Zapowiedź GRID 2 - Pierwsze wrażenia z jazdy
- SPIS TREŚCI -
Co, gdzie i jak, czyli miodność gry
Bajerem jakiego obecność nie ucieszy hardcorowych kierowców, ale zapewne znajdzie rzesze fanów wśród niedzielnych graczy, jest dobrze znany flashback mode (pod klawiszem backspace). Jeśli popełnimy fatalny w skutkach błąd owocujący spektakularną kraksą albo uznamy, że pokonaliśmy zakręt w niezbyt efektywny sposób, to możemy wykorzystać ową opcję do cofnięcia czasu. Przewijanie działa płynnie i sami precyzyjnie ustalamy, od jakiego momentu chcemy ponownie zacząć (nie zawsze jest dostępne). O wpływie takiego rozwiązania na rozgrywkę nie muszę chyba wspominać, ale przecież nikt nie każe nam z tego dobrodziejstwa notorycznie korzystać, prawda? Niestety, babol techniczny (pewnie kwestia wersji recenzenckiej) powodował, że flashback na kilka sekund zacinał dźwięk tzn.: słychać było tylko silnik na biegu jałowym, nawet jeśli już cisnęliśmy gablotę ile fabryka dała.
Model jazdy bliższy jest zręcznościówkom niż symulacji, co akurat dziwić nie powinno, biorąc pod uwagę dorobek i upodobania Codemasters. Jest to jednak tytuł dość wymagający, rządzący się pewnymi prawami, jakich należy przestrzegać żeby osiągać sukcesy. Nachalne dociskanie pedału gazu do podłogi nie gwarantuje wygranej, a raczej przyczyni do wypadnięcia z trasy lub wywrócenia oberka na najbliższym zakręcie. W GRID 2 umiejętne operowanie gazem i hamulcem to absolutna podstawa, chociaż przy odrobinie wprawy można w widowiskowym stylu kosić też łuki. Samochody różnią się między sobą charakterem (Ford Mustang vs Honda S2000 to zupełnie inna bajka), więc wybór środka transportu nie sprowadzono wyłącznie do kwestii wizualnych. Auta podzielono na kilka grup: torowe (Volvo S60 Touring), muscle cary (Ford Mustang Mach I), najdroższe super maszyny świata (Bugatti Veyron) i modele przeznaczone do driftu (Honda S200). Sterowanie i praca kamery nie sprawiały problemów, tylko niemiłosiernie boli brak widoku z kokpitu.
System zniszczeń jest całkiem niezły, ale pojazdu nie można uszkodzić definitywnie tzn.: kompletnie unieruchomić. Pomijam tutaj pewien typ konkurencji, gdzie jest to element wpisany w rywalizację (jak rozwalimy auto to zostaje tylko restart). Po kolejnych dzwonach maska wygina się niczym faworek (silnik powinien być wtedy już w kabinie kierowcy), odpadają zderzaki, pękają szyby, strzelają opony itp. natomiast dalej jakoś jedziemy. Fakt, gablotę zwykle znosi i kontynuowanie wyścigu w takim stanie jest wtedy bardzo trudne, aczkolwiek nie niemożliwe. Oczywiście, mówimy o opcji zniszczeń ustawionej na FULL. Ciekawostka: przednie lampy uparcie świecą nawet gdy celowo próbujemy je zniszczyć, chociaż tylne pękają przy byle jakiej interakcji z ciałem obcym.
Powiązane publikacje

Graliśmy w Elden Ring Nightreign - roguelike souls, czyli relacja z sieciowych testów niekonwencjonalnej gry FromSoftware
18
Pierwsze wrażenia z Kingdom Come Deliverance II PC - graliśmy w wersję przedpremierową. Zapowiada się solidny produkt
82
Recenzja Indiana Jones and The Great Circle - słynny archeolog ponownie w trasie. Ocena dostateczna, doktorze Jones
142
Recenzja GTA: The Trilogy - The Definitive Edition z najnowszą aktualizacją. Oceniamy jakość klasycznego oświetlenia
35