Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Tomb Raider Underworld - Lara wciąż w formie

Sebastian Oktaba | 14-01-2009 13:51 |

Wyginam śmiało ciało

Panna Croft słynie z niezwykle gibkiego ciała, zdolnego do najbardziej wyszukanych akrobacji. W Underworld potrafi bodajże wszystko, czego do tej pory się nauczyła, a może i jeszcze więcej. Piruety, salta, gwiazdy, przewroty i zwody, to zaledwie część bogatego repertuaru. Chlebem powszednim jest przemykanie wąskimi gzymsami, lawirowanie na czubkach kolumn czy wspinacza po skalnych zboczach. Mało tego, zmoczymy pośladki nurkując bez opamiętania w wodach mórz oraz zasiądziemy za sterami motocykla. Szczególnie podczas pływania widać, że ruchy bohaterki są bardzo miękkie i naturalne. Okazale wypada również użycie linki z hakiem, niezbędnej podczas pokonywania rozpadlin i wdrapywania na strome ścianki. Można bujać się do woli podziwiając grację i zręczność z jaką postać wykonuje tą akrobatyczną czynność. Nie zabrakło także drobiazgów i smaczków. W momencie zbliżania się do źródła ognia, Lara zasłania twarz rękoma. Animacja, jak mniemam szkieletowa, spisuje się naprawdę nieźle. Całość zasługuje na gromkie brawa, aczkolwiek Altair z Assassin's Creed poprzeczkę ustawił bardzo wysoko i chyba nadal pozostaje wzorem do naśladowania. W Underworld zdarzają się niestety sporadyczne przypadki, gdy niektóre sekwencje (głównie te najbardziej wyszukane) nie do końca zgrywają się ze sobą. Owocuje to „przeskokami” z jednej pozycji w drugą, bez subtelnego przejścia. Z mniej przyjemnych przypadków trzeba wspomnieć, że Lara czasami potrafi zablokować się w jakimś obiekcie - całe szczęście tylko na krótką chwilę. Poza tym nie ma się do czego przyczepić.

Tombr Raider: Underworld zdecydowanie nie jest przeznaczony dla osób szukających mnóstwa akcji. Walki mamy tu jak na lekarstwo i stanowi ona raczej przykry obowiązek, niż atrakcję. Eksploracja jest motywem przewodnim, a co za tym idzie, rozwiązywanie zagadek w odwiedzanych lokacjach. Właśnie, łamigłówki ... Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że autorzy za bardzo chcieli udziwnić niektóre wyzwania. Sposób funkcjonowania poszczególnych maszynerii faktycznie miejscami imponuje ... ale nielogicznością działania. W pewnych przypadkach ciąg czynności wydaje się absurdalny, wzbudzając jedynie uśmieszek politowania. Po prostu takie przesadnie wyszukane „dziwadła” jak wejście do Xibalba w południowym Meksyku, od razu zostają skreślone z listy pod tytułem: „A może rzeczywiście tak było?”. Kwestię ramp dla motocykla, z którymi mamy do czynienia w wyżej wymienionej lokacji, pozostawię bez komentarza (starożytne katakumby!). Jednak zdecydowanie przeważają przemyślane zadania, wymagające od grającego więcej spostrzegawczości niż użycia szarych komórek. Podobnie jak w poprzednich (lecz tych nowszych) odsłonach, poziom wyzwań stawianych przed graczem nie jest przesadnie wysoki. Dawne Tomb Raidery wymagały skupienia, cierpliwości i determinacji, a ich ukończenie owocowało pełną satysfakcją. Natomiast Underworld okazuje się mało wymagający nawet dla niewprawionego w zręcznościówkach amatora przygody. Takiego jak ja! Zaciąłem się bodajże trzy razy w trakcie całej gry. Zresztą zawsze można zerknąć do dziennika w poszukiwaniu pomocy. Podpowiedzi bywają nieco nieprecyzyjne, stanowią jednak ostatnią deskę ratunku w momentach zwątpienia we własne umiejętności. W chwilach zapętlenia przydaje się także mapa sonarowa, tworząca trójwymiarowy obraz okolicy.

W Underworld z pewnością nie brakuje przesuwania wajch oraz wspinaczek po najróżniejszych elementach otoczenia w celu odnajdywania nowych przejść. Belki, kolumny, gzymsy, głazy, rusztowania - dosłownie wszystko na czym uda nam się zawiesić, może posłużyć jako droga do przejścia. Czasem trzeba wykazać się refleksem bądź rozwagą, czasem zaś wyobraźnią. Esencja każdego Tomb Raidera została jak najbardziej zachowana. Tempo gry wyważono idealnie. Zabawa nie przypomina niekończącego się biegu z przeszkodami, ani tym bardziej nie usypia. Poziomy zostały ciekawie zaprojektowane z uwzględnieniem trudno dostępnych miejsc, do których dojście zajmuje kilka dłuższych chwil. Co prawda zdarzają się chwile, gdy sekwencje wdrapywania na najwyższa półkę zaczynają nużyć. Jak coś sknocimy i zachodzi potrzeba powtórki, trwające ładnych parę minut wspinaczki ciągną się w nieskończoność. Jest to jednak zjawisko przejściowe, pewnie w ogóle nie dotyczące osób, które zwyczajnie gustują w tego typu grach. Cóż więcej? Jeżeli się dobrze zastanowić i rozejrzeć, poziomy wydają się być wręcz stworzone z myślą o Larze. Przestrzeń zagospodarowano w taki sposób, że niemal każdy centymetr mapy znajduje się dokładnie w takiej odległości, aby Croftówna mogła do niego dotrzeć. Czy to wada? Raczej nie, w końcu chodzi o godziwą rozrywkę, prawda? Fani nowych odsłon TR (szczególnie Legendy) powinni czuć się usatysfakcjonowani. Grywalność stoi na przyzwoitym poziomie i mobilizuje do odkrywania kolejnych rozdziałów historii. To duży plus.

Lokacji co prawda nie ma zatrzęsienia, niemniej odwiedzimy kilka szalenie interesujących. Począwszy od płonącej posiadłości rodziny Croftów, przypominającej siedlisko Bruce'a Wayna, aż do nietkniętych od tysiącleci ludzką stopą świątyń. Egzotyczna, malownicza i słoneczna Tajlandia, skąpany w strugach deszczu Południowy Meksyk czy starożytne ruiny na dnie morza Śródziemnego - trochę tego będzie. Oprócz kręcenia się pośród rumowisk zajrzymy także na statek, z którego trzeba czym prędzej wiać, zanim eksploduje i zatonie. Na każdej mapie w przeróżnych miejscach poukrywane zostały bonusy w postaci kielichów i klejnotów, będące gratką dla zbieraczy. Ich rola jest oczywista, odblokowują dodatkowe materiały w menu głównym: filmiki, szkice, projekty postaci i scenopisy. Zastanawia mnie natomiast, dlaczego pani archeolog bez mrugnięcia okiem rozbija antyczne wazy w poszukiwaniu świecidełek? Gdzie sumienie zawodowe? Warto jaszcze zaznaczyć, że Lara podczas wkraczania do nowych lokacji najczęściej prowadzi coś na kształt monologu naukowego. Można wtedy nieco posłuchać o różnych ciekawostkach z mitologii, ale jako wiążącego źródła informacji, którymi chwielibyście zabłysnąć na historii Underworld bym nie traktował. Mimo wszystko przyjemny dodatek, charakterystyczny dla serii. Pozwolę sobie tylko na osobistą uwagę, że filmy z Indiana Jonesem (pierwsze trzy na pewno) są pod tym względem nadal niedoścignione.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.