Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku

Szymon Góraj | 03-02-2025 18:00 |

Recenzja Kingdom Come Deliverance II - Wprowadzenie do właściwej akcji, czyli z nieba do piekła

Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku [nc1]

Pisałem to już w przypadku pierwszych wrażeń, ale raz jeszcze zapewniam każdą osobę zastanawiającą się, czy znajomość części pierwszej jest konieczna, że niezupełnie. Jasne, zawsze lepiej jest być na bieżąco - w końcu mamy do czynienia z bezpośrednią kontynuacją - ale Warhorse Studios postarało się, by nawet zupełnie nowi gracze powinni czuć się swobodnie (choć przegapią wiele ciekawych odniesień, także jeśli jest możliwość, warto przynajmniej znaleźć jakieś podsumowanie całości). Sam miałem dość długi rozbrat z "jedynką" i pomimo szczerych chęci zagospodarowania sobie czasu nie byłem w stanie sobie go wykroić na tyle, by na nowo przypomnieć sobie przeróżne mechaniki. Mimo to ponowne wejście nie stanowiło absolutnie żadnego kłopotu, a dynamiczny wstęp pozwolił łatwo się nastroić. Zaczynamy od oblężenia, o którym nie wiemy praktycznie nic. Co więcej, w okolicy nie ma nawet naszego poczciwego Henryka. Na krótko przejmujemy zaś ulubieńca publiczności z pierwszej części, czyli Bogutę - człowieka Boga, kufla i niewiast. Po krótkim zapoznaniu się z mechanikami kuszy i walce na murach jeden z bohaterów ma mały wypadek i... cofamy się o pewien okres. Cóż, nie wchodząc w szczegóły, będziecie jeszcze długo myśleli o tej scenie, bo długo do niej nie wrócicie. Tymczasem gra przenosi nas już na właściwe chronologicznie tory.

Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku [nc1]

Twórcy w ciekawy sposób płynnie sprowadzają nas na ziemię. Zaczynamy od fragmentarycznie wyeksponowanego, acz arcyefektownego oblężenia, by skrajnie obniżyć intensywność doznań i jednocześnie wstępnie wprowadzić zarówno do podstawowych mechanik, jak i samej fabuły. Henryk towarzyszy Janowi Ptaszkowi w dyplomatycznej podróży do pałacu w Troskach. Lokalny możny ma szanse się okazać potężnym sojusznikiem w walce z węgierskim uzurpatorem Zygmuntem, który uwięził czeskiego monarchę Wacława. Problem polega oczywiście na tym, że Otto von Bergow jak dotąd był po tej drugiej stronie barykady, toteż Hanusz wysłał swojego syna oraz jego ochroniarza wraz ze świtą dobrze dobranych przyjaciół, by dostarczyć konkretny list. Poza nieco ostrzejszą wymianą zdań z grupą zbrojnych, atmosfera jest przez jakiś czas bardzo luźna, co daje pretekst do poruszeniu niektórych wątków z "jedynki" - chociażby po to, by ustalić, jakie decyzje podejmowali gracze, którzy akurat ją przeszli. Myślę, że na tym etapie niemal każdy, kto obserwował wiadomości związane z Kingdom Come Deliverance II, wie już, że cała ta eskapada pójdzie w tak złą stronę, jak to tylko możliwe. Drużyna zostaje zaatakowana przez nieznanych napastników, a Henryk i Jan wskutek niesamowitego szczęścia zbiegli z miejsca zdarzenia. Tak końca dobiega pierwsza część długiego wstępu. 

Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku [nc1]

Tym sposobem docieramy do potencjalnie najcięższego etapu zarówno dla gracza, jak i głównego bohatera. O ile na początku wędrówki statystyki Henryka są naprawdę wysokie - wszak przeżył on niemało w pierwszej odsłonie, więc inna decyzja nie miałaby sensu - o tyle w trakcie uciekania z zasadzki zostają one znacząco zniwelowane. Pretekst jest ograny, ale działa: młodzieniec ze Skalicy doznaje bardzo poważnych obrażeń - i to nie tylko pod kątem fizycznym. Otrzymujemy nawet całkiem długi fragment, gdy prowadzony przez kompana Henryk bredzi w malignie, mając przed oczami swoją płonącą wieś i konających rodziców. Nie zostajemy zatem przysypani głazami na tydzień, jak Bezimienny pomiędzy pierwszym a drugim Gothiciem, ale rany emocjonalne wcale nie są dużo mniejsze. Co prawda nie zostajemy zepchnięci do poziomu startowego z pierwszej części, ale wystarczająco, byśmy musieli ganiać za rozwijaniem umiejętności. Nadal możemy czytać i znamy wiele istotnych podstaw, które pozwolą nam przetrwać w tym niegościnnym miejscu. Nie wchodząc bowiem w szczegóły, deweloperzy stworzyli sobie bardzo dobry pretekst, byśmy poznali ich świat dosłownie od samego dołu. Zaliczenie siedzenia w gąsiorze za karczemną bójkę, doświadczenie biedy, a nawet pobytu w niewoli (nie po raz ostatni w KCDII, ale ten pierwszy raz boli najmocniej). Chcąc nie chcąc, zanim będziemy mogli grać z pełną swobodą, Henryk zdąży swoje wycierpieć.

Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku [nc1]

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 150

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.