Recenzja Saints Row: The Third - Grand Theft Auto na wesoło
- SPIS TREŚCI -
Steelport nadchodzimy!
Kampania pozytywnie zaskakuje - spodziewałem się mdłej, odtwórczej oraz niezbyt wciągającej opowieści, tymczasem otrzymałem zbiór naprawdę grywalnych oraz wypełnionych dynamiczną akcją misji. Przykładowo na samym początku musimy „odwiedzić” pilnie strzeżoną wojskową zbrojownię i przechwycić narzędzia niezbędne w pracy każdego bandziora, ale mundurowi wyjątkowo niechętnie dzielą się swoimi zabawkami. Ubrani w zielone uniformy jegomoście coraz bardziej napierają, powoli robi się nieciekawie i zaczynamy obrywać po lędźwiach, gdy nagle ziomale nadciągają z odsieczą - eskadrą śmigłowców. W międzyczasie przejmujemy kontrolę nad satelitą, ciskamy kierowane rakiety w nadjeżdżające czołgi oraz hummery, aby ostatecznie wskoczyć na pokład jednego z helikopterów i kosić CKM-em zaskoczone wrogie jednostki. Ot, dziesięć minut ostrej jazdy bez trzymanki, wprost idealne na rozgrzewkę...
Niemal każde zadanie przynależące do głównego wątku serwuje coś innego - jesteśmy stale bombardowani najróżniejszymi kontraktami, które momentami przyprawiają o zawrót głowy. Najpierw wykonujemy skok ze spadochronem, bezczelnie wbijamy na zamkniętą imprezę, przejmujemy cenne informacje i wprowadzamy na salony własną ekipę. Dalej następuje regularna krwawa jatka, zakończona pyrrusowym zwycięstwem - rezolutni adwersarze zabezpieczyli swoją siedzibę ładunkami wybuchowymi... Luzik! Ładujemy cztery litery do stacjonującego na dachu helikoptera, lawirujemy pomiędzy wieżowcami, wymijamy salwy z RPG, doganiamy gagatka uciekającego podobną maszyną i ostatecznie ratujemy ziomków czekających na telefon z poradą, jaki kabelek przeciąć. Jest żywiołowo, wybuchowo, jajcarsko i oczywiście miodnie.
Osobliwych sytuacji spotkamy mnóstwo i jeśli ktokolwiek sądził, że skala niedorzeczność w końcu się zatrzyma, ten powinien pokornie sięgnąć po napar z waleriany lub wrócić do partyjki w sapera. Chyba najbardziej nietuzinkowym epizodem dobitnie świadczącym o bezkompromisowym poczuciu humoru twórców, była strzelania w rykszach zaprzęgniętych... sadomasochistami ubranymi w skórzane siodła i koński ogon... Jeszcze Wam mało atrakcji? W takim razie współpraca z dwumetrowym olbrzymem, będącym matrycą do klonowania i szukającym zemsty na oprawcach, a biegającym kompletnie bez gaci po siedzibie Syndykatu, powinna zamknąć temat wszechobecnego wariactwa. Jeśli dorzucimy do tego brawurowe pościgi, gigantyczne eksplozje czy batalie z użyciem czołgów, to otrzymamy pełny obraz Saints Row: The Third, więc na monotonię naprawdę trudno narzekać.
Oprócz misji stricte fabularnych do zaliczenia czekają również niezliczone ilości wyzwań pobocznych, utrwalających naszą pozycje na lokalnym rynku i nabijających dodatkowo kieszenie zielonymi banknotami. Możemy chociażby zostać strażą przyboczną dilera, zasmakować szału zabijania czy wziąć udział w S.E.R.C czyli krwawej arenie profesora Genki (!?). Wzorem dwóch poprzednich części także w trzeciej odsłonie spotkamy wybitnie odjechanie zajęcia, które balansują na granicy szalonej zabawy, dobrego smaku i absurdu. Wszelako ciężko inaczej nazwać konkurencję, gdzie musimy wskakiwać pod nadjeżdżające pojazdy i odbijać niczym piłka, aby wyłudzić jak najwyższą kwotę odszkodowania. Zbieracze też będą mieli pełne ręce roboty szukając gumowych lalek, ramp do skoków kaskaderskich i fanów Świętych pragnących pamiątkowej fotografii. Chcecie więcej? Pozostają inne wyzwania, sprzedaż kradzionych aut i cele do zabicia – kampania to wierzchołek góry.
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
89
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150