Recenzja Mythos - Darmowe MMO w stylu Diablo II
- SPIS TREŚCI -
Komu w drogę...
Świat Mythos podzielono na kilkanaście odrębnych obszarów, które odkrywamy wraz z systematycznym wzrostem poziomu doświadczenia oraz potencjału ofensywnego naszego herosa. Początkowo większość ścieżek jest zablokowana, więc zanim postawimy stopę w kolejnej rozbudowanej lokacji, trzeba zaliczyć przynajmniej część pozostałych. Dzięki temu unikniemy też widoku kompletnych „świeżaków” w miejscach, gdzie czekałaby ich pewna śmierć oraz poniekąd samemu otrzymujemy motywację do nabijania „leveli”, aby dostać przepustkę uprawniającą do przejścia dalej. Poszczególne krainy i podlegające im sektory połączono systemem teleportów, zaś w każdej strefie czeka szereg zadań dostosowanych do zaawansowania postaci. Zebrawszy zlecenia, wchodzimy w międzywymiarową bramę, wybieramy punkt docelowy na mapie i chwilę później lądujemy w specjalnie wygenerowanej lokacji. Jeżeli podróżujemy samotnie nie spotkamy tam innego gracza, a trafności wyboru możemy być pewni - od razu widać jakie zadanie jest do wykonania w danym obszarze. Centrum kolorowej krainy Uld stanowi Niebiańska Wyspa - stacjonuje tam lokalna elita i toczy życie towarzyskie.
Jednym z najbardziej rewolucyjnych rozwiązań wprowadzonych przez dziadka Diablo i wciąż powszechnie stosowanych w hack'n'slash, był losowy generator podziemi. Teoretycznie daje to nieskończoną ilość kombinacji plansz, przedłużając jednocześnie czas rozgrywki. Mythos, podobnie jak wiele innych pokrewnych tytułów (min.: Torchlight), także idzie za ciosem wykorzystując ten patent. Co ciekawe, żeby lochy zostały zresetowane wcale nie trzeba wychodzić z gry - służy do tego dedykowany przycisk. Pomysł niby oczywisty, ale jakże ułatwiający życie przeciętnemu poszukiwaczowi przygód. Niestety, skomplikowaniem oraz rozmiarami przygotowane terytoria nie imponują, najczęściej porażając schematycznością i przewidywalnością. Wprawdzie ułożenie korytarzy ulega zmianie, aczkolwiek jest to zagrywka czysto kosmetyczna - ewidentnie brakuje elementów skutecznie urozmaicających labirynty, pola i łąki. Większość z nich można przebiec w pięć minut uwzględniając pacyfikację maszkar, poszczególne kondygnacje (zwykle tylko dwie-trzy) wyglądają identycznie, natomiast ostatni poziom jest zazwyczaj jednym pomieszczeniem.
Design lokacji pozostawia sporo do życzenia zarówno pod względem stylistyki, jak i samego projektu - praktycznie każda osada wygląda bardzo podobnie. Znacznie lepiej wypada liczba scenerii, które w trakcie dobijania do 50 poziomu prawdopodobnie obejrzymy. Splądrujemy więc lasy, wilgotne groty, pustynne stepy, skaliste wzgórza, pokryte śniegiem równiny oraz katakumby, kopalnie, legowiska legendarnych stworów czy wreszcie miasteczka i wioski. Tutaj Mythos serwuje nam standardowy zestaw plenerów, niezbędny w każdej grze fantasy. Bardzo przydatnym gadżetem, acz wcale nie oryginalnym, jest „kamień kotwiczny” przenoszący bohatera z dowolnego miejsca na planszy wprost do wyjścia z obszaru. Zamiast korzystać z płatnych teleportów albo co gorsza nieustannie biegać, możemy w łatwy i szybki sposób wyskoczyć do najbliższej osady. Swoją drogą zastanawiający bywał chaos panujący w niektórych lokacjach - pośród NPC oraz innych graczy robiących zakupy, biegało sporo dzikiej agresywnej zwierzyny. Rozumiem, że część menażerii stanowiła element zadań, ale trochę dziwnie to wyszło...
Skoro już przy misjach jesteśmy, należałoby napisać kilka gorzkich słów o ich zakresie oraz liczebności. O ile roboty dla oddanego eksterminatora absolutnie nie zabraknie, tak wzywań iście epickich w Mythos ze świecą szukać. Twórcy poszli na ilość, zapominając o jakości - dlatego gros wyzwań sprowadza się do wymordowania gnieżdżących nieopodal potworów, przyniesienia cennego artefaktu lub doręczenia przesyłki drugiej postaci w innej wiosce. Zaawansowane opcje dialogowe nie występują wcale, więc zmuszeni jesteśmy przeczytać formułkę i zadanie przyjąć albo odrzucić. Pamiętajmy jednak, że obcujemy z rasowym hack'n'slash gdzie gadka schodzi na dalszy plan, bowiem sława i bogactwo czeka wyłącznie na bohaterów czynnie machających mieczem. Zresztą, nikt chyba nie oczekiwał od Mythos, że scenariuszem dorówna Wiedźminowi czy Baldur's Gate, nieprawdaż? Tutaj liczy się przede wszystkim grupowa sieczka ze znajomymi, kolekcjonowanie wyposażenia oraz nabijanie skilli - taki niewymagający styl rozgrywki trzeba po prostu lubić.
Powiązane publikacje

Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150
Recenzja Path of Exile 2, czyli pogromcy Diablo 4. Opinia po wielu godzinach spędzonych w Early Access
77