Recenzja Serious Sam 4 - Czy są tu jakieś potwory do rozje... chania?
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Recenzja Serious Sam 4 - Czy są tu jakieś potwory do rozje... chania?
- 2 - Ja i mój przyjaciel C4 zrobimy to po swojemu, czyli ile Sama jest w Samie?
- 3 - Zbyt poważnie ładne lokacje, zbyt poważnie przeciętne gęby
- 4 - Serious Sam 4 - tryb sieciowy: takich trzech jak nas dwóch, nie ma ani jednego
- 5 - MSI trident X - platforma na jakiej testujemy gry
- 6 - Galeria (nie)poważnych screenów 1
- 7 - Galeria (nie)poważnych screenów 2
- 8 - Serious Sam 4 - kwestie techniczne i podsumowanie
Ja i mój przyjaciel C4 zrobimy to po swojemu, czyli ile Sama jest w Samie?
Ciągnąc temat fabuły i lore, warto zauważyć, że w grze całkiem sporo jest także stereotypów - mamy więc szalonego, niemieckiego doktorka, czy przekoloryzowanych meksykańskich macho. Nic w tym złego i może się to nawet podobać, jednak trochę to tak, jakby SS4 chciał śmieszyć na siłę wszystkim, czym tylko się da. Choć przyznam, że wspomniany profesor imieniem Gottlieb, to całkiem pocieszna kreatura, która zleca nam dodatkowe zadania w najmniej oczekiwanym momencie. A więc gdy spindalamy przed hordą dziesiątek potworów, ten nagle odzywa się w naszej słuchawce i pyta, czy nie moglibyśmy zboczyć po parę sprawunków. A no właśnie - w SS4 pojawiły się znaczniki misji i to nie dlatego, że gracze są coraz mniej inteligentni i zaradni (choć to pewnie trochę też), ale dlatego, że w nowej odsłonie prócz zadania głównego, natkniemy się także na zadania poboczne, oznaczone innym kolorem znacznika. Wykonując je otrzymujemy najczęściej jakąś dodatkową broń (np. mała czarna dziura, czy hologram Sama, który odwraca uwagę przeciwników), która naprawdę przydaje się w potyczkach. Ostatecznie więc dość chętnie brałam udział w "side-questach", zwłaszcza że nie wymagały przesadnego zbaczenia z trasy i nie były też irytujące czy powtarzalne (nie licząc powtarzających się walk). Podczas zabawy zwiedzać będziemy takie miejscówki jak rzymskie Koloseum, Biblioteka Watykańska, urokliwe, francuskie miasteczka z położonymi nieopodal rozpościerającymi się hen hen polami, a nawet koło podbiegunowe. O tym, jak to wszystko wygląda opowiem Wam później, a teraz jeszcze chwila o kwestiach mniej technicznych.
Zadanie poboczne z taką nagrodą? Potrzymaj mi bimber.
Gry na wrzesień 2020: Avengers, Crysis, Serious Sam i Tony Hawk
W "Czwórce" ostatecznym celem Sama jest zdobycie Świętego Graala, który zgodnie z przepowiednią ma przywrócić ład na ziemi, choć podczas zabawy natkniemy się na wiele postaci pobocznych, które twierdzą, że kosmici przybyli tu raczej po to, by nas zbawić. Od tych popaprańców bardziej spodobała mi się jednak postać włoskiej babci, która w pewnym momencie przygody służyła nam jako snajperski support i ostatecznie podarowała całkiem zmyślny prezent (nie, nie był to bimber z kredensu). O gameplay'u można powiedzieć jeszcze tyle, że niestety, ale potrafi być monotonny. No, chyba że zdecydujecie się na jeden z wyższych poziomów trudności (a jest ich pięć), wtedy na nudę narzekać nie będziecie, choć możliwe, że wtedy szala przechyli się w stronę frustracji. Mianowicie w SS4, niemal każda, a już co najmniej co druga misja "pachnie" niczym finał. Rozchodzi mi się o to, że twórcy naprawdę dowalili z ilością przeciwników na metr kwadratowy. Jeszcze przed premierą powiedziane było, że żaden SS nie miał dotąd tak rozległych lokacji z taką masą wrogów. I fakt, choć moje osobiste szacunki wskazują, że na raz w naszym towarzystwie znajduje się nie więcej niż 60 potworów (mogłam się pomylić o jakieś 20, trudno w takich warunkach liczyć). Nie ma to jednak przełożenia na pierwszą misję, będącą zarazem zapowiedzią ostatniej (gra zaczyna się z grubej rury, jak u Hitchcocka). Ostatecznie z tą masą przeciwników jest raczej tak, że pojawia się ich sporo, po czym wybijamy około dziesięciu, a w ich miejsce pojawia się kolejnych dziesięć.
Na mapach zazwyczaj mamy całe mnóstwo wrogów. Ostatnia misja to jednak totalny mayhem.
Walki potrafią więc trwać całkiem długo, chyba że zdecydujemy się po prostu zwiać przed potworami (tak jest momentami mądrzej, zwłaszcza gdy misja robi się zbyt monotonna). Czasami jest jednak tak, że gra nie pozwoli nam pójść dalej (np. zamknie przed nami jedyną bramę z wyjściem), dopóki nie rozwalimy konkretnej ilości niemilców. Przeciwnicy obdarowani zostali inteligencją taką... powiedzmy 6/10, choć ci o bardziej ludzkich kształtach z powodzeniem skrywają się za osłonami i zmuszają nas np. do skorzystania ze snajperki. Generalnie gunplay jest bardzo dobry, po prostu "seriousowy" i fani dotychczasowych odsłon nie będą narzekać na feeling czy na rodzaje udostępnionych w grze broni. Sami twórcy w pytaniu o to, co zmieniło się w SS4 pod względem poprzednich części zaznaczyli, że jeśli coś działa, to nie należy tego naprawiać. I generalnie mieli rację, choć mimo wszystko nie obyło się bez pewnych przyjemnych ewolucji jak właśnie chociażby poboczne zadania czy wykorzystywanie pojazdów do transportu. Twórcy nie mieli jednak innej opcji - gdyby tego nie zrobili, a i nie dostosowali nowej gry pod dzisiejsze standardy, SS4 otrzymałby z pewnością łatkę DLC do SS3. Wracając do broni - jest ich 15 i są dość zróżnicowane: nóż, shotgun, karabinki, przenośna armata (a co), działko laserowe itd. Co ważne, niektóre z nich mają dwa tryby pracy (pod LPM i PPM). Fajnie też, że drzewko ulepszeń pozwala nam uaktywnić opcję operowania dwoma giwerami na raz.
Ulepszenia z drzewka rozwoju są odczuwalne, a punkty do niego zdobywamy namierzając takie oto znajdźki, jak ta na screenie powyżej.
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Recenzja Serious Sam 4 - Czy są tu jakieś potwory do rozje... chania?
- 2 - Ja i mój przyjaciel C4 zrobimy to po swojemu, czyli ile Sama jest w Samie?
- 3 - Zbyt poważnie ładne lokacje, zbyt poważnie przeciętne gęby
- 4 - Serious Sam 4 - tryb sieciowy: takich trzech jak nas dwóch, nie ma ani jednego
- 5 - MSI trident X - platforma na jakiej testujemy gry
- 6 - Galeria (nie)poważnych screenów 1
- 7 - Galeria (nie)poważnych screenów 2
- 8 - Serious Sam 4 - kwestie techniczne i podsumowanie
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150