Eleglide Citycrosser to miejski rower elektryczny z mocnym wspomaganiem i trybem jazdy tylko na akumulatorze

Eleglide Citycrosser - silnik, przerzutki, prędkość, zasięg

Eleglide Citycrosser wyposażony został w jeden silnik elektryczny schowany wewnątrz piasty tylnego koła. Ma on moc 250 W, czyli zgodną z europejskimi przepisami. Producent deklaruje jednak, że szczytowa (chwilowa) moc może docierać do 400 W. Jeśli mam być szczery, to moje wrażenia odnośnie przyspieszenia i sprawności wjeżdżania na lekkie wzniesienia są na tyle pozytywne, że nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że nawet podstawowa moc jest nieco wyższa od tych zakładanych 250 W. Moment obrotowy to z kolei 45 Nm. Teoretycznie taka moc i moment mogą się wydawać niewielkie, ale należy pamiętać tutaj o dwóch rzeczach. Po pierwsze: Citycrosser ma opony stawiające zaskakująco niski opór w czasie jazdy, dlatego wspomaganie lub nawet jazda z czystym napędem elektrycznym są bardzo efektywne. Martwić zacząłbym się dopiero wtedy, gdyby rower miał grube “baloniaste” opony, z terenowym bieżnikiem, ale na szczęście tak nie jest. Po drugie: rower waży 21 kg, więc jak na elektryka jest niezbyt ciężki. Zasadniczo największe znaczenie ma więc masa osoby, która na tym rowerze jedzie. Ja ważę obecnie 74 kg, więc łącznie z rowerem silnik musi poradzić sobie z ciężarem około 95 kg i w moim odczuciu robi to bardziej niż zadowalająco.

Ważne jest również to, że Citycrosser ma czujnik momentu obrotowego, co oznacza, że bardzo szybko wykrywa nacisk na pedały (rozpoczęcie jazdy). Dzięki temu wspomaganie elektryczne aktywuje się niemal natychmiast, a nie dopiero po połowie obrotu lub nawet po całym. Gdy widzę, że włączyło się zielone światło i rozpoczynam jazdę, to mogę liczyć na to, że rower zacznie mnie wspierać od razu. Model ten wyposażony jest w przerzutkę Shimano Tourney, umieszczoną tylko z tyłu. Ma ona 7 biegów, ale czułość sensora momentu obrotowego i efektywność silnika są na tyle dobre, że w trybie jazdy ze wspomaganiem nie musiałem się w ogóle kłopotać zmianą biegów. Po prostu ustawiałem najwyższy bieg (największa prędkość) i tak jeździłem cały czas. Dla silnika nie stanowiło to żadnego problemu. Oczywiście jeżdżąc bez wspomagania, korzystałem niemal z całego zakresu biegów, zwłaszcza jeżdżąc pod górkę, ale z asystą nie było to konieczne - wtedy równie dobrze rower mógłby mieć jeden, najwyższy bieg. Wolnobieg jest marki SunRun, a manetka do przerzucania biegów jest cynglowa, typu RapidFire Plus (obsługiwana kciukiem i palcem wskazującym).

Jeśli chodzi o prędkości uzyskiwane na tym rowerze, to zacząć należy od tego, że poza siedmioma mechanicznymi biegami mamy do dyspozycji również 5 poziomów mocy wspomagania (1: 20%, 2: 50%, 3: 100%, 4: 150%, 5: 200%). Rzecz jasna w trybie asysty realnie osiągana prędkość w dużej mierze zależy od tego jak szybko kręcisz pedałami, ale należy napisać o tym, że wspomaganie wyłącza się powyżej ustalonej prędkości maksymalnej. Jak już napisałem wcześniej, ta prędkość domyślnie wynosi 25 km/h, a maksymalnie 32 km/h, więc w najlepszym wariancie powyżej tej drugiej wartości napędzasz już rower tylko siłą swoich mięśni. Generalnie jazda z prędkością około 30 km/h na płaskiej, twardej nawierzchni nie sprawia żadnego problemu i nie męczy (oczywiście z asystą silnika elektrycznego). Maksymalna prędkość, jaką udało mi się uzyskać wynosiła około 52 km/h, oczywiście powyżej 32 km/h w grę wchodziła już tylko siła mięśni. Licznik prędkości w rowerze dość precyzyjnie pokrywa się ze wskazaniami licznika GPS. Rozbieżności przy wyższych prędkościach wynosiły 2 - 3 km/h, ale przy typowej jeździe około 1 km/h.

Gdy akumulator się wyczerpie, to jest już gorzej, bo rower jest dość ciężki, więc nawet niewielkie podjazdy bywają męczące. Na szczęście jazda po płaskim asfalcie jest wystarczająco przyjemna, głównie ze względu na małe opory toczenia opon. Muszę jednak przyznać, że bez wspomagania nie jeździłem już około 28 - 30 km/h, lecz bliżej dwudziestu. Jeśli chodzi o prędkości uzyskiwane wyłącznie w trybie elektrycznym, to potwierdzam to, co deklaruje producent. Fabrycznie można jechać 25 km/h, ale po zmianie ustawienia w ukrytym menu, rower na samym silniku rozpędza się do 31 - 32 km/h na twardej, równej, płaskiej nawierzchni. Typowo oczywiście jeździłem w trybie 25 km/h i w takim przypadku silnik pozwalał utrzymać prędkość powyżej 20 km/h, nawet w czasie lekkich podjazdów (nachylenie kilka stopni), oczywiście przy mojej aktualnej masie ciała około 74 kg. Ważne jest to, że w czasie zjazdów, gdy rower przekroczy maksymalną prędkość (25 lub 32 km/h) silnik wyłącza się i aktywuje ponownie, dopiero gdy prędkość spadnie poniżej tych wartości. Rzecz jasna ma to służyć obniżeniu zużycia energii. Dotyczy to jednakowo trybu wspomaganej jazdy, jak i pełnego napędu elektrycznego.

Na jaki dystans wystarcza akumulator? Producent deklaruje zasięg 75 km przy stałej prędkości 15 km/h, temperaturze otoczenia 26 stopni Celsjusza, masie jadącej osoby wraz z bagażem do 75 kg, bez silnego wiatru. W moim przypadku wyglądało to tak: masa rowerzysty 74 kg, temperatury wahały się od +16 do +19 stopni (a jak wiadomo im chłodniej, tym akumulator gorzej się spisuje), średnia prędkość wyniosła około 24 km/h, czyli powyżej zakładanej przez producenta (w tym sporo przystanków na światłach w mieście), a wiatr był lekki lub umiarkowany (ale był!). W dodatku muszę zaznaczyć ważną rzecz: testowa trasa prowadziła po terenie z elewacją 54 - 75 m, więc nie nazwałbym go całkiem płaskim. Po drodze kilka razy wjeżdżałem na lekkie pagórki, w innych miejscach musiałem kilkadziesiąt razy ruszać spod świateł na skrzyżowaniach i rondach, a to bardziej obciąża akumulator, niż stała jazda bez zatrzymywania. Jaki zasięg realnie uzyskałem?

Jak się okazuje całkiem dobry. W czasie jazdy tylko na najwyższym, siódmym biegu i największej mocy wspomagania (poziom 5) osiągnąłem łącznie ponad 54 km. Pierwsza kreska na wskaźniku akumulatora spadła dopiero po 21 km, kolejna po 11, kolejna po 10, a potem poszło to już znacznie szybciej. Biorąc pod uwagę to, że jednak warunki były bardziej wymagające od założeń producenta, chcę przyznać, że jest to bardzo dobry zasięg. W czasie dodatkowego testu, gdy przerzucałem biegi (a nie jeździłem tylko na 7), przy mocy wspomagania na poziomie 2 lub 3 mogłem osiągnąć już do 70 km. Słowem: zasięg roweru Eleglide Citycrosser na jednym ładowaniu akumulatora oceniam pozytywnie. Nawet jeśli ktoś z jakiegoś powodu zechce jechać wyłącznie na napędzie elektrycznym, to może liczyć na zasięg około 20 km, przy czym ja to sprawdzałem w niezbyt równym terenie, więc na płaskim, przy stałej prędkości może być większy, a na pagórkowatym mniejszy. To chyba oczywiste, ale w razie czego dodam, że jadąc wyłącznie na “elektryce” prędkość nie zależy od wybranego mechanicznego biegu na tylnej przerzutce. Silnik jest wbudowany wewnątrz piasty tylnego koła. Ładowarka w zestawie ma 84 W (42 V x 2 A) i uzupełnia energię w około 6 godzin.

• « pierwsza
• ‹ poprzednia
• 1
• 2
• 3
• 4
• następna ›
• ostatnia »