Recenzja Guild Wars 2 - Monumentalne MMO bez abonamentu
- SPIS TREŚCI -
Serwery pod ostrzałem
Żeby wejść do świata Guild Wars 2 oprócz instalacji gry trzeba jeszcze utworzyć osobiste konto, zalogować do systemu przy uruchamianiu programu, wybrać serwer i stworzyć bohatera. Wszystko razem nie powinno zająć więcej niż paręnaście minut... Niestety, kłopoty z serwerami to przypadłość nagminnie dotykająca większe premiery, ponieważ spędziłem dobre kilkadziesiąt minut na rejestrowaniu kopii recenzenckiej, a strona internetowa konsekwentnie nie uzyskiwała połączenia. Guild Wars 2 potrafi również niespodziewanie wyrzucić do menu głównego albo wręcz na pulpit, gdzie czeka powiadomienie o poważniejszym błędzie programu. Przed sklepową premierą kłopoty ze stabilnością były jeszcze sporadyczne, natomiast 28.08 granie stało się praktycznie niemożliwe - utraciwszy tego dnia połączenie z serwerem nie zdołałem już ponownie wrócić do Tyrii. Musiałem po dwóch godzinach niepowodzeń zrezygnować, coby zachować resztki przyzwoitości, zanim zacząłbym obrzucaniu twórców najbardziej wymyślnymi przymiotnikami.
Bezstresową zabawą ciężko to nazwać, ale żywiłem nadzieję, iż sytuacja w najbliższych dniach ulegnie znacznej poprawie... Faktycznie jest wyraźnie lepiej, chociaż nadal zdążają się przypadki opisane powyżej, co potrafi skutecznie ostudzić zapał do walki. Mając w pamięci haniebną wpadkę jaką zaliczyło Diablo III (Error 37), oczekiwałem należytego zabezpieczenia Guild Wars 2 przed podobnymi niespodziankami, wszak bez uzyskania połączenia z siecią ArenaNet nie pogramy wcale... Pomysłową zagrywką jest jednak automatyczne tworzenie dodatkowych serwerów (Overflow), kiedy w lokacji znajduje się zbyt duża ilość grających, co pozwala rozładować kolejki. Polska społeczność okupuje Blacktide i Underworld, które stały się naszym oficjalnym przyczółkiem, polecanym zarówno przez serwisy fanowskie, jak i oficjalnego dystrybutora. Osobiście wybrałem Blacktide i byłem bardzo zadowolony ze podjętej decyzji - można tam spotkać sporo fajnych osobistości.
Kwestia wyboru serwera jest o tyle istotna, że wraz z dołączeniem do konkretnej społeczności, reprezentujemy jedną ze stron konfliktu w starciach WvW (World vs World). Później żeby permanentnie zmienić serwer trzeba będzie uiścić drobną opłatę, a dodatkowo nie wszystkie bonusy dotychczas zgarnięte będzie można zaimportować, co powinno zapobiegać masowym migracjom graczy. WvW jest specyficzną odmianą trybu PvP, polegającą na rywalizacji trzech serwerów na bardzo dużych mapach. Występują tutaj zarówno struktury do przejęcia, maszyny oblężnicze, jak i zastępy wzajemnie walczących graczy. Zasady rywalizacji WvW są stosunkowo rozbudowane, więc przytaczanie najdrobniejszych niuansów na łamach niniejszej recenzji byłoby samobójstwem. Starczy chyba napisać, że możliwość wygrania nagród dla swojego świata np.: bonusów do zdrowia, zbieractwa i craftingu, to silny bodziec motywujący do zabawy. Szerzej o tradycyjnym PvP napiszę kilka akapitów dalej, a tymczasem...
Przejdźmy do wisienki na przysłowiowym torcie, czyli specjalnie przygotowanej wersji gry wysłanej do dziennikarzy przed debiutem Guild Wars 2 w sklepach. CD Projekt poszedł w tym przypadku na całość, udostępniając pisarskiej braci edycję nieodstępną w sprzedaży detalicznej, która zawiera kilka naprawdę sympatycznych dodatków. Jest to unikalne wydawnictwo, bliższe kolekcjonerce, niżeli typowemu prostokątnemu pudełkowi. Obok dwóch płyt DVD schowanych w kartonowym etui, mało praktycznym lecz przynajmniej estetycznym, znajdziemy jeszcze pendrive'a w kształcie karty płatniczej o pojemności 8GB, gdzie opuchnięto ponad 5GB informacji prasowych, filmików oraz innych materiałów. Sympatycznym dodatkiem jest też gruby, ponad stustronicowy artbook wydany w miękkiej oprawie, wypełniony przepięknymi grafikami koncepcyjnymi, okraszonymi komentarzem twórców. Edycja recenzencka stanowi miłą odskocznię od pospolitych kodów i wersji pudełkowych, więc liczymy na podobne inicjatywy w przyszłości.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150