Recenzja Microsoft Flight Simulator 2020 - świat w zasięgu skrzydeł
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Halo? Wieża kontroli lotów? Komputer ma zadyszkę!
- 2 - Prosimy zapiąć pasy, pilot wczoraj trochę popił
- 3 - W osiemdziesiąt godzin dookoła świata
- 4 - Uwaga, będziemy podchodzić do lądowania awaryjnego
- 5 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 6 - Galeria odlotowych screenów 1
- 7 - Galeria odlotowych screenów 2
- 8 - Microsoft Flight Simulator 2020 - podsumowanie
Uwaga, będziemy podchodzić do lądowania awaryjnego
Nigdy nie siedziałem za sterami samolotu, choć najbliżej do zaznajomienia się z niewybaczającym błędów pędem powietrza czy fizyką związaną z jego ciśnieniem i przeciążeniami, było mi podczas lotów na paralotni. Dlatego też nie mogę ze stuprocentową pewnością stwierdzić, czy fizyka lotu i sterowania zastana w MFS 2020 jest odpowiednia. Zaryzykowałbym jednak, że tak. Sterowanie nie należy do najłatwiejszych, a odpowiadać musimy oddzielnie za lotki, klapy, ster kierunku oraz ster wysokości (wszystko z poziomu przycisków klawiatury i pada, bowiem kokpity nie są interaktywne, a pełnią wyłącznie rolę informacyjną). Ponadto musimy liczyć się z tym, iż dla udanego lotu kluczowe jest obserwowanie prędkościomierza, sztucznego horyzontu, wysokościomierza, chyłomierza, wskaźnika poślizgu, żyrokompasu, wariometru czy też obrotomierza. Brzmi jak całkiem sporo roboty, niemniej po kilku już wylatanych godzinach wszystko robi się bardzo intuicyjne i czerpiemy radość z samodzielnego "dryfowania" w przestworzach. Choć tekstury budynków generowanych automatycznie ze wspólnej bazy mogą w swej prostocie przypominać te z Google Maps, to cała reszta gameplay'u stoi na nieporównywalnie wyższym poziomie niż symulacja lotu od Google.
Gry komputerowe z ray tracing i DLSS - dostępne i nadchodzące
Kolejny plus jest taki, że aktywując najniższy tryb trudności, po kilkudziesięciu minutach nawet osoba mniej zapoznana z komputerami jest w stanie samodzielnie odbywać dalekie, cieszące oczy podróże. Minus jest z kolei taki, że mimo ogromnej ilości naniesionych na cyfrową Ziemię miast, miasteczek i wsi, większość nie jest opatrzona nazwą, a więc nie odnajdziemy danego miejsca nawet wbudowaną w grę szukajką. Nie jest to więc alternatywa dla Google Maps jeśli chodzi o funkcjonalność. W wersji Premium Deluxe do dyspozycji mamy 30 statków powietrznych. Muszę przyznać, że sterowanie każdym z nich przynosi inne odczucia - i bardzo dobrze, bowiem tak jak w rzeczywistości, tak i tutaj nie każdy samolot nadaje się na każdą trasę. I tak znajdziemy tu ultraszybkie odrzutowce, które nie są w stanie wznieść się na tzw. wiejskich lotniskach z prozaicznej przyczyny (za krótki pas). Są też turbośmigłowce, które dzięki swojej specyfikacji idealne nadają się na wszelkie wolniejsze i niższe wypady, mające na celu przede wszystkim podziwianie krajobrazów. Baza może wydawać się niektórym skromna, ale z powodzeniem wystarcza. Na pochwałę zasługuje tez dopracowanie graficzne wszystkich maszyn - podniebne potwory wyglądają zaiste imponująco w iskrzącym się słońcu, czy refleksach odbijających się od mórz i oceanów.
Prócz pikselozy, którą odnajdziemy zniżając lot odpowiednio nisko, symulator cierpi także na inne bolączki, które (miejmy nadzieje) zostaną wyeliminowane nadchodzącymi aktualizacjami). No i żeby nie było, że pomstuję na tę pikselozę - mam świadomość, że dokładniejsze odwzorowanie zabudowań oraz fauny spowodowałoby jeszcze większy "rozrost" danych, a już na tę chwilę symulator waży niemało. Wracając do bolączek - te znajdziemy chociażby w działaniu SI. Oddając mianowicie stery drugiemu pilotowi, którym steruje sztuczna inteligencja, możemy mieć do czynienia z wieloma niezbyt zabawnymi sytuacjami - a to samolotem buja jak szalonym, a to wcale nie oderwie się od podłoża, albo wyląduje pół kilometra dalej poza lotniskiem. Innymi słowy - nasz co-pilot zachowuje się tak, jakby nie stronił od butelki. Nie jest tak zawsze, ale jednak się zdarza. Na tę chwilę odnalazłem też sporo głupich błędów w tłumaczeniu interfejsu na język polski. Dlaczego głupich? Bo ewidentnie tłumaczonych czymś pokroju Google Translator. W menu ustawień natknąłem się też na brak możliwości przestawienia poszczególnych opcji, mimo iż są one podświetlane tak, iż wskazują, że są gotowe do przełączenia. Zamiast tego, kolejne kliknięcia nic nie zmieniają. O utknięciu samolotem w budynkach już wspominałem - trzymajmy się z dala od powierzchni, a będzie dobrze.
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Halo? Wieża kontroli lotów? Komputer ma zadyszkę!
- 2 - Prosimy zapiąć pasy, pilot wczoraj trochę popił
- 3 - W osiemdziesiąt godzin dookoła świata
- 4 - Uwaga, będziemy podchodzić do lądowania awaryjnego
- 5 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 6 - Galeria odlotowych screenów 1
- 7 - Galeria odlotowych screenów 2
- 8 - Microsoft Flight Simulator 2020 - podsumowanie
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150