Recenzja Mass Effect 3 - Ostateczna bitwa o Ziemię ze Żniwiarzami
- SPIS TREŚCI -
Pierwiastek ekonomiczny
Legendarny komandor Shepard pozbawiony prywatnego statku kosmicznego były karykaturą samego siebie, zatem wszem i wobec wypadałoby ogłosić, iż ponownie zawitamy na pokładzie Normandii. Wnętrze jednej z najbardziej zaawansowanych maszyn floty Przymierza wygląda niemalże identycznie jak przed dwoma laty, oferując bardzo podobną funkcjonalność i obszar zwiedzania. W kajucie kapitana spokojnie odczytamy wiadomości, posłuchamy muzyki oraz popracujemy nad designem pancerza bojowego. Pokład załogi pozwoli spotkać się z częścią towarzyszy niedoli, śledzić dane wywiadowcze i zajrzeć do gabinetu medycznego. Co ciekawe, grając mężczyzną nie wejdziemy do damskiej toalety i vice versa. W hangarze promów znajdziemy natomiast warsztat modyfikacji broni, ale maszynownia jest praktycznie niezagospodarowana. Wycieczką zarządzamy z Centrum Informacji Bojowych, gdzie na Drodze Mlecznej wskazujemy galaktyki do jakich zamierzamy się pofatygować - tutaj też wszystko zostało po staremu.
Normandia to nasze mobilne centrum dowodzenia, gdzie znajdziemy niezbędne informacje i wskaźniki dotyczące prowadzonych działań na frontach, co zapewnia specjalnie przygotowany do tego celu terminal. Odpalając konsolę możemy sprawdzić ilość zgromadzonych sił zbrojnych oraz wskaźnik ich gotowości, a także obejrzeć mapę wojny z wyszczególnionymi terenami, które powinniśmy wesprzeć w walce ze Żniwiarzami. Strefy pozostawione na pastwę losu będą obniżać ogólny poziom gotowości sojuszników w ostatecznej batalii, więc najlepiej wyciągnąć rękę do każdego potencjalnego sprzymierzeńca, pomnażając swój kapitał militarny. Pomysł jest nawet niegłupi, ale elementy strategii i zbieractwa występowały już wcześniej, więc trzeci Mass Effect na tym polu również niczym nadzwyczajnym nie zaskakuje.
Przeczesywanie planet i obszarów wokół nich, to generalnie nudny lecz bardzo opłacalny interes, zwłaszcza kiedy czujniki oznajmią obecność ważnych artefaktów, danych wywiadowczych tudzież paliwa, które mogą wzmocnić naszą nadwątloną flotę. Dzięki Bogu zrezygnowano z irytującego monitorowania na rzecz pobieżnego i szybszego skanowania, jednak teraz buszowanie po układach niesie ze sobą poważne niebezpieczeństwo, że zwrócimy na siebie uwagę Żniwiarzy - wtedy trzeba natychmiast zwiewać z danego terenu. Poruszanie po przestrzeni kosmicznej to kolejne deja vu - miniaturową Normandią pokazaną na mapie gwieździstego nieba podlatujemy do interesującego ciała niebieskiego, wchodzimy na jego orbitę, czytamy szczegółowy opis i jeśli istnieje taka możliwość - lądujemy, badamy itp. Daje to zawsze pewną namiastkę swobody, chociaż tylko niektóre planety pozwolono nam odwiedzić, najczęściej związane z misjami pobocznymi, a reszta to wyłącznie martwe punkty.
Kompletnym nieporozumieniem jest sposób w jaki działają Żniwiarze, kiedy wykryją naszą obecność w jednym z układów, co obrazuje czerwony pasek w lewym dolnym rogu ekranu. Po wypełnieniu wskaźnika nagle nadlatuje kilka nieprzyjacielskich okrętów próbujących przechwycić Normandię, której prędkość jest niewytaczająca do skutecznej ucieczki. Trzeba więc czym prędzej zawracać do przekaźnika albo po prostu opuścić galaktykę, ponieważ jeśli pozwolimy się złapać - koniec zabawy i zaczynamy od ostatniego autozapisu... sprzed dosłownie kilku sekund. Zresztą, problemem nie jest wcale pościg, tylko czas potrzebny na wyciszenie sytuacji, gdyż wskaźnik niezawodnie ulega wyzerowaniu dopiero po wykonaniu jakiejś misji. Taki system uczy tylko jednego - ciągłego „sejwowania” i sprawdzania trafności skanowania, a dodatkowo strasznie frustruje z uwagi na bezradność w obliczu ataku. Zdecydowanie jest to jeden z najsłabszych elementów Mass Effect 3, sztucznie wydłużający eksplorację.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
90
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150