Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

ATOMowe maleństwo - recenzja MSI Wind

Costi | 07-07-2008 11:03 |

Pierwsze wrażenia

Wind dotarł do nas w małym, zgrabnym pudełku z twardej tektury, udekorowanym niczym prezent. Po jego otwarciu naszym oczom ukazało się tytułowe maleństwo, zawinięte w folię i włożone w tekturową rynienkę, dość dobrze zabezpieczającą go przed uderzeniami. Martwić można się co najwyżej o uderzenia w wierzch pudełka - między tekturą pokrywy a notebookiem nie ma w zasadzie nic. Pod przegródką z Windem znalazło się miejsce na zasilacz i kable do niego, baterię oraz dwie płyty: jedna, Recovery CD, zawierająca obraz partycji z systemem operacyjnym oraz druga, zawierająca Norton Internet Security 2008, WinRAR, instrukcję obsługi w kilkunastu językach oraz sterowniki do wszystkich podzespołów. Sterowniki to bardzo miły dodatek, szczególnie dla osób, które lubią dostosować system do swoich potrzeb (np. za pomocą nLite). Zasilacz to niestety typowa, laptopowa “czarna skrzynka" - wg. informacji z MSI w sklepowej wersji ma być o ok. połowę mniejszy. W sklepowej wersji Winda w komplecie ma się również znaleźć etui na notebooka - nasz sampel testowy był go pozbawiony.

Ale dość o dodatkach - czas chwycić za samego notebooka. Do testów dostaliśmy białą wersję, w sprzedaży będzie również różowa, a w późniejszym terminie czarna. Tak naprawdę biały nie jest całkiem biały - a przynajmniej nie jest to czysta, Apple’owska biel - tylko lekko perłowy. Obudowa ma lekki, jedwabisty połysk, a na środku pokrywy umieszczono srebrne logo MSI.

Po otwarciu pokrywy - małe zaskoczenie, na szczęście pozytywne. Powodem tej niespodzianki jest klawiatura, a dokładniej jej rozmiary - wypełnia ona szczelnie Winda na szerokość, a klawisze nie odbiegają specjalnie rozmiarem od tego, co zazwyczaj spotyka się w notebookach dużo większych rozmiarów. Dzięki temu na Windzie pisze się bardzo wygodnie, nie zdarzyło mi się ani razu trafić nie w ten klawisz, co trzeba, a palce mam niezbyt małe ;) Oczywiście, geometria jest nieubłagana i gdzieś trzeba było zaoszczędzić miejsce - padło na strzałki oraz klawisze “," “." i “/" - są one o ok. połowę węższe. Tutaj już zdarzało mi się nacisnąć nie to, co trzeba, ale po jakimś czasie przyzwyczaiłem się do nowego układu.

Wracając do wyglądu - wnętrze Winda wykonane jest z tego samego perłowego plastiku co górna pokrywa, z dwoma wyjątkami. Klawisze są białe (dopiero po otwarciu widać wyraźnie, że obudowa nie jest biała), zaś część, na której zwykle opiera się dłonie (wraz z touchpadem) pokryta jest lekko chropowatym plastikiem, w tym samym kolorze, co reszta obudowy. Całość jest bardzo przyjemna w dotyku. 10-calowy wyświetlacz otoczony jest niezbyt szeroka ramką, w której górnej krawędzi znalazło się miejsce dla kamerki i mikrofonu. Pokrywa nie ma zatrzasków, trzyma się tylko na zawiasach. Oby nie okazało się, że po jakimś czasie zawiasy się wyrobią i matryca będzie “latać"...

Tuż obok zawiasów umieszczony jest włącznik, wraz z diodą zasilania w fantazyjnym kształcie gwiazdki. Kolejny zestaw diód jest przy przedniej krawędzi laptopa. Od lewej strony patrząc są to: dioda Bluetooth, Wifi, stanu uśpienia, ładowania akumulatora/pracy na baterii, CapsLock, NumLock, ScrollLock i sygnalizacja pracy HDD.

Tradycyjnie - najsmaczniejsze na koniec. Jak już wspomniano, Wind ma być mały i lekki. I taki jest. Waga ok. 1 kg, 26cm szerokości i 18 głębokości - mniej, niż kartka A4. Akurat, żeby wrzucic do torby idąc na uczelnię czy do plecaka podczas wypadu za miasto - nie będzie stanowił zbytniego obciążenia. Ponieważ jednak podobno obraz jest wart tysiąc słów - nie będę się rozpisywał, tylko pokażę kilka zdjęć (ten duży laptop to 15.4"):

Złącza zewnętrzne rozmieszczone są po bokach Winda. Po lewej stronie znalazło się miejsce na 2 porty USB, wylot systemu chłodzenia, gniazdo zasilacza i Kensington Lock.

Po prawej: kolejny port USB, czytnik kart, gniazda mikrofonu i słuchawek, wyjście VGA i gniazdo sieciowe RJ-45.

Od spodu - kilka otworów wentylacyjnych, bateria i dwa okrągłe głośniczki po obu stronach przedniej części obudowy. Niestety, nie ma możliwości dostania się do pamięci i dysku bez rozkładania całego laptopa - ich wymiana może być więc kłopotliwa i, jeśli producent zdecyduje się na umieszczenie plomb, niewykonalna bez utraty gwarancji.

Cała obudowa jest bardzo dobrze spasowana - nic nie lata, nie odstaje, nie jest krzywe. Wind prezentuje sie bardzo dobrze, i nie musi sie wstydzić wyglądu nawet w towarzystwie dużo droższych laptopów.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.