Recenzja Sid Meier's Civilization VI - Oszlifowany diament
- SPIS TREŚCI -
Zanim zaczęto liczyć czas, kiedy nie było Boga i nie stała synagoga człowiek był jak pan. Podobnie sprawa wygląda w serii gier Civilization, jednak tutaj pełnię władzy mamy nawet na długo po pojawieniu się pierwszego z bóstw. W ręce gracza, jedynego słusznego monarchy, od ćwierćwiecza oddawane są losy wybranej cywilizacji. To na naszych barkach spoczywa odpowiednie zarządzanie ekonomią, polityką i aspektami militarnymi państwa. Wybieramy co i czego chcemy nauczyć naszych ludzi, gdzie wybudować kolejne miasto oraz z kim warto się sprzymierzyć, a na kogo nasłać szpiegów. Żadne z tych zadań nie jest wcale łatwe, ale wciąga. Pozwala zatopić się w innej rzeczywistości i obudzić w sobie wewnętrznego polityka oraz generała. Z tego też powodu, gdy tylko zaproponowano bym zabrał się za recenzję Sid Meier's Civilization VI ja już odpalałem komputer.
Autor: Przemysław Banasiak
Cała seria gier komputerowych, której autorem jest kanadyjski programista Sidney Meier należy do nurtu turowych strategii. Gatunek ten aktualnie nie ma zbyt wielu głośnych przedstawicieli, jednak w zamian każdy większy bądź mniejszy tytuł tego typu jest produkcją co najmniej dobrą. Sama Cywilizacja towarzyszy swoim fanom już od dobrych dwudziestu pięciu lat, przyciągając przed ekrany zarówno naprawdę młodych, jak i zdecydowanie starszych graczy. Pierwsza część przyczyniła się tak naprawdę do wykreowania znanych nam dzisiaj standardów. Ja również jestem mocnym sympatykiem wszystkich części i spędziłem w nich tysiące godzin na dobrej zabawie. Mogę jednak z całą pewnością powiedzieć, że robi to ze mnie tylko niedzielnego gracza i daleko mi do wyjadacza w jakimkolwiek stopniu. Czas, który poświęciłem na potyczki z przeciwnikami sterowanymi przez komputer, sieciowymi oponentami czy dobrymi znajomymi to dopiero ułamek tego, co poniektórzy mają na swoim koncie. I to wcale niekoniecznie steamowym, bo platforma ta powstał dwanaście lat później.
Potwierdza to fakt, który chętnie i słusznie głoszony był w wielu recenzjach poprzednich części Civilization. Ta gra jest pioruńsko rozbudowana i stwarza bezlik możliwości, jeśli tylko użytkownik jest w stanie je zauważyć, a następnie odpowiednio wykorzystać. Poziom trudności skacze diametralnie w momencie, w którym innymi nacjami zarządza żywy człowiek, a nie zaprogramowane AI. Odpada wtedy bowiem możliwość wykorzystania pewnych znanych nam już do bólu schematów i powtarzanych błędów. Nie wiemy też czy, kiedy i w jaki sposób zostaniemy zaatakowani. Sojusze zaś nie są „wieczne” – zdrada przez innego gracza jest praktycznie pewna. Co prawda można wykorzystywać błędy popełniane przez ludzi, jednak to w równej mierze ułatwienie, jaki utrudnienie. Element losowy, który uwzględnić w swoim planie rozwoju potrafią tylko nieliczni, najlepsi z najlepszych.
Sid Meier's Civilization VI wzbudzało moje wątpliwości od momentu pierwszych zapowiedzi. Wśród głównych powodów znajdowała się znaczna zmiana oprawy graficznej oraz obawy o to czy Firaxis Games podoła wyzwaniu. Wiadomo – ich twory to klasa sama w sobie, jednak poprzednia, piąta część Cywilizacji po wydaniu wszystkich dodatków DLC stanowiła swoiste dzieło idealne. Zastanawiając się nad tym, co można poprawić w samej rozgrywce nijak nie mogłem doszukać się sensownych zmian. Wszystkie były raczej drobnostkami, które wymagały dopracowania, ale nie silnych zmian. Jak widzicie więc w momencie rozpoczynania testów daleko mi było do niepoprawnego i przekłamanego hiperoptymizmu. To tyle słowem wstępu, teraz pora wybrać najlepsze miejsce dla nowej cywilizacji.
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- następna ›
- ostatnia »