google ads

Codziennie mnóstwo osób korzysta z wyszukiwarki internetowej Google, aby znaleźć odpowiedź na dane zagadnienie, czy też odwiedzić stronę WWW jakiejś firmy. W tym drugim przypadku można się natknąć na witrynę, która jest spreparowana przez oszustów - może wyglądać tak samo, jak ta autentyczna, ale jej adres będzie się nieco różnił. Mniej spostrzegawcze osoby mogą się złapać w tę pułapkę. Google prowadzi właśnie eksperyment, który może zapobiec takiej niepożądanej sytuacji.

Kto z Was lubi reklamy? Przypuszczam, że prawie nikt. Ja sam nie znam żadnej takiej osoby. Oczywiście nie neguję konieczności stosowania współpracy reklamowej w ograniczonej formie, z jednego, prostego powodu. Większość treści w Internecie jest dostępna za darmo, ale nie powstaje za darmo. Osoby ją tworzące muszą z czegoś żyć, więc pracują za wynagrodzenie, a sama strona internetowa, blog czy kanał na YouTube też musi się utrzymać i rozwijać. Problemem nie są reklamy stosowane oszczędnie i...

W ciągu minionych lat mieliśmy do czynienia z wieloma kampaniami reklamowymi dużych przedsiębiorstw, które w pewien sposób dawały prztyczka w nos bezpośredniej konkurencji. Wspomnieć można choćby o zagraniach firm takich jak McDonald's, czy Burger King. W większości ich celem jest ukazanie wyższości swoich produktów w sarkastycznym stylu, który ma rozbawić odbiorcę. Tym razem do takich działań posunęło się Google, w trakcie promowania smartfona Pixela 7 Pro.

Stronę Cinkciarz.pl na pewno kojarzy wiele osób, które kiedykolwiek miały do czynienia z wymianą walut. Firma zapewnia usługi finansowe od 2010 roku. W międzyczasie powstały konkurencyjne przedsiębiorstwa, które jednak dopuszczały się dość bezprawnych praktyk, aby zdobyć klienta. Jedną z nich jest tytułowe Currency One. W kampaniach reklamowych Google Ads wykorzystywało ono nazwę firmy Cinkciarz i jej pochodne, jako słowa kluczowe.