Test Lanberg RO-175GE - Nowy gracz na polskim rynku routerów
- SPIS TREŚCI -
Lanberg RO-175GE – Wygląd zewnętrzny
Pierwszym kryterium wyboru urządzenia wchodzącego w skład infrastruktury sieciowej zdecydowanie nie powinien być jego wygląd. To bowiem sprawa drugorzędna – sprzęt taki ma przede wszystkim sprawnie i stabilnie działać, a nie epatować naokoło swoją nienaganną prezencją. Tego zdania się trzymam od zawsze i cieszę się, że są na rynku producenci, którzy myślą tak samo. Jednym z nich jest właśnie Lanberg, który budżet projektowy postanowił wpompować nie w światłe umysły speców od designu obudowy, a w inżynierów. Szybko możemy się o tym przekonać już po rzucie okiem na pudełko, które w nieprzekombinowany sposób ukazuje zawartość oraz główne cechy skrywającego się wewnątrz urządzenia.
Wraz z routerem dostajemy jedynie podstawowe akcesoria, nie licząc krótkiej broszurki informacyjnej i instrukcji typu „Quick Start Guide” – zasilacz oraz kabel ethernetowy kategorii 5e. Czy tak skromna liczba dodatków może być w wypadku routera kosztującego około 220 zł wadą? Nie sądzę. Nic więcej nie jest tu w sumie potrzebne.
Jak już wspomniałem, routery Lanberga nie są w żadnym stopniu przekombinowane, jeśli chodzi o projekt obudowy. Zasada ta oczywiście dotyczy również modelu RO-175GE. Urządzenie ma kształt zbliżony do klasycznego prostopadłościanu z polakierowanymi na biało ściankami. Pod względem jakości wykonania w zasadzie ciężko jest się tu do czegoś przyczepić – elementy obudowy zostały ze sobą dobrze spasowane, a samo tworzywo sztuczne cechuje się przyzwoitą sztywnością. Co ważne, router jest dość mały, ale przy tym sprawia wrażenie nieco bardziej solidnego niż tanie urządzenia TP-Linka.
Cała górna ścianka modelu RO-175GE przeorana została otworami wentylacyjnymi. Znajdziemy je także na spodzie routera co pozwala mieć pewność, że skuteczne odprowadzanie ciepła nie będzie tu większym problemem.
Front to rząd diod informujących o pracy routera, a tył – zestaw gigabitowych portów sieciowych, kilku przycisków oraz złącze zasilania. Swoje miejsce znalazły tu dwie z czterech anten, zamocowanych niestety na stałe.
Dwie pozostałe zaś znalazły się na przeciwległych bokach urządzenia. Dzięki ich charakterystycznemu rozmieszczeniu, a także otworom montażowym na spodzie nie będzie żadnych problemów z powieszeniem routera na ścianie. Czegoś tu jednak brakuje…tak, chodzi o porty USB. Zdecydowanie przydałby się choć jeden taki w wariancie USB 2.0. Ponownie można tu przywołać urządzenia TP-Linka, tym razem jednak w pozytywnym kontekście, gdyż porty USB posiadają routery nawet niżej wycenione niż Lanberg RO-175GE.