Recenzja Prototype 2 PC - GTA zmutowane z Assassin's Creed
- SPIS TREŚCI -
Burdello bum bum!
Tysiące zaszlachtowanych żołnierzy, zniszczone mienie publiczne, ofiary w ludności cywilnej i płonące pojazdy na ulicach - walka w Prototype 2 skalą przypomina armageddon, więc na brak rozrywki nikt narzekać nie powinien. Przeciwników klepiemy od początku z poczuciem przewagi i niezwykłą łatwością, rozrywamy ich wątłe ciała na kawałki, dziurawimy ołowiem oraz miażdżymy ciężkimi przedmiotami. Trup ściele się nieprzyzwoicie gęsto, zaś akcja nabiera tempa z każdą następną misją. Jeśli polubiliście rozwałkę w pierwszym Prototype, to sequel zapewni Wam solidną porcję dodatkowych wrażeń i kilkanaście godzin ostrej rzeźnickiej roboty. Warto podkreślić, że produkcja Radical Entertainment jest nie tylko szalenie dynamiczna i napakowana po brzegi fajerwerkami, ale również niesamowicie krwawa. Czerwona ciecz wylatuje z wrogów przy każdym ciosie, jakby zostali zrobieni z nasączonej juchą gąbki, a pożeranie nieszczęśników to prawdziwy pokaz okrucieństwa... rozrywanie, cięcie, mielenie - istna masarnia.
Regularna walka sprowadza się najczęściej do ręcznego okładania łapserdaków kończynami, które mutacja wprost idealnie przystosowała do takiego celu, chociaż w tym konkretnym przypadku wcale nie oznacza to używania tylko dłoni. Jednocześnie można używać tylko dwóch skill, które z czasem awansujemy na wyższe poziomy. James dysponuje między innymi ostrymi jak brzytwa pazurami, których mógłby mu pozazdrościć sam Wolverine, zmieniając ofiary w dygoczącą papkę za jednym pociągnięciem. Z kolei elastyczne pnącza przydają się podczas niszczenia pojazdów opancerzonych, gdy oplątany przeciwnik zostaje zmasakrowany przedmiotami przyciągniętymi z otoczenia - ławkami, ciałami, bryłami asfaltu i samochodami. Masywne ramiona generujące kolce wyskakujące spod ziemi czy skok na bombę z takim właśnie dodatkiem w formie fali uderzeniowej, to idealne narzędzie do masowych egzekucji... Oczywiście, twórcy przygotowali jeszcze kilka niespodzianek - sumarycznie mamy pięć broni w bazowym arsenale - aczkolwiek nie chciałbym zdradzać wszystkiego.
Obywatel Heller wygląda na osobnika skorego do bitki, ale najwidoczniej do serca wziął sobie również staropolskie przysłowie, że kiedy ludu kupa i herkules dupa. Dlatego czasami trzeba trochę bardziej pokombinować, aby zgładzić wyjątkowo potężnych niemiluchów - wtedy docenimy blok oraz zręczne uniki. Tarcze zrobione z potężnych kostnych narośli aktywowane we właściwym momencie odbijają pociski z wyrzutni rakiet, co biorąc pod uwagę zastępy wrogów dzierżących tę giwerę, będzie w ferworze walki nieoceniona pomocą. Zwody oraz ekwilibrystyczne wygibasy wykonuje się wciskając jeden przycisk, zatem jeśli nie zawiedzie nasz refleks, obejrzymy efektowne salto i błyskawicznie znajdziemy za oponentem, gotowi do wbicia pazurów w jego trzewia. Kombosy wyprowadzane przez bohatera cieszą oko, finiszery epatują okrucieństwem, a sianie zniszczenia daje dużo satysfakcji. Pomijam fakt, że jatka po paru godzinach zaczynała męczyć - niezbędna była przerwa, ale później siadałem do drugiego Prototype z przyjemnością.
Wracając jeszcze na chwilę do armageddonu jaki potrafi wywołać Heller, to jedną z najciekawszych zdolności wkurzonego bohatera jest tzw.: efekt masy albo innymi słowy dewastator. Kiedy pożeramy przeciwników, bezpośrednio pod paskiem zdrowia wypełnia się niepozorny wskaźnik, symbolizujący gotowość do odpalenia James'owego wunderwaffe. Aktywowanie ataku specjalnego dosłownie wstrząsa okolicą, wymiata kurze spod łózek i masakruje wszystkie żywe organizmy w promieniu kilku metrów. Gigantyczna fala uderzeniowa wyrzuca w powietrze ciała, elementy otocznia i pojazdy, zostawiając po sobie płonące zgliszcza, pośrodku których dumnie stoi nasz protagonista. Jedno na usta się ciśnie - pozamiatane. Osobom uwielbiającym czystą makabrę pozostaje przywołanie Brawlerów - paskudnych mutantów - patroszących wrogów bez mrugnięcia okiem (aktywacja również po naładowaniu wskaźnika). Występujemy wtedy w roli przywódcy stada, mogąc napawać oczy zniszczeniem jakiego dokonują niesforni podopieczni w myśl naszych rozkazów. Ufff... czego to w sequelu Prototype nie uwzględniono...
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150