Test Razer Basilisk V3 X HyperSpeed - niedroga mysz o bezpiecznym kształcie i dwóch rodzajach łączności bezprzewodowej

Razer Basilisk V3 X HyperSpeed – Pierwsze wrażenie, wygląd i jakość wykonania

Myszka Razer Basilisk V3 X HyperSpeed przybywa do nas w czarno-zielonym pudełku, a więc w barwach, z którymi producent kojarzy się chyba od zawsze. Front opakowania informuje nas, że mamy do czynienia ze sprzętem wspieranym przez rozwiązanie Razer Chroma RGB, a także ze sprzętem działającym zarówno poprzez Bluetooth, jak i przez łączność 2.4 GHz (autorskie, nikoopóźnieniowe rozwiązanie HyperSpeed). Logotypy i napisy informują dodatkowo, że sprzęt jest w stanie wytrzymać do 285 godzin na jednej baterii (przy łączności 2.4 GHz) oraz że reprezentuje ikoniczny już kształt z dziewięcioma programowalnymi przyciskami. Na odwrocie doczytamy jeszcze o zastosowaniu mechanicznych przełączników Razera 2. generacji. Wewnątrz opakowania, oprócz myszki, skrywa się jeszcze dokumentacja w formie niewielkiej książeczki, nalepki w liczbie czterech, adapter 2.4 GHz pod USB typu A oraz niezbędna do działania myszki bateria AA. Mamy więc wszystko, by móc zacząć użytkować gryzonia.

Basilisk V3 X rzeczywiście ma kształt znany od dawien dawna. Można go bez obaw nazwać "bezpiecznym". Oznacza to, że w zasadzie każda dłoń o każdej wielkości będzie się z tą myszką czuła w pełni wygodnie. Gryzoń jest asymetryczny, wyprofilowany pod prawą dłoń, wzbogacony półką pod kciuka i opadający dość mocno ku podkładce na linii od palca wskazującego do małego. Bez żadnej przesady można ten kształt nazwać ergonomicznym, a więc niemęczącym dłoni nawet po wielu, wielu godzinach użytkowania. Urządzenie utrzymano w matowej czerni. Mamy tu co prawda błyszczące, nadające myszce sznytu elementy, a także gumę poprawiającą chwyt na obu bokach, jednak V3 X to w większości lekko chropowatawy plastik. Z cech szczególnych mamy błyszczące przyciski Dalej / Wstecz na lewej ściance, matowy przycisk Sniper tuż pod nimi, błyszczący przycisk zmiany DPI pod scrollem oraz uraczony gumą, podświetlany scroll. To - gwoli ścisłości - jedyny iluminowany element myszki. 

Na rewersie odnajdziemy łącznie pięć ślizgaczy w bieli i w różnych kształtach. Na pewno jednak mamy je rozmieszczone przy najważniejszych krawędziach (w tym pod półką na kciuka) i wokół sensora. Znajdziemy tu także trzystopniowy suwak, dzięki któremu możemy mysz wyłączyć lub też wybrać, czy ma działać przez Bluetooth czy raczej przez łączność 2.4 GHz. Zapytacie - a gdzie schowek na adapter USB oraz gniazdo na baterię? Wszystko to znajdziemy po usunięciu górnej skorupy, a więc elementu, który klasycznie znajduje się pod śródręczem. Po umieszczeniu wspomnianych elementów w dedykowanych miejscach, klapkę (skorupę) po prostu nakładamy od góry, gdyż trzyma się ona dzięki trzem niewielkim, ale skutecznym magnesom. Klapkę zdejmuje się w bardzo łatwy sposób dzięki niewielkiej szczelinie w miejscu, gdzie mysz styka się z podkładką. Tak samo łatwo się ją na powrót nakłada. Nie ma też obaw, że będzie się zsuwać - leży ona solidnie i na pewno nie będzie sprawiała problemów.

• « pierwsza
• ‹ poprzednia
• 1
• 2
• 3
• 4
• 5
• 6
• 7
• następna ›
• ostatnia »