Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Windows Phone - Niechciane dziecko Microsoftu

LukasAMD | 30-01-2016 14:00 |

Ostatnie miesiące coraz bardziej przekonują mnie, że mobilny Windows to taki nieco dziwny, pokraczny twór, którym do końca nie są zainteresowani nawet sami jego twórcy. Myślę o nim i widzę grupę szalonych naukowców wykonujących jakiś nietypowy eksperyment genetyczny. Skorupka pęka, coś się wykluwa… a potem nagle ci naukowcy stwierdzają: „co to jest, co takiego stworzyliśmy?! Lepiej to wyrzućmy!”. Przesłanek ku takiemu myśleniu jest sporo. Nie maleje natomiast liczba powodów, dla których najlepiej byłoby podczas zakupów zupełnie zignorować tę platformę i wybrać coś innego, z Androidem lub iOS. Możemy zaklinać rzeczywistość, możemy upierać się przy tym, że wszystko jest ok. Niestety, nie jest i nie widać perspektyw na zmianę tej sytuacji.

Jeżeli chcecie, rzucajcie kamieniami. To jednak nie zmienia sytuacji mobilnego Windows - ta jest już nie patowa, ale wręcz dramatyczna.

Zanim oberwę pierwszym pomidorem, kamieniem lub czymś jeszcze innym zaznaczę, że nie piszę tego jako ktoś, kto zaledwie stał przy sprzęcie z Windows Phone. Tak się składa, że byłem jego użytkownikiem przez spory czas, potem sięgnąłem po konkurencję, ale do platformy tworzonej przez Microsoft wracałem. Zaczynałem natomiast stosunkowo wcześnie, na tyle, że niektórzy chcący teraz rzucić czymś we mnie mogą w ogóle tamtego systemu nie pamiętać: Windows Phone 7.5 znany pod kodową nazwą Mango. Kilka lat dawania szansy okazało się jednak czasem niewystarczającym. Gdzie więc leży błąd: w zbyt wybujałych wymaganiach użytkownika, czy może to faktycznie zawinił producent, tak sprzętu, jak i systemu operacyjnego?

Moja przygoda zaczęła się pod koniec 2011 roku wraz ze smartfonem LG Optimus 7 (E900) – jak na tamte czasy był to naprawdę dobry kawałek elektroniki, bo za około 700 zł otrzymać mogliśmy ekran 3,8” TFT o rozdzielczości 800 x 480 px, Snapdragona S1 z pojedynczym rdzeniem 1 GHz, 512 MB RAM i 16 GB pamięci wbudowanej. Całość w bardzo solidnej obudowie z metalową pokrywą na tyle i możliwością wymiany baterii we własnym zakresie. Kart microSD sprzęt nie obsługiwał, podobnie jak żaden smartfon z Windowsem w tamtym okresie. Teraz taka specyfikacja może budzić uśmiech politowania, ale wtedy okazywała się w zupełności wystarczająca. Co więcej, sprzęt działał o wiele lepiej niż w przypadku wielu popularnych smartfonów na Androidzie takich jak np. bardzo popularnego w tamtym czasie HTC Wildfire S.

Windows Phone umiera #1

System był w tamtym czasie ubogi i nijak miał się do konkurencyjnych platform – do niedawna brakowało mu nawet opcji kopiuj-wklej, nie mogliśmy korzystać z centrum powiadomień, szybkich przełączników na żadnym wysuwanym pasku, przeglądarka wyświetlała sporo stron nieprawidłowo (za duży tekst), brakowało funkcji synchronizacji, a także aplikacji działających w tle w sposób prawdziwy, a nie tylko co pewien czas. Mimo wszystko wtedy nie było to wcale rozwiązanie takie znowu złe. Działało, miało swoje ograniczenia, ale funkcjonowało płynnie, na dodatek oferowało niespotykany dotąd, spójny i ciekawy interfejs. Nawet takie ustawienia były bardzo czytelne, gdzie nie można tego samego powiedzieć o Windows Phone 8: ileż razy muszę z nich skorzystać, zastanawiam się, gdzie co jest. Korzystałem jednak z wielu urządzeń: Lumii 800 (naprawdę magiczny telefon, podobnie jak Nokia N9 z której się wywodzi), HTC 8S, Lumii 720 i Lumii 925.

Windows Phone 8 - zmienił wiele, choć zarazem był to solidny kopniak dla dotychczasowych klientów, którzy zaufali korporacji.

Wraz z wprowadzeniem Windows Phone 8 zmieniło się wiele, w kwestii sprzętu zmieniło się wszystko – urządzenia starszej generacji nie mogły korzystać z nowego systemu i otrzymały Windows Phone 7.8, swoistą protezę z tylko niektórymi funkcjami. To był wyraźny pstryczek w nos fanów Microsoftu, którzy zawierzyli firmie i mimo wad, zdecydowali się na jej system operacyjny. Ja już wtedy z Windows Phone nie korzystałem, cieszyłem się, że zrezygnowałem z niego wcześniej. Jak na ironię, niedługo przed ogłoszeniem braku aktualizacji Nokia, jeszcze wtedy twór osobny od Microsoftu wprowadziła na rynek Lumię 900 – nowy, flagowy model Windows Phone 7.5 na pokładzie, który miał zakończyć erę betatestów smartfonów. Jak się okazało, był to taki sam test, jak i wszystkie wcześniejsze smartfony z tym systemem. Klienci byli żywymi testerami, choć nie zdawali sobie z tego sprawy.

Windows Phone umiera #2

Windows Phone 8 doczekał się już wielu poprawek i aktualizacji wprowadzających nowe funkcje. Użytkownicy, którzy zdecydowali się na sprzęt z tym systemem zaraz po jego premierze, mogą być faktycznie zadowoleni, bo mijają kolejne miesiące, a oni stopniowo otrzymują kolejne nowości. Niestety, niektórych z nich nie da się dostarczyć. Microsoft wiele w tym wydaniu poprawił, ale o innych elementach wciąż zapomniał – mobilny pakiet Office jest niczym coś do systemu przyspawanego na zawsze, podobnie zresztą wygląda kwestia klienta pocztowego. Nie da się ich zaktualizować przez wbudowany w system sklep z aplikacjami, konieczne jest wypuszczanie zupełnie nowych wersji. Efekt jest łatwy do przewidzenia: ja na Androidzie cieszę się nowym dotykowym Office, ktoś z telefonem sygnowanym logo Microsoftu korzysta z dużo starszej, znacznie okrojonej pod względem funkcjonalności wersji. To chyba nie powinno tak wyglądać, prawda?

Microsoft dba o użytkowników konkurencyjnych platform znacznie bardziej, niż tych używających Windows Phone.

Oczywiście korporacji nie sposób odmówić dbania o swoich użytkowników, których system ten nie przekonuje – mogę korzystać z Androida, mogę korzystać z iOS, a i tak będę w stanie zainstalować na urządzeniach z tymi systemami mobilny pakiet Office, klienta Outlook, chmury OneDrive, notatnika OneNote, aplikacji z informacjami, pogodynki, komunikatora Skype, a nawet wyszukiwarki Bing. To świetne podejście, które czyni usługi niejako niezależnymi od platform, z których korzystamy. Zaznaczmy natomiast, że konkurencja takiego podejścia nam nie oferuje: Google zupełnie ignoruje istnienie Windows Phone, aplikacje dla iOS rozwija tylko ze względu na popularność systemu stworzonego przez sadowników. Gdyby nie sprzedawałyby się one tak dobrze, najprawdopodobniej z mobilnego Gmaila, Chrome, Keepa czy dysku GDrive moglibyśmy korzystać tylko na Androidzie. Microsoft działa inaczej i warto to docenić, choć rzecz jasna to wciąż interes firmy – liczą się użytkownicy usługi i ich dane.

Windows Phone umiera #4

Posiadając sprzęt z Windows Phone, nie sposób jednak przejść obojętnie wobec takiej sytuacji. Znajomy z Androidem ma aktualizacje, znajomy z iOS ma aktualizacje… a my wciąż czekamy, choć to właśnie my zagłosowaliśmy portfelem na Microsoft. Czy to jest odpowiednie podejście klienta? Gdzie tu coś innowacyjnego, gdzie coś, co przyciągałoby użytkowników i pokazywałoby im wyjątkowość Windows Phone? Może specjalna klawiatura Word Flow? Niestety nie, w ostatnim czasie firma ogłosiła, że dostarczy ją także użytkownikom iOS i Androida… co więcej, wersja dla tych platform będzie posiadała nawet większe możliwości niż oryginalna na Windows Phone, umożliwi bowiem stosowanie zakrzywienia do wygodnej obsługi jedną ręką. Po co miałbym więc kupować sprzęt z Windows Phone, po co miałbym wydawać pieniądze, skoro to samo otrzymam na innych platformach, które na dodatek dadzą mi znacznie więcej.

O tym, jak wygląda jakość systemu Windows Phone, świadczą zabawne, acz dające sporo do myślenia wpadki pracowników korporacji. We wrześniu ubiegłego roku podczas prezentacji na Dreamforce jej prezes, Satya Nadella przedstawiał aplikację mobilną Outlook. Zaczął on nie od urządzenia swojej firmy, lecz od iPhone’a… chciał tym samym pokazać, że Microsoft dostarcza swoje oprogramowanie także na inne platformy, czyniąc je lepszymi, ale w praktyce nie wyszło to zbyt dobrze. Prawda była niestety taka, że w tamtym momencie Nadella nie mógł nawet pochwalić się mobilną wersją Outlooka dla systemu Windows Phone. Jego wspomniana już, monolityczna budowa spowodowała, że na zupełnie nową aplikację kliencką do obsługi poczty trzeba było poczekać do kolejnego wydania systemu. Skoro sam prezes nie wierzy w system, czy możemy wierzyć my?

Ani prezes Microsoftu, ani wiceprezes działu sprzętu mobilnego firmy nie szanują własnej pracy. Jak w takim razie mają ją doceniać klienci? Czyżby wstydzili się własnego dzieła i uznawali wyższość alternatyw?

Podobny nietakt „udał się” ostatnio Joe Belfiorowi, wiceprezesowi działu odpowiedzialnego za mobilną odsłonę Windows. Joe jest na urlopie i ostatnio umieścił na Twitterze zdjęcie z wizyty w Kyoto. Niestety, chyba nie docenił pomysłowości internautów. Ci zbadali umieszczoną przez niego fotografię, przez co wydało się, że prywatnie korzysta on nie z Windows Phone, lecz z iPhone’a. Joe na takie zarzuty odpowiedział wymijająco, stwierdził, że aby tworzyć lepszy system mobilny, musi świetnie poznać konkurencyjne rozwiązania, dostrzec ich wady i zalety. Osobiście takiego tłumaczenia nie kupuję i choć nikt nie może zabronić mu korzystania z dowolnego sprzętu dowolnego producenta, od wiceprezesa działu można by oczekiwać pewnego osobistego zaangażowania w projekt, nad którym sprawuje pieczę. Teraz wychodzi na to, że nawet sami twórcy nie przywiązują do systemu ogromnej uwagi, traktują go jako swoiste zło konieczne.

Wielkich nadziei upatruje się w Windows 10 Mobile, niemniej moim zdaniem nie jest to wyznaczanie nowych trendów na rynku, lecz gonienie konkurencji z brakiem pomysłu na realizację własnej platformy. System ten został zaprezentowany oficjalnie w listopadzie ubiegłego roku, a w praktyce korzysta z niego zaledwie garstka urządzeń – oficjalne dane firmy AdDuplex tworzącej regularne statystyki mówią o instalacjach na 9,5%, ale biorąc pod uwagę brak wydania aktualizacji dla dotychczas sprzedawanych sprzętów, uważam to za dane znacznie zawyżone. Ten sam raport mówi o tym, że ze starej i niewspieranej już gałęzi Windows Phone 7.x korzysta jeszcze 4,3% użytkowników. Jeżeli więc ktoś myślał, że Microsoftowi uda się stworzyć platformę bez fragmentacji znanej z np. Androida, to znacznie się przeliczył. Ten problem istnieje także i tutaj.

Windows Phone umiera #6

Powiem więcej, ten problem może się jeszcze nasilić. Już aktualizacja z Windows Phone 8.0 do 8.1 przyniosła spore kłopoty, czego świetnym przykładem był smartfon HTC 8S – w wyniku takiej, a nie innej struktury pamięci wewnętrznej nie była ona możliwa. Co będzie po wprowadzeniu Windows 10 Mobile? Problemy zaczęły się już w programach testowych i to na flagowych Lumiach. Brak aktualizacji zapowiedzieli także niektórzy producenci tworzący tanie smartfony z mobilnym Windowsem, jak choćby Kazam. Nowy system ma znacznie większe wymagania i albo zniszczy tzw. „user experience” na starszych urządzeniach, albo Microsoft pozbawi go przy aktualizacji niektórych funkcji. Osobiście uważam, że czeka nas powtórka z rozrywki, a więc znów będzie mowa o ewentualnej protezie, zupełnie jak za czasów Windows Phone 7.8.

Możliwa rezygnacja z nazwy Lumia może być gwoździem do trumny i utratą budowanej przez kilka lat marki. Nowa niczego nie zmieni.

Czym to się różni od Androida, skoro nawet posiadacze Lumii muszą czekać miesiącami na aktualizacje? Tam przynajmniej nieliczne grono Nexusów jest traktowane lepiej. Sama kwestia marki to również interesująca sprawa. Aktualne plotki mówią o tym, że niebawem pożegnamy nazwę Lumia, a na jej miejscu pojawią się nowe urządzenia oznaczane już jako Surface Phone. Ewentualna rezygnacja z nazwy, która już istnieje w świadomości wielu użytkowników, nie jest moim zdaniem dobrym pomysłem. Owszem, Lumia w pewnych językach to niezbyt trafne słowo (polecam sprawdzić, co znaczy w języku hiszpańskim), ale Surface nie jest równie znane. Tablety o tej nazwie dopiero niedawno odbiły się od dna i zaczęły przynosić zyski, jest zbyt wcześnie, aby stworzona z myślą o nich marka mogła umocnić pozycję mobilnego systemu dla smartfonów.

Windows Phone umiera #6

Ktoś mógłby powiedzieć: dobrze, fajnie, ale przecież ludzie kupują telefony z Windows Phone i nadal coś się kręci, dajmy temu szansę. Nie, nic się już nie kręci tak, jak powinno. Tak się składa, że firma właśnie zaprezentowała swoje wyniki finansowe. Sprzedaż urządzeń z Windows Phone spadła w odniesieniu rok do roku o 49% z 10,5 miliona urządzeń do zaledwie 4,5 miliona w ostatnim kwartale – wyniki wracają do tych z poziomu pierwszej połowy 2013 roku, tyle tylko, że wtedy Microsoft powoli piął się do góry. Teraz z niej spada i to z hukiem. Ostatni kwartał obfitował natomiast w święta, premiery najnowszych modeli Lumia 950 i Lumia 950, ale sytuacji to nie uratowało. Ten statek tonie i nabiera wody, powodując coraz większe straty.

Windows Phone nie jest już w stanie konkurować nawet z tanimi Androidami - te przez ostatnie miesiące znacznie przyśpieszyły.

Walka z konkurencją staje się coraz trudniejsza. Początkowo Windows Phone miał być rywalem dla iPhone’a, ale to się nie udało. Microsoft po dłuższym (zbyt długim) czasie zauważył, że ma pewną szansę na walkę na rynku tańszych urządzeń z niskiej i średniej półki cenowej. Faktycznie, tutaj przez spory czas Windows Phone walczył dzielnie, oferując lepsze doświadczenia dla użytkowników – wyświetlanie długich animacji to rzecz jasna oszustwo ukrywające ładowanie się aplikacji, ale przecież liczy się nie taki detal, co zadowolenie użytkowników. Tego natomiast nie brakowało nikomu, kto przechodził z budżetowego smartfona z „Lagdroidem”. Czasy się jednak zmieniają, a wyścig zbrojeń toczony wśród flagowych smartfonów spowodował, że teraz trudno jest znaleźć naprawdę wolno działającego Androida, nawet za atrakcyjne ceny. Cztery lub osiem rdzeni, nawet stosunkowo wolnych i nisko taktowanych nagle okazuje się czymś, co daje życie tej platformie i czyni z niej mocnego konkurenta dla tanich smartfonów z Windows Phone.

Windows Phone umiera #3

Nieważne natomiast, czy zdecydujemy się na Samsunga, LG, Sony czy może jakąś chińską, mniej znaną markę. Android przez cały ten czas również przeszedł spore zmiany i w przypadku np. wersji 5.0 Lollipop Google dostarcza aktualizacje komponentu odpowiedzialnego za kontroli webowe przez sklep Play. Gdy Microsoft dłubał w swej monolitycznej skale, konkurencja nagle stała się bardziej elastyczna i lepiej dostosowana do zmieniających się trendów, gdzie aktualizacje muszą być szybkie i częste. Smartfon lub tablet nie otrzyma aktualizacji? Możliwe, że nie, aplikacje będą jednak zamieniane na nowe odsłony jeszcze przez spory czas. Tych aplikacji i deweloperów wciąż brakuje na mobilnym Windows, wyniki sprzedaży na pewno nie zachęcą ich do zmiany poglądów i choćby spojrzenia w kierunku tej platformy.

Microsoft już od kilku lat roztacza wizję lepszych czasów, ale te wciąż nie nadchodzą. Może lepiej przestać go słuchać i skorzystać z konkurencji?

Pięć lat temu Windows Phone był swoistą obietnicą stworzenia ciekawej, prężnie rozwijającej się i regularnie aktualizowanej alternatywy dla iOS i Androida. Po pięciu tych latach system bryluje gdzieś w dole statystyk wykorzystania na rynku, nie oferuje też niczego przełomowego. Dałem mu szansę kilka razy, ale teraz nie widzę już sensu. Windows 10 Mobile? Jak na razie pełen jest niedoróbek, podobnie jak było z Windows 10 zaraz po jego premierze. Użytkownicy znów są testerami, znów robią za darmowe króliki doświadczalne Microsoftu. Ok, tak robi obecnie każda firma, ale za takie same lub mniejsze pieniądze otrzymuję coś, co lepiej spełnia moje wymagania. Nie jestem wrogiem tego systemu i z pewnością polecę go komuś, kto nie ma wygórowanych potrzeb, komu wystarczy coś na kształt nieco bardziej rozbudowanego feature phone'a. Czy sam wrócę? Teraz na pewno nie. Może kiedyś, ale na chwilę obecną mobilny Windows jest dla mnie trupem. Zimnym i nieprzyjemnym.

Źródło: PurePC.pl
Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Łukasz Tkacz
Liczba komentarzy: 131

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.