Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Suicide Squad: Kill the Justice League - przeciętna gra-usługa, która miewa przebłyski dawnego Rocksteady

Damian Marusiak | 08-02-2024 22:30 |

Recenzja Suicide Squad: Kill the Justice League - przeciętna gra-usługa, która miewa przebłyski dawnego RocksteadyNa nową grę od studia Rocksteady przyszło nam czekać prawie 9 lat - Batman: Arkham Knight zadebiutował w 2015 roku jako tytuł wykorzystujący możliwości ówczesnych konsol - PlayStation 4 oraz Xbox One. Przez ostatnie 7 lat brytyjskie studio pracowało nad nowym dziełem, w dalszym ciągu opartym o komiksy DC. Zdecydowano się jednak pójść w kompletnie innym kierunku. Zamiast Batmana lub innego superbohatera, kierujemy antybohaterami w postaci Legionu Samobójców. Zamiast pełnokrwistej gry single-player, uraczono nas grą-usługą, która ma być wspierana latami. Efekt finalny? Gra, której daleko do doskonałości, ale jednocześnie gra w której od czasu do czasu da się dostrzec dawny kunszt studia Rocksteady.

Suicide Squad: Kill the Justice League to - mówiąc wprost - przeciętna produkcja, która tylko miewa przebłyski dawnego studia Rocksteady.

Recenzja Suicide Squad: Kill the Justice League - przeciętna gra-usługa, która miewa przebłyski dawnego Rocksteady [1]

Batman: Arkham Knight to kolejny dowód, że rynek gier PC dziczeje

Przyznam, że warstwa fabularna Suicide Squad: Kill the Justice League (w polskiej wersji: Legion Samobójców: Śmierć Lidzie Sprawiedliwości) ma spory potencjał i w wielu momentach jest nawet ciekawie prowadzona, ale jednocześnie fabuła będzie tutaj punktem zapalnym dla dotychczasowych fanów gier z serii Batman Arkham. Jak już bowiem od dawna wiadomo, nowy Legion Samobójców toczy się w tzw. Arkhamverse, czyli w tym samym uniwersum co wcześniejsze produkcje Rocksteady. Już na samym początku gry jesteśmy wrzuceni w konflikt o znacznie większych rozmiarach niż wcześniej (akcja toczy się jakieś 5 lat po wydarzeniach z Batman: Arkham Knight). Do miasta Metropolis przybywa bowiem kosmiczny najeźdźca Brainiac. Ci, którzy znają komiksy DC z pewnością orientują się, że to nie tylko jeden z najpotężniejszych przeciwników Supermana, ale także jeden z najgroźniejszych złoczyńców w ogóle. Bardzo szybko udaje mu się nie tylko zaprowadzić własne porządki w Metropolis, ale udaje mu się także narzucić swoją wolę trzem superbohaterom: Supermanowi, Batmanowi oraz Zielonej Latarni. Nie wspominam o dwóch postaciach: Flasha oraz Wonder Woman. Ten pierwszy w początkowym etapie gry nie jest jest jeszcze pod wpływem Brainiaca (choć dość szybko się to zmienia), z kolei Wonder Woman pozostaje wolna od działania złoczyńcy.

Recenzja Suicide Squad: Kill the Justice League - przeciętna gra-usługa, która miewa przebłyski dawnego Rocksteady [2]

Recenzja Suicide Squad: Kill the Justice League - przeciętna gra-usługa, która miewa przebłyski dawnego Rocksteady [3]

Recenzja Batman: Arkham Origins - Mroczny Rycerz powraca

Zamiast się wcielać w superbohaterów, tym razem studio Rocksteady oddaje nam do dyspozycji czwórkę antybohaterów z Task Force X, tzw. Legion Samobójców. Wzmożone zainteresowanie tą grupą pojawiło się po premierze filmów Warner Bros - Davida Ayera oraz Jamesa Gunna. W tej interpretacji, gramy następującymi postaciami: Harley Quinn, Boomerangiem, Deadshotem oraz King Sharkiem. Pomysł na taką fabułę jest, jak już wspomniałem, bardzo ciekawy, ale w mojej ocenie dużo lepiej by się sprawdził, gdyby gra nie była częścią Arkhamverse. Wydarzenia fabularne prowadzą bowiem do otrzymania jednego, konkretnego celu - zabicia tytułowej Ligi Sprawiedliwości. A więc również pozbycie się Batmana, w którego wcielaliśmy się wcześniej. Przyznam, że bardzo mocno mnie to gryzło, bo we wcześniejszych tytułach Batman został absolutnie fantastycznie zaprezentowany (a głos Kevina Conroy'a tylko potęgował to uczucie), natomiast tutaj musimy patrzeć na to, jak Gacek ginie. W dodatku sama scena jego śmierci jest w istocie splunięciem na całe dotychczasowe dziedzictwo z gier (kto oglądał publikowane materiały w sieci ten już doskonale wie, w jaki sposób cała scena się odbywa), a przynajmniej ja tak to odebrałem. Jakby tego było mało, gra w kilku momentach została doprawiona dzisiejszą poprawnością polityczną. Warto bowiem zwrócić uwagę, że tylko męscy superbohaterowie zostali skażeni mocą Brainiaca, natomiast Wonder Woman pozostawiono jako tą jedyną, nieskalaną złem aż do samego końca. W dodatku w dołączonym do gry Kodeksie (zbiór różnych materiałów o napotykanych postaciach, wrogach czy uzbrojeniu), przy opisie Wonder Woman wspomina się o toksycznej męskości jako jednej z największych chorób współczesnego społeczeństwa. W mojej ocenie szkoda, że motyw Brainiaca oraz zabijania członków Justice League wprowadzono akurat do tego konkretnego uniwersum, zamiast wykorzystać do tego motyw Multiwersum oraz alternatywnych rzeczywistości. W ten sposób bowiem studio Rocksteady, na własne życzenie, właściwie wyrzuca do kosza stworzony przez siebie świat.

Recenzja Suicide Squad: Kill the Justice League - przeciętna gra-usługa, która miewa przebłyski dawnego Rocksteady [4]

Recenzja Suicide Squad: Kill the Justice League - przeciętna gra-usługa, która miewa przebłyski dawnego Rocksteady [5]
Polecam dobrze wczytać się w tekst po prawej stronie

Recenzja Batman Arkham Asylum PC - Człowiek z batem

Wybaczcie mi tak długi opis wszystkich fabularnych meandrów tej gry, ale to właśnie historia i scenariusz bardzo mocno rzutują na to, jak się postrzega grę. Zostawiając już temat Ligi Sprawiedliwości, pochwalić należy tytułowy Legion Samobójców. Interakcje pomiędzy nimi nierzadko sprawiają autentycznego banana na twarzy i w trakcie wielu rozmów mamy okazje do pośmiania się. Najbardziej wyważony jest Deadshot, King Shark niejednokrotnie mędrkuje podczas dyskusji, Harley Quinn uwielbia się wygłupiać (choć powiedzmy, że w taki mądrzejszy sposób), natomiast Boomerang jest po prostu kretynem, z którego wszyscy się śmieją. Relacje pomiędzy nimi są doskonale uwypuklane poprzez znakomitej jakości przerywniki filmowe - to właśnie podczas nich czasami możemy poczuć namiastkę dawnego Rocksteady. Animacje, bogactwo szczegółów modeli postaci i mnóstwo efektów wizualnych - to wszystko sprawia, że na filmy przerywnikowe (a tych jest naprawdę sporo w grze) patrzy się z nieskrywaną przyjemnością. Potem jednak wracamy do właściwej gry, a gameplay jest tutaj... bez polotu.

Recenzja Suicide Squad: Kill the Justice League - przeciętna gra-usługa, która miewa przebłyski dawnego Rocksteady [6]

Recenzja Suicide Squad: Kill the Justice League - przeciętna gra-usługa, która miewa przebłyski dawnego Rocksteady [7]

Suicide Squad: Kill the Justice League jest grą-usługą z gatunku looter shooter, gdzie mamy mnóstwo przeciwników, tonę walki oraz zbieramy różne elementy wyposażenia (bronie, ozdobne elementy dla naszej bazy czy przedmioty rozszerzające nasze możliwości bojowe). Gra jest bardzo dynamiczna i pod tym względem jej projekt jest dużo lepszy niż innej gry Warner Bros. Games, mianowicie Gotham Knights. Tam grając samemu, po prostu graliśmy sami, tutaj nawet grając w pojedynkę, pozostała trójka z Task Force X zawsze (no, lub prawie zawsze) nam towarzyszy, co istotnie wpływa na dynamikę. Odczuwa się to mocno zwłaszcza na konsolach, gdzie nie tylko dostępny jest wyłącznie tryb gry w 60 klatkach na sekundę (tutaj twórcy Gotham Knights powinni uważnie popatrzeć, jak działa ich gra na tych samych konsolach), ale nawet możliwe jest poszerzenie pola widzenia do maksymalnie 110 stopni (co w grach konsolowych nie jest znowu aż tak częstą sprawą).

Recenzja Suicide Squad: Kill the Justice League - przeciętna gra-usługa, która miewa przebłyski dawnego Rocksteady [8]

Recenzja Suicide Squad: Kill the Justice League - przeciętna gra-usługa, która miewa przebłyski dawnego Rocksteady [9]

Twórcy starali się wprowadzić różnorodność w postawach poszczególnych członków Task Force X, ale udało im się to tylko połowicznie. Każdy z antybohaterów ma swoje konkretne sposoby poruszania się po mieście, co wynika z zastosowania dla nich zupełnie innych przedmiotów do szybkiego przemieszczania się. Postacie posiadają również swoje unikalne umiejętności, z których chętnie korzystają podczas starć (a te bardzo często są naprawdę rozbudowane, bo zdarza się, że jednocześnie atakuje nas nawet kilkudziesięciu wrogów jednocześnie). Deadshot korzysta z plecaka odrzutowego, Boomerang - z bumeranga (jak sama nazwa wskazuje), Harley Quinn wykorzystuje specjalną linkę, a King Shark to przede wszystkim jego własne, manualne zdolności. W tej skali, różnorodność jest dobrze zaprezentowana. Gdy jednak przychodzi do walk z użyciem broni palnej, wszystko się rozmywa. Każda z postaci może korzystać z tych samych typów broni o dokładnie takich samych parametrach. Deadshot znany jest z tego, że jest zabójczy podczas korzystania z broni na długi dystans. Jednak jeśli z tej samej broni skorzysta Harley lub King Shark, nic się nie zmieni pod kątem gunplayu. Każdy z członków Task Force X ma dokładnie takie same możliwości w posługiwaniu się każdym typem broni palnej, co obdziera tytuł z jakiejkolwiek różnorodności w tym aspekcie. Było to widoczne już w materiałach sprzed roku i wówczas było to mocno krytykowane.

Recenzja Suicide Squad: Kill the Justice League - przeciętna gra-usługa, która miewa przebłyski dawnego Rocksteady [10]

Recenzja Suicide Squad: Kill the Justice League - przeciętna gra-usługa, która miewa przebłyski dawnego Rocksteady [11]
Przerywniki filmowe w Legionie Samobójców są naprawdę bardzo wysokiej jakości

Nasze bronie możemy jednak ulepszać i modyfikować, a w tym celu potrzebujemy najpierw rozszerzyć skład naszego zespołu. Mowa tutaj przede wszystkim o Pingwinie, który ma możliwość zmiany parametrów każdego typu broni, Poison Ivy (ale uprzedzam, nie jest to ten sam Trujący Bluszcz co we wcześniejszych grach, dotychczasową wersję zmieniono na jakąś przedziwną ekoterrorystkę), która umożliwia nałożenie dodatkowych efektów dla broni, tj. chwilowe zamrażanie czy zatrucie oraz Gizmo, który raczy nas kolejnymi pomysłami na latające pojazdy z działkami. W dodatku misje poboczne, które często dla nich wykonujemy (nie są one obowiązkowe z punktu widzenia fabuły, ale dają nam konieczne zasoby do późniejszego ulepszania lub tworzenia nowych broni), mają wymogi by wykonywać je w jeden, odgórnie ustalony sposób, np. z wykorzystaniem pojazdów, atakując wyłącznie granatami lub wspomnianymi wyżej efektami od Poison Ivy. Misje poboczne (a nawet sporo tych wchodzących w skład głównego wątku fabularnego) są jednak często robione na jedno kopyto, gdzie po prostu musimy albo kogoś chronić albo pozbywać się wrogów w ustalony sposób. Po kilku takich misjach z rzędu już czuje się nudę i aby nie zacząć ziewać, konieczny jest najczęściej odpoczynek od samej gry. Tutaj niestety mocno daje się we znaki efekt gry-usługi.

Recenzja Suicide Squad: Kill the Justice League - przeciętna gra-usługa, która miewa przebłyski dawnego Rocksteady [12]

Recenzja Suicide Squad: Kill the Justice League - przeciętna gra-usługa, która miewa przebłyski dawnego Rocksteady [13]
Trujący Bluszcz trochę się zmienił od czasów trylogii Batman: Arkham...

Wizualnie Suicide Squad: Kill the Justice League nie wyróżnia się jakoś specjalnie. Na pewno świetnie prezentują się animacje oraz przerywniki filmowe - tutaj jest to bardzo wysoki poziom. Gra w skali mikro potrafi także zachwycić projektem niektórych uliczek Metropolis. W skali makro jednak jest co najwyżej nieźle. Dodam także, że gra ma wsparcie dla HDR i jest on wykorzystany bardzo dobrze. Na PlayStation 5 framerate jest w dużej mierze stały, ale przy ostrych akcjach z kilkudziesięcioma przeciwnikami na raz, gra potrafi obniżyć płynność. Z kolei na PC wszechobecny (przynajmniej u mnie na karcie GeForce RTX 4080) był stuttering, czyli coś z czym borykał się także Batman: Arkham Knight.

Recenzja Suicide Squad: Kill the Justice League - przeciętna gra-usługa, która miewa przebłyski dawnego Rocksteady [14]

Recenzja Suicide Squad: Kill the Justice League - przeciętna gra-usługa, która miewa przebłyski dawnego Rocksteady [15]

Czy nowym Legionem Samobójców warto się zainteresować? W obecnej cenie - nie i kropka. Suicide Squad: Kill the Justice League został dosłownie wypatroszony w dawnej magii studia Rocksteady i teraz wcześniejszy kunszt przebija się przede wszystkim w filmach przerywnikowych (i to nie we wszystkich). Pomysł na fabułę jest ciekawy, ekstremalnie rzadko eksploatowany w kontekście gier, choć umieszczenie tego w Arkhamverse będzie dla wielu nieakceptowalne, choćby przez to mamy tutaj ostatnie spotkanie z Batmanem, w którego wcielił się nieżyjący już aktor Kevin Conroy. Gra na dodatek ma bardzo mocno odczuwalny pierwiastek dzisiejszej poprawności politycznej, co także nie pomoże w odniesieniu sukcesu (bo dzisiaj już naprawdę wiele osób dosłownie rzyga tą całą poprawnością). Rocksteady chciało pójść (a może to Warner Bros chciało, a studio stało się już tylko zwyczajnym wyrobnikiem, rzemieślnikiem) w stronę gry-usługi a'la Marvel's Avengers. Tamta gra okazała się finalnie sromotną porażką i spodziewam się, że dokładnie tak samo skończy Legion Samobójców. Może w okolicach 100-150 złotych jeszcze będzie warto się przekonać na własnej skórze, czym jest Suicide Squad. Bo pomimo powtarzalności misji czy kontrowersyjnego podejścia do śmierci kolejnych członków Ligii (Batman to jedno, ale twórcy nie potraktowali łagodnie chociażby Flasha... mówiąc delikatnie), można się tutaj nawet nieźle bawić, zwłaszcza podczas starć z wrogami. A jeśli dla kogoś trylogia Batman: Arkham jest niczym świętość, to może lepiej nich całkowicie odpuści sobie ten tytuł... choćby po to, żeby nie splamić pamięci tamtych gier. Za udostępnienie kodów recenzenckich do gry dziękujemy polskiemu wydawcy, firmie Cenega.

Źródło: PurePC
Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 20

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.