Recenzja gry Diablo IV PC. Władca hack'n'slash wraca z wygnania. Sprawdzamy, ile warte są obietnice Blizzarda w dniu premiery
- SPIS TREŚCI -
Recenzja Diablo IV - Fabuła
Szybko przekonałem się, że nowe Diablo praktycznie w każdym ważniejszym aspekcie miesza pewne sprawdzone, ukochane przez graczy składniki z pomysłami zupełnie nowymi dla serii. I chociaż z czasem przekonałem się, że takie podejście niestety nie zawsze zdaje egzamin, w przypadku otoczki fabularnej nie mam zbyt wiele większych uwag. Akcja ma miejsce jakieś pół wieku po wydarzeniach w ostatnim fabularnym dodatku Diablo III, wskutek których ludzkość w Sanktuarium została zdziesiątkowana na niespotykaną skalę. Jakby tego było mało, do świata wkracza Lilith, córa Nienawiści, która rozgrzebuje rany świata w nieznanym nam celu. Tutaj też pojawia się gracz, zamieszany przez przypadek w wielki konflikt.
Taki fabularny punkt wyjścia stanowi idealne podłoże dla zabiegów twórców, mających na celu natychmiastowe zerwanie z esencją "trójki". Poszarpany przez wielopłaszczyznowe konflikty świat bardziej przypomina jakieś postapokaliptyczne dark fantasy aniżeli poprzednią część franczyzy albo... tak jest, Diablo II. Scenarzyści przestali mnożyć motywy płaszczące się przed postacią gracza - wszak do najmocniej krytykowanych aspektów D3 należało robienie z nas jakichś odpowiedników superherosów, których niemal każdy koniec końców wychwala pod niebiosa i nagradza złotymi górami. Mało tego, w wielu sytuacjach po prostu dostajemy od losu w kość. Sam "dar", jaki mimowolnie dostajemy, co wplątuje nas w całe to zamieszanie, traktuje się powszechnie bardziej jako przekleństwo. Niezwykle ważny jest też wspaniały soundtrack, aktywnie budując doświadczenie kompozytorskimi popisami - w zależności od okoliczności podszyty melancholią lub zaskakujący dynamiką.
O ile jednak ogólny nastrój przypomina Diablo II, o tyle z całą konstrukcją narracyjną jest już różnie. Zgoda, sama ogólna struktura mocno przypomina pod pewnymi konkretnymi względami arcydzieło z 2000 roku, ale jednocześnie im mocniej zagłębiamy się w szczegóły, tym więcej różnic dostrzegamy. To już nie jest prostolinijna, poprzetykana dialogami w kluczowych momentach kampania. Mamy do czynienia z dość złożoną jak na hack'n'slash wyreżyserowaną historią. Znajdą się tu co prawda powody do narzekania, takie jak zbyt mocno poprzetykany MacGuffinami Akt V i rozczarowujący wielki finał kampanii, ale to całkiem niezła opowieść. Rozsądnie wprowadza kilka przyjemnych easter eggów, a po drodze byłem autentycznie ciekaw, jak się rozwinie. I w sumie to ostatnie, wraz z budowaniem atmosfery, jest najważniejsze. Nie oszukujmy się, intrygi na poziomie Planescape Torment nie uświadczymy, bo i w tym gatunku nie jest to specjalnie potrzebne. Dlatego też jak zwykle przy grach tego typu staram się patrzeć ulgowo na pewne mniejsze czy większe bolączki.
W dużej mierze dzieje się tak dzięki kilku świetnie napisanym postaciom, na czele ze znacznie starszym już Lorathem Nahrem, swoistym odpowiednikiem Deckarda Caina na jeszcze cięższe czasy, i rewelacyjnym aktorom głosowym. Mówię tutaj zarówno o angielskiej wersji, jak i polskiej. Ta pierwsza ma wśród gwiazd takie nazwiska, jak Ralph Ineson i Robin Atkin Downes - "nasza" może zaś pochwalić się między innymi świetną Danutą Stenką jako Lilith i nieśmiertelnym Piotrem Fronczewskim, oczywiście głównie z fuchą narratora. Z samymi tłumaczeniami jest już gorzej - co jakiś czas trafiamy na bardzo dziwaczne interpretacje zwrotów czy nazw. Dlatego jeśli jesteście na to bardziej wrażliwi, lepiej pomyślcie o zmianie języka w opcjach.
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
89
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150