeniu Kruger&Matz KM 665BT na uszy i odpaleniu pierwszego testowego utworu od razu byłem pewny jednego - te słuchawki nawet nie starają się być uniwersalne. Ich brzmienie to bas, bas i jeszcze raz bas. Dopiero na dalszym planie znajdziemy średnicę i umykające gdzieś wysokie tony. Nie jest to charakterystyka, która przypadnie do gustu każdemu i zdecydowanie nie pasuje do wszystkich gatunków, ale po chwili przyzwyczajenia brzmienie to zaczyna być zaskakująco zjadliwe. Przede wszystkim należy zauważyć, że choć mamy tu do czynienia z graniem skupionym mocno na niższych rejestrach, to udało się uniknąć efektu dudniącego basu rodem z taniego subwoofera. Obfite dolne partie i złagodzona góra służą tutaj raczej uspokojeniu i złagodzeniu przekazu, co w niektórych wypadkach daje bardzo korzystny efekt. Dodatkowo słuchawki bardzo dobrze reagują na próby modelowania ich brzmienia za pomocą korektora, dzięki czemu nadanie im nieco bardziej neutralnej charakterystyki nie powinno być problemem.

Niskie tony są tłuste, ospałe i dominują nad całą resztą brzmienia. Mają niezłe zejście, jednak ze względu na bardzo mocno podbicie w okolicach 100 Hz subbas troszeczkę się gubi, a na pierwszy plan wychodzi misiowaty midbas. Paradoksalnie jednak tutejsze niskie tony są całkiem niezłe jakościowo, co wcale nie jest takie oczywiste w produktach dla bassheadów. Przede wszystkim mają wyraźnie wyczuwalną fakturę, czego wielu innym słuchawkom brakuje. Tutejsze niskie rejestry bardzo zręcznie dopasowują się także do odtwarzanego materiału: w utworach żywych i energicznych skutecznie potęgują te cechy, prowokując do tupania nóżką, a w przypadku całej reszty pomagają złagodzić i uspokoić przekaz. Niestety skłamałbym, gdybym powiedział, że jest idealnie. Tak mocno podbite basy po prostu nie mogą pozostać pod kontrolą i brzmieć naturalnie, w związku z czym wylewają się na pozostałe pasma, a czasem zdarza im się zadudnić. Jeśli ktoś jest na te cechy wyczulony, to testowanym modelem się nie polubi.

Tony średnie w testowanych słuchawkach zdominowane są przez basy. Co prawda średnica ani na moment nie ginie, ale jest dość mętna. Brakuje jej nieco przejrzystości i detaliczności, natomiast ze względu na jej wygładzony charakter wiele utworów traci swój pazur. To ostatnie daje o sobie znać przede wszystkim w przypadku muzyki rockowej. Jeśli chodzi o wokale, to są one wyraźnie ocieplone i pogrubione. Ich prezentacja z pewnością nie jest naturalna, ale to czy zmiany można odbierać negatywnie, czy pozytywnie, zależy już od rodzaju materiału. Zyskują na pewno łagodne aranżacje, takie jak ballady czy spokojny jazz, gdzie głosy stają się bardziej intymne i przyjemne dla ucha. Gorzej ma się natomiast sprawa tam, gdzie w głos włożono trochę więcej energii, która na testowanych słuchawkach po prostu wyparowuje. Całościowo jednak przekaz średnich tonów jest spójny i dość przyjemny. Bez wątpienia może on przypaść użytkownikom do gustu, acz jego odbiór będzie mocno uzależniony od osobistych preferencji.

Wysokie tony to w przypadku Kruger&Matz KM 665BT najsłabiej wyeksponowana część pasma. Soprany są krótkie, chwilami wybrzmiewają nieco metalicznie i jest ich przede wszystkim mało. Skutkuje to charakterystycznym przyciemnionym brzmieniem słuchawek, ale ma także dobre strony. Dzięki schowanej górze testowany dziś model bez żadnego problemu radzi sobie z wszelkiej maści popsutymi realizacjami, które w innych warunkach okazują się być często niesłuchalne. Świetnie kontrolowana jest też sybilizacja, choć to raczej nie jest żadnym zaskoczeniem. Właściwie niepocieszne mogą być tylko osoby, które oczekiwałyby od tutejszych górnych rejestrów dużej rozdzielczości i mnóstwa detali. Jeżeli ktoś właśnie te cechy ceni w słuchawkach najbardziej, to w przypadku modelu KM 665BT trafił źle. Bardzo źle. Wobec samych testowanych słuchawek nie jest to jednak poważny zarzut - w końcu mamy tu do czynienia ze sprzętem na ulice, a nie studyjnymi monitorami.

Scena testowanych słuchawek jest niewielka, choć może nie klaustrofobiczna. Słuchając w nich muzyki można odnieść wrażenie, że stoimy pod samą sceną, a muzycy grają tuż za nami; nie podchodzą nigdy na tyle blisko, żeby zagrać nam coś prosto do ucha, ale cały czas są na wyciągnięcie ręki. Jeśli chodzi o dynamikę, to jest ona nieco spłaszczona za sprawą mocno podbitych niskich tonów. Negatywny wpływ basów objawia się także w kwestii separacji instrumentów, która jest poprawna, ale granice poszczególnych źródeł pozornych sprawiają czasem wrażenie lekko rozmytych.

• « pierwsza
• ‹ poprzednia
• 1
• 2
• 3
• 4
• 5
• 6
• 7
• następna ›
• ostatnia »