Recenzja Shadow Warrior 2013 - Orientalny Duke Nukem
- SPIS TREŚCI -
- 0 - Gdzie Duke Nukem nie może, tam skośnookiego pośle
- 1 - Mister Lo Wang ostro wkracza do akcji
- 2 - Katana to najlepsza broń na świecie
- 3 - Kogo i gdzie bezwzględnie wypatroszymy?
- 4 - Shadow Warrior - Galeria screenów
- 5 - Shadow Warrior - Easter Eggs
- 6 - Platforma testowa na jakiej sprawdzamy gry
- 7 - Grafika, wymagania sprzętowe i podsumowanie
Katana to najlepsza broń na świecie
Podstawowym narzędziem mordu jest tradycyjna samurajska katana, którą z łatwością potniemy oponentów na plasterki... dzwonka... kawałeczki... Shadow Warrior wyznacza nowe granice brutalność wśród nowożytnych shooterów, bowiem ostrze działa dokładnie jak powinno. Żadnej dziecinnej umowności - gagatkom można odciąć wszystkie kończyny, oddzielić głowę od tułowia lub centralnie przepołowić jednym zdecydowanym ruchem. Ciepła posoka zalewa ekran gwałtownymi falami, zawodzenie mordowanych wibruje w mózgownicy, zaś fragmenty ciał poległych szybują w powietrzu. Broń biała stanowi absolutny fundament rozwałki, ponieważ dzięki określonym kombinacjom klawiszy wykonujemy ciosy specjalne (W/S/A/D & LPM/PPM), powodujące ogromne spustoszenie wśród misiaczków z piekła rodem. Piruet, pchnięcie albo zamaszyste sieknięcie mogą ukatrupić na miejscu nawet kilku łapserdaków. Postać wyprowadza ataki i porusza się niesamowicie szybko, co dodatkowo przemawia za kataną jako najlepszym środkiem do walki z demonami. Cięcie mięska armatniego daje mnóstwo satysfakcji i dawno nie widziałem równie dobrze zaimplementowanego modelu walki wręcz w grze, która z założenia jest przecież pełnokrwistą strzelaniną.
Podręczny arsenał nie kończy się jednak wyłącznie na chłodnej stali, ale obejmuje także szereg mniej lub bardziej nietuzinkowych pukawek oraz klimatycznych gadżetów. Razem z mieczem występują shurikeny, przydatne do zmiękczenia adwersarzy przed finalnym rozpłataniem, którymi możemy miotać bez obawy o wyczerpanie zapasów. Potem znajdujemy klasycznego sześciostrzałowca, lekki karabin maszynowy, kuszę myśliwską, strzelbę, wyrzutnię rakiet, miotacz ognia itp. Wybór śmiercionośnych zabawek jest szeroki, a giwery otrzymały nie najgorszy feeling, więc oprócz operowania sprzętem kuchennym przyjemnie rozsiewa się również ołowiane pestki. Poza tym, pieniądze zbierane podczas plądrowania zakamarków pozwalają na wykupowanie ulepszeń w sklepie dostępnym na każde zawołanie, gdzie czekają dodatkowe lufy do strzelby, rozszerzenia magazynków, precyzyjne przyrządy celownicze, drugi SMG (Akimbo) tudzież modyfikatory zwiększające obrażenia. Prawdziwie oryginalnym orężem jest natomiast bijące serce i urżnięta głowa demona, będące czytelnym ukłonem w stronę starych wyjadaczy, jacy namiętnie tłukli wieczorami w Shadow Warrior. Pamiętacie te obrzydliwe rekwizyty?
Wycinanie agresywnej fauny nagradzane jest doświadczeniem (karma), natomiast po wypełnieniu paska progresu otrzymujemy punkcik, który możemy przeznaczyć na jedną z kilkunastu umiejętności, podzielonych na sześć odrębnych kategorii. Tutaj do wyboru oddano bardzo różne skille m.in: poszerzające wiedzę odnośnie demonicznych sługusów, zwiększające szybkość, poziom zdrowia szczęście czy odporności naszego herosa. Istnieje jeszcze druga kategoria zdolności - moce nierozerwalnie powiązane z mieczem oraz atakami specjalnymi wykonywanymi tym szlachetnym orężem. Żeby odblokować biegłości upchnięte w owych czterech drzewkach potrzebujemy z kolei kryształów Ki, zaś nagrodą za inwestycje będzie np.: regeneracja zdrowia w trakcie szatkowania, skuteczniejsze blokowanie obrażeń albo chwilowe ogłuszenie przeciwników. Aktywowanie umiejętności nie wymaga żadnej energii, bowiem praktycznie wszystkie działają pasywnie i automatycznie, będąc co najwyżej obarczone rygorem czasowym zanim ponownie się naładują. System awansowania wypada naprawdę przyzwoicie, wzbogacając zabawę o kilka ciekawych elementów i chociaż w prekursorze nie występował, to został bardzo dobrze wpasowany.
Co należy zrobić, żeby przyspieszyć rozwój bohatera i zdobywanie karmy? Wystarczy konstruować finezyjne kombosy, siejąc zniszczenie kataną naprzemiennie z bronią palną! Przepis na udaną rozpierduchę oraz bonusowe punkty jest bardzo prosty - wpadamy w grupkę wrogów widowiskowo wyrzynając najsłabszych, następnie migiem (Lo Wang śmiga jak opętany) okrążamy silniejsze demony i zalewamy gnojów gradem pocisków nieustannie żonglując giwerami, co zdecydowanie przyspiesza eksterminację jeśli nie tracimy czasu na zmianę magazynków. Warto też wykorzystywać wybuchowe beczki, butle z gazem lub wysadzać w powietrze pojazdy, unikać wrogich ciosów oraz stosować najróżniejsze wspomagacze mordowania. Innymi słowy: gracz powinien prowadzić maksymalnie efektowną oraz efektywną pacyfikację wszystkiego co chodzi, pełza, fruwa lub podskakuje. Uff... Shadow Warrior miodnością potyczek rozkłada na łopatki większość klasowej konkurencji! Frajda z wymachiwania scyzorykiem i częstowania oponentów ołowiem jest współmierna do poziomu okrucieństwa - ekstremalna w każdym pikselu.
- SPIS TREŚCI -
- 0 - Gdzie Duke Nukem nie może, tam skośnookiego pośle
- 1 - Mister Lo Wang ostro wkracza do akcji
- 2 - Katana to najlepsza broń na świecie
- 3 - Kogo i gdzie bezwzględnie wypatroszymy?
- 4 - Shadow Warrior - Galeria screenów
- 5 - Shadow Warrior - Easter Eggs
- 6 - Platforma testowa na jakiej sprawdzamy gry
- 7 - Grafika, wymagania sprzętowe i podsumowanie
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150