Test smartfona Samsung Galaxy S25 FE - to całkiem porządny model z wyższej półki, ale... dlaczego jest taki drogi?!

Tegoroczna flagowa seria smartfonów Galaxy S25 od Samsunga nieco nas rozczarowała. Modele z tej rodziny nie tylko okazały się bardzo podobne do poprzedników, ale również pod względami stricte technologicznymi producent nie zapewnił oczekiwanych zmian. Baterie wciąż są mniejsze niż u konkurencji, nadal nie obsługują one zbyt szybkiego ładowania, a aparaty fotograficzne pozostały w większości te same... Jedynym naprawdę interesującym wariantem okazał się dopiero wydany wiosną Galaxy S25 Edge, ale trudno określić go jakoś coś innego niż tylko ciekawostkę - krótki czas pracy na baterii czy brak teleobiektywu to jednak spore wady, szczególnie biorąc pod uwagę wysoką cenę. Ale Samsung wcale nie powiedział jeszcze ostatniego słowa jeśli chodzi o serię Galaxy S25. Tak jak oczekiwaliśmy, w końcu zadebiutował także Galaxy S25 FE, a my postanowiliśmy przyjrzeć mu się z bliska.

Autor: Piotr Piwowarczyk

Smartfony południowokoreańskiego giganta z dopiskiem Fan Edition dotychczas nie miały zbyt dobrej passy. Poza kultowym już Galaxy S20 FE nowsze warianty zazwyczaj okazywały się źle wyceniane i często wyraźnie okrajane względem standardowych flagowców Samsunga - niby nadal można było odczuć, że to modele z wyższej półki, ale w sumie nikt nie był w stanie polecać je z czystym sumieniem, zwłaszcza krótko po premierze. Czy tym razem będzie inaczej? Bardzo chciałbym, by odpowiedź na to pytanie okazała się twierdząca, ale problem w tym, że Samsung Galaxy S25 FE także nie zwiastuje jakiejś rewolucji. Jak wskazują tabelki ze specyfikacją, niewiele się tutaj zmieniło względem poprzedniego modelu, a cena nadal wydaje się wysoka... Rodzi się zatem pytanie: komu to w ogóle potrzebne?

Samsung Galaxy S25 FE nie ustanawia żadnej rewolucji w wyższym segmencie, jednak pod kilkoma względami i tak prezentuje się znacznie atrakcyjniej od poprzednika.

Test smartfona Google Pixel 9 Pro XL - genialny aparat, świetny design, czysty Android i... tylko przyzwoita wydajność

Samsung Galaxy S25 FE dostał niemal te same "bebechy", co poprzednik, ale z tą różnicą, że Exynos 2400 nie ma już literki "e" w oznaczeniu, a zatem pracuje już na pełnych obrotach. Na pokładzie mamy tylko 8 GB RAM-u, 128 GB pamięci UFS 3.1 w podstawowej wersji czy 6,7-calowy ekran Dynamic AMOLED 2X 120 Hz o jasności do 1900 nitów. Zmian nie widać także w tylnych aparatach - producent ponownie zapewnia zestaw składający się z 50-megapikselowej jednostki głównej, 8-megapikselowego teleobiektywu i 12-megapikselowego aparatu ultraszerokokątnego. Jakie mamy więc inne różnice w porównaniu do poprzednika? Należy odnotować przede wszystkim nowy aparat przedni 12 MP (znany z innych modeli z serii Galaxy S25), baterię większą o 200 mAh, obsługę ładowania 45 W, a także wyraźnie lżejszą i ciut odchudzoną konstrukcją.

Jakkolwiek byśmy nie spojrzeli, Samsung Galaxy S25 FE to bezsprzecznie model z wyższej półki, co podkreśla nie tylko bądź co bądź solidna specyfikacja, ale także szklano-aluminiowa obudowa z certyfikatem IP68, tryb desktopowy Samsung DeX, dopracowana nakładka One UI 8.0 z funkcjami Galaxy AI oraz długie, aż 7-letnie wsparcie oprogramowania. Generalnie nie może więc dziwić fakt, że producent wycenia tego smartfona na 3199 zł (8+128 GB), jednak po raz kolejny wypada nam przypomnieć, że w niektórych sklepach w niższej cenie nabędziemy już nie tylko podstawowego Galaxy S25 opartego na Snapdragonie 8 Elite... Mimo dajmy szansę nowemu modelowi Fan Edition. A nuż czymś nas zaskoczy? Zapraszam na kolejne strony recenzji!

• 1
• 2
• 3
• 4
• 5
• 6
• 7
• 8
• 9
• następna ›
• ostatnia »