Recenzja Operation Flashpoint: Dragon Rising PC
- SPIS TREŚCI -
Przymusowy pobór do wojska, spędzający sen z powiek większej części świeżo upieczonych maturzystów i absolwentów, to już przeszłość. Ucierpi na tym nie tyle obronność kraju, co wszelkiej maści szkoły policealne oraz prywatne uczelnie. Nagle okazuje się, że dotychczas oblegane placówki wydające od ręki zaświadczenia do WKU świecą pustkami. Czyżby młodzież straciła chęć do poszerzania wiedzy? Wszystkim, którzy z przywileju pełnienia konstytucyjnego obowiązku zrezygnowali lub, co gorsza, nie zakwalifikowali się na ostatni wakacyjny turnus, ale chcieliby przynajmniej zobaczyć jak wygląda zawodowa służba dla ojczyzny (McDonalda), mają jeszcze szansę doświadczyć uroków armii. Jeżeli używane kamasze, zardzewiały AK-47, rozwrzeszczany głos kaprala albo pobudki o świcie wam nie odpowiadają, jest pewna alternatywa. Operation Flashpoint Dragon Rising powstała właśnie dla takich jak Wy, rekrucie. Frontowa przygoda, modny mundur i rekreacyjne przejażdżki transporterem są na wyciągniecie ręki. Chętni wystąp! Kto by pomyślał, że realistyczne gry Fps z akcentem taktycznym mają aż takie wzięcie? Cóż, gdyby wojsko faktycznie oferowało podobne wrażenia co Dragon Rising, ludzie zabijaliby się już o samo miejsce w koszarach. Zatem - prezentuj broń i naprzód marsz!
Autor: Sebastian „Caleb” Oktaba
Tegoroczne późne lato na wyspie Skira należało do najbardziej upalnych w historii. Chociaż sezon wypoczynkowy trwał w najlepsze, słońcem oraz słodkim lenistwem nikt nie miał czasu się rozkoszować. Na liczącym niespełna 220 kilometrów kwadratowych lądzie, Rosjanie odkrywają pokaźne złoża ropy naftowej, jakby mało mieli dóbr naturalnych. Szczęście naszych wschodnich sąsiadów nie trwało jednak długo, bowiem z postawą roszczeniową wyszli „spragnieni” Chińczycy. Państwo Środka od razu przystąpiło do zdecydowanego działania, łaknąc cennego surowca. Armia Chińskiej Republiki Ludowej zuchwale zajmuje znaczną część terenu, wprowadzając prawo silniejszego. Dumni Rosjanie zamiast wykorzystać zgromadzony potencjał militarny najwidoczniej doznali szoku, skoro na pomoc wezwali swoich najlepszych sojuszników, czyli... Amerykanów. Siły wojskowe USA, postawione w stan najwyższej gotowości, błyskawicznie pakują manatki i ruszają na drugi koniec świata z pieśnią na ustach. Altruizm chłopaków Wuja Sama nie zna granic, choć niewykluczone, że liczą po cichu na udział w wydobyciu czarnego złota. Tak czy owak, rozpoczyna się konflikt z udziałem trzech największych mocarstw, zaś my pokierujemy częścią akcji militarnych na terenie Skirii... Nieważne w imię czego... Grunt, że znowu nadarza się okazja żeby postrzelać do żółtków... Scenariusz Operation Flashpoint Dragon Rising wydaje się wyjątkowo naciągany, szczególnie jak na grę traktującą o działaniach wojennych. W stosunku do ArmA II, przypominającej niedawny konflikt gruziński, to niemal fantastyka. Któż uwierzy, że Rosjanie, dostając solidne baty od Chińczyków, szukali by wsparcia akurat w ramionach USA? Absurd. Pomijając kwestie fabularne, wiadomo czego należy się spodziewać. Amatorom strzelanin, którzy wojnę widzą wyłącznie przez pryzmat masowej pacyfikacji sił wroga, nowy produkt Codemasters może stanąć kością w gardle. Choć druga odsłona Operation Flashpoint nie jest tak „hardkorowa” jak ArmA II, to zdecydowanie poważniejsze podejście do wojennej problematyki.
Słowo wyjaśnienia należy się osobom, które dotychczas nazwę Operation Flashpoint kojarzyły wyłącznie ze studiem Bohemia Interactive. I prawidłowo, ale sprawa w międzyczasie odrobinę się skomplikowała. Czesi stracili prawa do tytułu na rzecz Codemasters. Z kolei obecny wydawca wcale nie miał zamiaru sztywno trzymać się wcześniej wypracowanych założeń, czego nie można powiedzieć o ekipie Bohemia. Zaistniały galimatias spowodował, że niemal w tym samym czasie do rąk otrzymujemy duchowego oraz formalnego spadkobiercę kultowego symulatora pola walki z 2001 roku. Tak naprawdę to ArmA II stoi zdecydowanie bliżej oryginału, zaś Dragon Rising poszedł niejako własną ścieżką (przez pole minowe). Rzecz jasna wojenne realia zostały zachowane, choć nowy Operation Flashpoint jest znacznie bardziej przystępny dla przeciętnego gracza niż frustrująca chwilami ArmA II. Nie uświadczymy tutaj wesołej wojennej rzezi, aczkolwiek próżno oczekiwać wiernego do przesady naśladowania rzeczywistości. O zbytnim heroizmie również lepiej zapomnieć. Na pewno nie jest to tytuł przeznaczony dla osób szukających szybkiego, łatwego i porywającego shootera pokroju Call of Duty czy Medal of Honor. Gra nie jest rozrywkowa niczym arabski terrorysta. Frontalne „hurrra” kończy się w znakomitej większości zakwaterowaniem w plastikowym worku, jako że prowadzona postać okazuje się wyjątkowo wrażliwa na ołów. Nużące okupowanie wcześniej wyznaczonych pozycji to poniekąd norma. Ot, uroki pracy i żołnierskiej rutyny. Zasadniczo Operation Flashpoint jest czymś pomiędzy symulacją i grą zręcznościową, niestety nie wyznacza nowych standardów w żadnym subgatunku.
- 1
- 2
- 3
- 4
- następna ›
- ostatnia »