Recenzja Path of Exile - Darmowa alternatywa dla Diablo III
- SPIS TREŚCI -
- 0 - Path of Exile vs Diablo III - Koszmar Natanka
- 1 - Siedmiu wspaniałych o wielkich ambicjach
- 2 - Tyle możliwości, ile karp ma ości
- 3 - Już od rana ekipa rozbujana
- 4 - Wieczorem przychodzi do mnie diabeł
- 5 - Platforma testowa - Gry
- 6 - Path of Exile - Galeria screenów
- 7 - Podsumowanie, oprawa graficzna i wymagania sprzętowe
Tyle możliwości, ile karp ma ości
Skoro standardowe drzewko rozwoju zawiera tylko umiejętności pasywne, których w walce bezpośredniej nie można czynnie wykorzystywać, to pozostaje pytanie - jak skutecznie wzmocnić ataki naszej postaci? Mamy gnębić łapserdaków dobrym słowem i karcącym spojrzeniem? Wymachiwanie gołym żelastwem byłoby zajęciem przeraźliwie monotonnym, ograniczającym skuteczność bohaterów oraz widowiskowość rozwałki, więc zdolności aktywnych również nie mogło zabraknąć. Twórcy podjęli ryzykowną decyzję i odeszli od nagminnie stosowanych w hack'n'slash schematów - zamiast punktów rozdzielanych między konkretnymi pozycjami, zdolności specjalne zamknięto w kolorowych klejnotach (gemach). Błyskotki znajdujemy lub otrzymujemy od postaci niezależnych za ukończenie misji fabularnych, aczkolwiek tylko niektóre będą spełniały oczekiwania prowadzonej klasy, utrudniając zaplanowanie protagonisty na wczesnym etapie przygody. Pomysł wprowadzony w Path of Exile okazuje się jednak znacznie bardziej skomplikowany i wielowymiarowy, niż początkowo przypuszczałem, świetnie uzupełniając z liberalnym systemem awansowania opisanym na poprzedniej stronie.
Gemy występują w trzech zasadniczych odmianach, gdzie barwa oznacza podporządkowanie skilla konkretnemu współczynnikowi bazowemu - czerwone zawierają talenty siłowe, niebieskie magiczne, natomiast zielone zręcznościowe. Wśród umiejętności znajdziemy zatem coś dedykowanego każdej profesji m.in.: ognistą kulę, rozdzielenie strzał, szarżę z tarczą, rozpłatanie mieczem, wskrzeszenie umarlaków tudzież teleportację zakończoną atakiem. Niektóre skille wymagają używania rynsztunku albo technik magicznych określonego rodzaju, kompletnie nie działając w innym okolicznościach, więc uwarunkowań oraz kombinacji jest naprawdę pod dostatkiem. Oprócz zdolności czysto ofensywnych w gemach zaklęto jeszcze pułapki, aury, totemy, klątwy i okrzyki, istotnie wpływające na statystyki bohaterów czy kondycję przeciwników. Istnieją też klejnoty pomocnicze wzmacniające biegłości aktywne np.: ognista strzała doprawiona zwiększeniem obrażeń od żywiołów zaowocuje wyższą efektywnością takiego ataku. Chyba nie trzeba nikomu uzmysławiać, jak wiele możliwości stwarza powyższe rozwiązanie?
Co robimy ze zdobytymi cacuszkami? Wieszamy na złotym łańcuchu i ozdabiamy nim klatkę piersiową chojraka? Rzucamy wprost w przeciwników? Chowamy do kieszeni? Interesujące koncepcje, ale faktycznie montujemy w przedmiotach posiadających sloty odpowiedniego koloru, natomiast linie występujące pomiędzy owymi miejscami, to połączenia przeznaczone dla kamieni zawierających dopalacze umiejętności (support), jakie same w sobie są bezużyteczne. Żeby skorzystać z właściwości błyskotek musimy też spełnić pewne wymagania - posiadać właściwie rozwinięte atrybuty oraz poziom doświadczenia. Jeśli z czasem postanowimy coś zmienić - żaden problem - klejnoty można spokojnie wyjąć i wykorzystać do amplifikacji nowszego wyposażenia. Jest to szalenie ważne udogodnienie, bowiem gemy awansują razem z właścicielem, zwiększając swój potencjał w trakcie rozgrywki. Pozostałych niuansów dotyczących budowy postaci nie zamierzam drążyć, ponieważ jest to materiał nadający się bardziej do poradnika, aniżeli recenzji mającej rozbudzić wyobraźnię i zachęcić do bliższego kontaktu z Path of Exile.
Umiejętności używa się identycznie jak w każdym hack'n'slash, czyli poprzez połączenie przycisków myszy i klawiszy (QWERT), którym przypisujemy określone funkcje. Całość w ruchu spisuje się nienagannie, kombosy złożone z kolejnych ataków specjalnych wychodzą malownicze, młócka przynosi sporo satysfakcji. Widowiskowość walki w pojedynkę nie nastręcza problemów z namierzeniem kursora, ale potyczki drużynowe diametralnie zmieniają obraz sytuacji. Kiedy towarzystwo się rozkręci, wokół eksplodują ogniste meteory, przelatują wiązki błyskawic, bryzga wiśniowa posoka, zaś każdą postać wzmacnia jakaś magiczna aura dodająca efekty graficzne, naprawdę trudno precyzyjnie wycelować w przeciwnika. Finałowa konfrontacja to prawdziwy pokaz fajerwerków graniczący z oczopląsem. Problem dotyczy zwłaszcza bohaterów walczących w zwarciu, którym wizualny chaos panujący na arenach utrudnia sprawne szlachtowanie motłochu, aczkolwiek po kilkudziesięciu godzinach można się przyzwyczaić. Miłośnikom spokojniejszej zabawy tudzież systemów turowych wypadałoby polecić Blackguards, Shadowrun Returns albo Chessmaster. W dynamicznym Path of Exile chwili wytchnienia nie zaznają.
- SPIS TREŚCI -
- 0 - Path of Exile vs Diablo III - Koszmar Natanka
- 1 - Siedmiu wspaniałych o wielkich ambicjach
- 2 - Tyle możliwości, ile karp ma ości
- 3 - Już od rana ekipa rozbujana
- 4 - Wieczorem przychodzi do mnie diabeł
- 5 - Platforma testowa - Gry
- 6 - Path of Exile - Galeria screenów
- 7 - Podsumowanie, oprawa graficzna i wymagania sprzętowe
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150